W tym zestawieniu nie znajdziecie filmów, które kończą się słodkim: I żyli długo i szczęśliwie… Bo miłość to nie tylko motyle w brzuchu, ale także kompromisy i poświęcenia.

Kate Mercer (Charlotte Rampling) wraz z mężem Geoffem (Tom Courtenay) szykują przyjęcie z okazji 45-lecia swojego ślubu. Na tydzień przed planowanym wydarzeniem mężczyzna otrzymuje list. Szwajcarskie władze informują go, że w Alpach odkryto ciało jego byłej dziewczyny, która zginęła wpadając do szczeliny lodowca podczas ich wspólnych wakacji w 1962 roku.
Niespodziewana wiadomość pogrąża rodzinną harmonię w wewnętrznym chaosie. Geoff i Kate – każdy na swój sposób przeżywają cichy, intymny dramat. On nieustannie myśli o byłej narzeczonej, na towarzyskich spotkaniach sprawia wrażenia nieobecnego. Ale reżysera Andrew Haigha, bardziej interesuje to, co dzieje się z panią Mercer (fenomenalnie zagraną przez Charlotte Rampling). Żona nie robi scen zazdrości, nie kwestionuje uczuć męża. Przynajmniej nie na głos. Ale niepewność i strach, które kobieta odczuwa po raz pierwszy od 45 lat, zżerają ją od środka. Haigh podważa to, co w naszym społeczeństwie jest osiągnięciem samym w sobie, czyli stworzenie długowiecznego, szczęśliwego związku. Zastanawia się, czy ich receptą na sukces tych relacji, nie jest, to że potrafią schować własne problemy i krzywdy znacznie głębiej.

Motyle w brzuchu chcielibyśmy czuć zawsze, każdemu spotkaniu powinny towarzyszyć takie same emocje, jak na pierwszych randkach, każda noc powinna być tak upojna, jak ta pierwsza. Jak jest w rzeczywistości, każdy wie.
Film Dereka Cianfrance’a mimo, że mówi o czymś tak oczywistym, to jednak ta oczywistość i nieuchronność zdarzeń uwiera. Obserwujemy związek Cindy (Michelle Williams) i Deana (Ryan Gosling) i tak bardzo chcemy, by im się udało. Tak naiwnie, ale chcemy. Nawet jeśli reżyser od pierwszych minut filmu przygotowuje nas na rozczarowanie, bo zanim pokaże nam młodzieńczą fascynację tych dwojga, uchwyci ich w teraźniejszości, znudzonych i zmęczonych sobą i światem.

Film tematycznie zbliżony jest do wspomnianego Blue Valentine, choć belgijski reżyser Felix Van Groeningen poddał związek głównych bojhaterów znacznie trudniejszej życiowej próbie.
Didier (Johan Heldenbergh) rzadko się goli i strzyże, zaś Elise (Veerle Baetens) jest miłośniczką tatuaży. Mieszkają na wsi, wśród koni i kur, biegają nago po podwórku, mieszkają w przyczepie. Wieczorami dają koncerty z bluegrassowym zespołem Didiera. Beztroskie życie przerywa jednak wiadomość o ciąży, bo mężczyzna wyraźnie nie jest przygotowany do roli ojca ( A może ja tego nie chcę? – mówi – Może nie chcę decydować o cudzym życiu?). Chwilę później remontuje dom, bo dziecko nie może przecież mieszkać w przyczepie. Barwni bohaterowie, wbrew pozorom, okażą się perfekcyjnymi rodzicami. Ale wszystko, co piękne nie może trwać wiecznie. Życie to w końcu odbierze – tak rozgoryczona Elise powie po latach mężowi. Mała Maybelle zachoruje na raka, ale choroba odbierze im nie tylko córkę, ale zniszczy również związek. Miłosna bańka pęka, upada miłosny mit. W obliczu takiej straty nawet dźwięki ukochanej muzyki nie zawsze dają ukojenia. Ale pocieszeniem może być również religia. Elise szuka ukojenia w tym, co nieracjonalne – jedynym ratunkiem wydaje się wiara, że córka nawet po śmierci może wrócić jako gwiazda albo ptak. Zaś Didier jest zagorzałym ateistą, który uważa wiarę w Boga za chorobę społeczną. Niestety różnice światopoglądowe tylko pogłębiają kryzys związku.

