Jeszcze kilka dni temu byłam pewna, że o Fargo będę pisać w kontekście wielkiego zwycięzcy Złotych Globów (drugi sezon zdobył 3 nominacje). Niestety, Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej nie doceniło znakomitej serii stacji FX, smakiem obeszli się nie tylko odtwórcy głównych ról (Kirsten Dunst i Patrick Wilson), ale również twórcy nominowani w kategorii najlepszy miniserial. Choć Fargo okazał się wielkim przegranym Złotych Globów, w moim osobistym rankingu jest na samym szczycie. W ostatnich miesiącach w telewizji nie było lepszego show.
Pierwszy sezon Fargo miał wszystko, by zawładnąć uwagą widza przez prawie 10 godzin: błyskotliwe dialogi, zaskakujące zwroty akcji, wspaniale oddany małomiasteczkowy klimat i genialną obsadę – z Martinem Freemanem i Billym Bobem Thorntonem na czele. Twórcy pierwszego sezonu serialu wysoko zawiesili poprzeczkę, nie tylko swojej konkurencji, ale również sobie samym. Ale wygląda na to, że dla scenarzysty Noah Hawley nie ma rzeczy niemożliwych.
W drugim sezonie serii twórcy oferują nam podróż w czasie. Przenosimy się do małego miasteczka w mroźnej Minnesocie. Jest rok 1979, Amerykanie otrząsają się po doświadczeniach wojny w Wietnamie i obserwują zmiany polityczne w kraju (Ronald Reagan staje się coraz poważniejszym kandydatem w wyścigu o fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych). W centrum historii jest Lou Solverson, który w pierwszym sezonie miał twarz Keitha Carradine’a, w drugim – Patricka Wilsona. Policjant, świeżo upieczony weteran wojenny, bada sprawę zabójstwa w naleśnikarni i tajemniczego zniknięcia Rye’a , gangstera i członka najpotężniejszej w okolicy rodziny Gerhardtów. Niespodziewanie wszelkie tropy potwierdzają związek ze sprawą poczciwego małżeństwa Blomquistów – miejscowego rzeźnika i ambitnej fryzjerki.
Tak jak w poprzednim sezonie scenarzysta stawia swoich bohaterów w ekstremalnej sytuacji i przygląda się ich reakcjom. Zwykłych, porządnych obywateli konfrontuje z typami spod ciemnej gwiazdy. Dokonywane pod wpływem emocji wybory bohaterów uruchamiają lawinę zdarzeń, których nie sposób zatrzymać. W efekcie trup ściele się gęsto. Jednak lawina, którą uruchomił pierdołowaty Lester Nygaard (Martin Freeman) w pierwszym sezonie, zdaje się być łagodniejsza niż ta wywołana przez młode małżeństwo Blomquistów. Druga odsłona Fargo jest bardziej intensywna, bardziej brutalna i bardziej absurdalna. Tylko ślady krwi na śniegu wyglądają wciąż tak samo dobrze.
Noah Hawley wprowadził w serialowe uniwersum całą galerię ciekawych postaci. Początkowo mamy tu wyraźny podział na złych i dobrych, potem te granice zaczynają się zacierać. Pierwsze skrzypce gra Peggy Blomquist (Kirsten Dunst), naiwna niespełniona fryzjerka, która najchętniej porzuciłaby przygnębiające miasteczko na prowincji i wyjechała do słonecznej Kalifornii. Ale jej postać nie byłaby nawet w połowie tak barwna, gdyby nie zestawienie jej z poczciwym, czułym i zaślepionym miłością mężem – Edem aka Rzeźnik (Jesse Plemons). Obok mamy szlachetnych stróżów prawa, których łączą nie tylko stosunki służbowe, ale również rodzinne (Ted Danson gra teścia Patricka Wilsona). I oczywiście jest jeszcze rodzina Gerhardtów, która na zewnątrz sprawia wrażenie potężnej i silnej, w rzeczywistości rozsadzają ją wewnętrzne konflikty i zdrady. Starannie naszkicowane portrety bohaterów to znak rozpoznawczy scenarzysty. Nieważne jak bardzo postać jest kluczowa dla fabuły, Hawley dołożył wszelkich starań, by każda z nich była wiarygodna i ciekawa. To z kolei daje obsadzie szerokie pole do popisu. Ostatecznie każdy aktor – w dużej czy małej roli – ma na ekranie swoje pięć minut.
Przyznam szczerze, że gdy po raz pierwszy zobaczyłam nazwiska aktorów zaangażowanych w produkcji, kręciłam nosem. Talentu im odmówić nie można, ale jakoś nie pasowali mi do stylistyki zaprezentowanej w pierwszej odsłonie mroźnej serii. Dzisiaj już wiem, jak bardzo się myliłam. Niekwestionowaną gwiazdą serii jest Kirsten Dunst, ale świetne kreacje stworzyli również Bokeem Woodbine, Jesse Plemons, Patrick Wilson, Ted Danson, Jeffrey Donovan i w końcu – w niewielkiej roli – Nick Offerman. Mam nadzieję, że osoba odpowiedzialna za casting do drugiego sezonu Fargo dostała bonus za kawał dobrej roboty.
Szkoda, że w planowanym trzecim sezonie serialu (w roku 2017), twórcy zamierzają pożegnać kolorowe lata siedemdziesiąte (ach, ta świetna stylistyka i znakomita ścieżka dźwiękowa), a wraz z nią najciekawszy serialową ekipę tego roku.