Ta sztuka ma nie tylko długi tytuł, który w całości brzmi: The Visit or The Old Lady Comes to Call, ale również trwa długo jak na londyńskie standardy (3h 30min). Tony Kushner, tym razem adaptujący dramat Friedricha Dürrenmatta, zawsze miał słabość do opasłych dzieł (patrz: Anioły w Ameryce). Akcja sztuki została przeniesiona z Niemiec do amerykańskiej mieściny, dotkniętej przez powojenną recesję. Claire Zachanassian (wyśmienita Lesley Manville) wraca do swojego rodzinnego miasta jako najbogatsza kobieta świata. Miejscowi mają nadzieję, że jej przybycie odmieni ich losy. Jednak Claire ma dla nich propozycję nie do odrzucenia: pieniądze w zamian za sprawiedliwość.

Motyw kobiety szukającej zemsty na mężczyznach, to dość popularny obecnie trop w popkulturze. Może właśnie w odpowiedzi na ten trend National Theatre zdecydował się wystawić na swoich deskach przeszło 50-letnią sztukę. Choć bohaterka dramatu ma zdecydowanie więcej siwych włosów niż większość współczesnych flmowych antybohaterek, to bystrości umysłu i ciętej riposty, wiele z nich mogłoby jej tylko pozazdrościć. Lesley Manville jako Claire zachwyca zarówno w komicznych, jak i dramatycznych momentach sztuki, udawodniając, że jedną z najciekawszych brytyjskich aktorek scenicznych. Kroku dzielnie dotrzymuje jej Australijczyk – Hugo Weaving w roli mężczyzyny, który niespodziewanie musi zmierzyć się z konsekwencjami swoich młodzieńczych decyzji.



The Visit zachwyca rozmachem, jakiego wymaga największa scena Narodowego. Prawie 30-osobowa obsada wpierana jest w niektórych momentach podobnym wielkościowo chórem. Zagospodarowany jest każdy centymetr ogromnej sceny, która raz zmienia się w stację kolejową, salę balową, sklep, a nawet cmentarz. Nastrojowa muzyka oraz piękne stroje głównej bohaterki, nadają przedstawieniu wyjątkowej magii.
(M.)
zdjęcia: Johan Persson