Margot (Michelle Williams) od pięciu lat jest w szczęśliwym związku małżeńskim z Lou (Seth Rogen). W samolocie poznaje Daniela (Luke Kirby) i pewnie nagłe zauroczenie uleciałoby równie szybko, jak się pojawiło, ale problem w tym, że mężczyzna mieszka w domu obok i trudno o nim nie myśleć, trudniej się nie skusić. Nagle Margot znajduje się „pomiędzy”, w sytuacji, o której sama mówi, że „boi się bać”, Kocha poczciwego Lou, jednocześnie nie mogąc oprzeć się rosnącej fascynacji i uczuciu. Obiecuje Danielowi, że spotka się z nim za kilkadziesiąt lat, wówczas, po tylu latach bycia wierną i wspaniałą żoną zasłużyłaby na pocałunek innego mężczyzny i to bez wyrzutów sumienia. Ale czy można oszukać kiełkujące uczucie i jak długo można się przed nim bronić? Posłuchać szalejącego serca czy pozwolić by zdrowy rozsądek zwyciężył? Z kim ostatecznie zatańczyć tytułowego walca?
Reżsyserka Sarah Polley jest mistrzynią chwytania uczuć w najdrobniejszych gestach i spojrzeniach, jakby była specjalistką od mowy ciała. Wspólne kiwanie się w rytm muzyki, dziecięce wygłupy, całowanie się przez szybę, to według niej miłość. Gdy obserwujemy Lou i Margot nie mamy wątpliwości, że uczucie, które ich łączy jest szczere i głębokie. Ale czy to, co prawdziwe oznacza trwałe, po grób? Jedna z bohaterek filmu mówi: „Życie ma w sobie jakąś lukę i można oszaleć, próbując ją wypełnić”. Margot odkryła tę życiową lukę i pełna wewnętrznych rozterek podąża za namiętnością. Nie możemy mieć do niej pretensji o wybory, których dokonuje i choć żal nam dobrodusznego Lou, gdzieś tam w środku identyfikujemy się z pragnieniami kobiety i jej oczekiwaniami względem świata.

Poznali się i zakochali w sobie w Wiedniu (Przed wschodem słońca), rozkochali w Paryżu (Przed zachodem słońca), zaś w słonecznej Grecji walczyli z miłosnym kryzysem (Przed północą). Zawsze we dwójkę – Amerykanin Jesse (Ethan Hawke) i Francuzka Celine (Julie Delpy), którzy godzinami raczyli nas błyskotliwymi i dowcipnymi rozmowami o życiu. Bo w trylogii Richarda Linklatera to rozmowa, a nie erotyka jest najlepszym nośnikiem miłosnej tematyki.
W trzeciej odsłonie romantycznej historii Jesse i Celine nie są już beztroskimi dwudziestolatkami, każdy z nich dźwiga bagaż życiowych doświadczeń, każdy z nich ma oczekiwania wobec partnera, każdy z nich miewa złe dni (Celine mówi: Czasem czuję, jakbyś ty oddychał helem, a ja tlenem). Ich związek wchodzi w fazę, w której nie ma już tyle namiętności, jest za to sporo chłodnej kalkulacji. A nawet romantyczny spacer greckimi zakątkami może skończyć się awanturą i trzaskaniem drzwiami. Na szczęście Richard Linklater to niepoprawny romantyk.

Twórcy serialu: Jay i Mark Duplass rejestrują prozę życia. I to w taki sposób, że nawet codzienność zaczyna być intrygująca. Brett Pierson (Mark Duplass) pracuje jako dźwiękowiec w studiu filmowym. Jest ojcem i mężem. W domu ostatnio nie układa się najlepiej. Małżeństwo przechodzi poważny kryzys. Michelle Pierson (Melanie Lynskey), żona Bretta. Na co dzień wychowuje dwójkę dzieci. Odmawia partnerowi seksu, ale w samotności chętnie eksploruje swoją seksualność. Wyraźnie zagubiona w związku, szuka nowych wrażeń. Niespodziewanie na horyzoncie pojawia się rozwodnik, David (John Ortiz).
Wbrew panującej modzie, nie ma tu gwiazd wielkiego formatu, przez co seria nie gubi kameralnego, wręcz intymnego charakteru. Bohaterowie nie wyglądają jak wycięci z żurnala, dzięki czemu są nam znacznie bliżsi. Mogliby być naszymi znajomymi, sąsiadami, a może nami samymi. Nie ma tu niespodziewanych zwrotów akcji i wielkich dramatów. Bo bracia Duplass wolą sumować drobne ludzkie emocje, bolesne upadki, drobne przyjemności oraz nieśmiałe zwycięstwa. Potem spisują je w błyskotliwy komentarz i składają w całość. W prozę życia.

Kiedyś słowa przysięgi małżeńskiej były święte. Dziś – biorąc pod uwagę liczbę rozwodów – traktuje się je raczej jako pobożne życzenie. Na szczęście, filmowcy nie mają zamiaru wciąż nas przekonywać, że miłość jest wieczna. Tak jak w filmie Jesse i Celeste – na zawsze razem, w którym Rashida Jones rozstaje się z Andym Sambergiem.
Poznali się w szkole średniej i bardzo szybko pobrali. Teraz, po kilku latach małżeństwa, zaczynają stopniowo oddalać się od siebie. Ona jest kobietą sukcesu, podczas gdy on nie ma pracy ani konkretnego celu w życiu. Historia rozwodu stworzonych dla siebie partnerów jest bardziej wzruszająca i prawdziwa niż wiele opowieści miłosnych kończących się na ślubnym kobiercu.

Joanna (Keira Knightley) i Michael (Sam Worthington) są małżeństwem od czterech lat. Byli ze sobą od czasów szkolnych (no może z krótką przerwą). On jest biznesmenem, ona pisarką. Mieszkają w stylowym lofcie w Nowym Jorku. Są młodzi, atrakcyjni i szczęśliwi. Ten piękny obrazek zaburza dopiero pojawienie się Laury (Eva Mendes), uwodzicielskiej koleżanki z pracy Michaela. Joanna panikuje, gdy mąż wyjeżdża z nią w interesach. Zbiegiem okoliczności, w dzień wyjazdu Michaela, Joanna wpada na swojego ex-chłopaka, Alexa (Guillaume Canet). Tej jednej nocy, Joanna w Nowym Jorku, Michael w Filadelfii, zdają się przeżywać te same udręki i katusze.
Oglądając film obstawiamy, kto zdradzi. Ale też zastanawiamy się, co właściwie w małżeństwie jest zdradą. Czy niewinne kłamstewko, że wciąż tkwimy na kolacji z klientem, podczas gdy popijamy drinki w towarzystwie innej kobiety? Czy zdradą jest wspominać dobre, stare czasy i tęsknić do nich? A może zdrada zaczyna się tam, gdzie pójdziemy na całość? Czy można w ogóle jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć? Reżyserka, Massy Tadjedin, nawet nie próbuje…

Alice (Natalie Portman) i Dan (Jude Law) spotykają się przypadkiem na ulicy. Zakochują się w sobie. Kilka lat później Dan pojawia się w studiu fotograficznym Anny (Julia Roberts), by zrobić sobie zdjęcie na okładkę swej nowej książki. Atrakcyjna pani fotograf nie pozostaje obojętna na wdzięki pisarza. Po jakimś Anna zostaje umówiona na randkę z nieznajomym – szalenie przystojnym lekarzem (Clive Owen). Przypadkowo zeswatani przez Dana, który zaaranżował spotkanie (podając się za kobietę rozpalał na czacie wyobraźnię przypadkowych facetów), przypadają sobie do gustu …
Bliżej jest to zawikłana historia miłosnego czworokąta – ludzi, którzy zgubili się w gąszczu pragnień, kłamstw i zdrad. Egoistyczni, zimni, zatracający się w namiętności nie potrafią zdecydować, czego chcą od życia. Tym samym ranią najbliższe im osoby. Znakomity scenariusz Patricka Merbera, oparty na jego sztuce z 1997 roku, w ciekawy i przejmujący sposób pokazuje złożoność współczesnych relacji damsko – męskich.
Jeśli macie ochotę pogrzebać trochę więcej w tej tematyce. Polecamy Waszej uwadze jeszcze kilka tytułów:
COMET (2014) – film w reżyserii Sama Esmail (Mr. Robot) z Justinem Longiem i Emmy Rossum w rolach głównych. Opowiada o ludziach, którzy boją się przyznawać do swoich uczuć, a czasem robią to zbyt późno. Trochę też o tym, że w związku zawsze ktoś kocha mocniej, pragnie bardziej.
ZNIKNIĘCIE ELEANOR RIGBY: ONI (2014) – niekonwencjonalny w formie film w reżyserii Neda Bensona z Jessiką Chastain i Jamesem McAvoyem w obsadzie, to głęboka analiza kryzysu małżeńskiego.
TURYSTA (2014) – Szwedzki reżyser, Ruben Ostlund zabiera nas w podróż do pokrytego śniegiem alpejskiego kurortu. Tam, korzystając z sił przyrody, uruchamia lawinę tragikomicznych zdarzeń, które burzą szczęście – choć być może tylko pozorne – pewnego szwedzkiego małżeństwa.
KOBIETY PRAGNĄ BARDZIEJ (2009) – amerykański komediodramat z gwiazdorską obsadą (Bradley Cooper, Jennifer Connelly, Jennifer Aniston, Ben Affleck, Scarlett Johansson) o poszukiwaniu miłości i trudnościach w porozumiewaniu się z ukochanymi osobami.
POŻĄDANIE (2014) – francuska komedia romantyczna z Sophie Marceau i François Cluzet w rolach głównych. Bohaterowie filmu beztroską młodość mają już dawno za sobą, a w tym wieku nie wypada kierować się sercem.
Jeśli macie swoje propozycje w tej tematyce, piszcie śmiało w komentarzach.
Dodałabym serial The Affair 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Od dawna miałam ochotę na ten serial. Muszę się w końcu zmobilizować. Dzięki 🙂
PolubieniePolubienie
Wstyd, ale nie oglądałam niczego z tego zestawienia! :O Trzeba nadrobić, dzięki!
PolubieniePolubienie
koniecznie 😉
PolubieniePolubienie
Widziałam wszystko. ❤ brakuje mi tylko klasyka z Meryl i Clintem.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Like crazy, zdecydowanie jeden z lepszych filmów słodko gorzkich.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
„3 serca” – gwarantuję, że również zaciekawi
PolubieniePolubienie
Pamiętam, że „Blue valentine” nie dostarczyło mi zbyt wielu emocji, za to „W kręgu miłości” ich ogrom. Bardzo ciekawy film opowiadający nie tylko o skomplikowanych relacjach damsko-męskich i końcu miłości, ale też relacji na froncie rodzic – dziecko i związanej z tym tragedii. „W kręgu miłości” wydaje się być filmem nieszablonowym i mądrym. To samo w przypadku francuskiego „Pożądania” (jak dla mnie, ciut za krótki, niestety), mogłam pocieszyć oko przepiękną Sophie Marceau. Za to Cluzeta znamy z kultowych „Nietykalnych”.
Ciekawe zestawienie i nie bardzo wiem co tutaj jeszcze dodać. Może „Co się wydarzyło w Madison County” w reż. Clinta Eastwooda. 🙂
PolubieniePolubienie