Po klapie poprzedniej adaptacji Antoniusza i Cleopatry z Helen Mirren i Alanem Rickmanem, londyński National Theatre potrzebował aż 20 lat, by odważyć się znowu spojrzeć w oczy tym szekspirowskim kochankom. Ale spektakl wyreżyserowany przez Simona Godwina warty był oczekiwania. Ubrana we współczesne szaty inscenizacja, którą miałam okazję obejrzeć pewnego październikowego wieczoru w Olivier Theatre, zachwyca rozmachem i dopieszczoną scenografią, olśniewa doskonałymi kreacjami aktorskimi.
Ale nie tylko niepowodzenia poprzedników mogą być sygnałem ostrzegawczym dla twórców teatralnych próbujących ponownie przenieść Antoniusza i Cleopatry na scenę. W tym opasłym dramacie, składającym się z 42 scen i liczącym aż 57 bohaterów, Szekspir zdaje się błądzić palcem po mapie. Rozpoczyna historię w Aleksandrii, by następnie przenieść się do Rzymu, a później Mesyny, Aten i Egiptu. Akcja dzieje się nie tylko w pięknych pałacach i posiadłościach, ale również na pokładzie galery czy w obozach wojskowych. Trzeba się nieźle nagimanastykować, by zapanować nad tą okazałą historią. Trzeba mieć w zanadrzu pomysł doskonały, by mnogością postaci i wątków nie zamęczyć publiczność zgromadzoną w teatrze.
Ponad trzygodzinny spektakl Godwin rozpaczyna od finałowego samobójstwa Kleopatry, a to, co do niego doprowadziło pokazuje w formie retrospekcji. Jego pomysł inscenizacyjny znów przekracza standardowe rozmiary. Reżyser pokazywanego w kinach Wieczoru Trzech Króli przy pomocy zdolnego zespołu kreatywnego po raz kolejny zapełnia każdy centymetr olbrzymiej przestrzeni w Olivier Theatre. Egzotyczne posiadłości Kleopatry ozdobione są barwnymi kaflami w stylu azulejos, a całość przypomina wytworny butikowy hotel. Tutaj przynoszący złe wieści posłannik może zaliczyć niespodziewaną kąpiel w basenie (tak, mini-basen zmieścił się na scenie!). Narady wojenne toczą się w surowych, marmurowych komnatach, gdzie na zsuwanych z sufitu ekranach można na bieżąco śledzić działania na froncie. Do spontanicznej pijackiej zabawy dochodzi na pokładzie łodzi podwodnej, po tym jak stalowy gigant dumnie wynurza się spod sceny przy dźwiękach majestatycznej muzyki. Żołnierskie potyczki robią wrażenie, dzięki zgrabnie połączonej choreografii, muzyki i ruchomej scenografii. Kleopatra w olśniewających i niezwykle eleganckich sukniach przypomina diwę ze złotego wieku Hollywood. Służki władczyni noszą współczesne stroje w ciepłych beżowych barwach, ozdobionych egzotycznymi wzorami, mężczyźni zaś – garnitury albo mundury.
Pamiętam, że niegdyś lektura Antoniusza i Kleopatry trochę mnie męczyła, miałam wrażenie, że to zlepek krótkich scen, a Szekspir skacze z jednego miejsca na drugie. Ale tutaj wszystko to działa na korzyść londyńskiego przedstawienia. Nie ma dłużyzn i męczących monologów. Pomysłowy i dopieszczony wizualnie spektakl zachwyca i nie pozwala się nudzić przez równe rozłożenie akcentów dramatycznych i humorystycznych.
W pierwszej części spektaklu aktorzy pozwalają sobie na odrobinę swobody i frywolności w prowadzeniu postaci. Ralph Fiennes jako Antoniusz w rozchełstanej koszuli przypomina rozrywkowego bohatera filmu Nienasyceni Luci Guadagnino. Jest głośny, spontaniczny i dowcipny. Zaś Sophie Okonedo jako Kleopatra zgrabnie balansuje między dostojeństwem bohaterki, a jej kapryśną i dowcipną naturą. Dramatyczny ton drugiej części przedstawienia wymaga od aktorów porzucenia ryzykownego, ocierającego się miejscami o karykaturę, początkowego pomysłu na prowadzenie postaci. Jednak łatwość, z jaką Brytyjczykom ta zmiana przychodzi, udowadnia jak doskonale panują nad swoimi kreacjami.
Rola Antoniusza jest ciekawsza pod tym względem, że to mężczyzna o chwiejnym charakterze, miotający się nieustannie między obowiązkiem a przyjemnością, między miłością a służbą. Gdy pierwszy raz przywdziewa zbroje robi to z czystej próżności – potrzeby potwierdzenia swoją męskości oraz zaimponowania porywczej kochance. Ale wstyd i rozpacz bohatera po wojennych niepowodzeniach są już szczere i tragiczne. To właśnie w tych momentach Fiennes wypada najlepiej. Sophie Okonedo ma siłę i charyzmę godną potężnej władczyni, swoim blaskiem potrafi przyćmić scenicznego kolegę. Wygląda zjawiskowo w pięknych kreacjach, a – ku uciesze widzów – zmienia je równie często, jak swoje usposobienie (wszak, humorzasta to dama). Podobnie, jak Fiennes, aktorka najlepiej wypada w dramatycznych momentach, więc trochę szkoda, że w finałowych minutach show kradnie jej prawdziwy wąż pojawiający się na scenie.
Niezaprzeczalna jest chemia panująca między odtwórcami głównych ról. Nie zdziwię się, jeśli w przyszłości nazwiska Fiennesa i Okonedo, będą wymieniane na jednym oddechu ze wspaniałymi poprzednikami z brytyjskich scen – Anthony Hopkinsem i Judi Dench, Timothy Daltonem i Vanessą Redgrave, czy Patrickiem Stewartem i Harriet Walter.
(M.)
Zdjęcia: Johan Persson
KONKURS Z MULTIKINEM
Retransmisję przedstawienia będzie można zobaczyć 3 grudnia 2019 r. o godzinie 19:00 w następujących kinach sieci Multikino: Bydgoszcz, Gdańsk, Katowice, Kraków, Lublin, Łódź, Olsztyn, Poznań – Stary Browar, Rzeszów, Szczecin, Warszawa – Ursynów, Warszawa – Targówek, Warszawa – Złote Tarasy, Wrocław – Pasaż Grunwaldzki oraz Zabrze.
Rozdajemy 2 podwójne zaproszenia na to wydarzenie!
Zasady konkursu:
- Polubić nasz profil na Facebooku
- Polubić wpis na Facebooku dotyczący konkursu (przypięty na górze strony)
- Odpowiedzieć na pytanie konkursowe: Wymień 2 tytuły spektakli wyreżyserowanych przez Simona Godwina, pokazywanych w Polsce w ramach NT Live.
Odpowiedź wyślij na adres: kulturalniepogodzinach@gmail.com wpisując w tytule Antoniusz i Kleopatra oraz miasto, które Cię interesuje. W przypadku Warszawy wskaż konkretne kino. Nie zapomnij podać swoje imię i nazwisko. Na odpowiedzi czekamy do poniedziałku, tj. 2 grudnia, do godz. 15. Zwycięzców powiadomimy mailowo.
Koniecznie zapoznaj się z repertuarem wydarzeń teatralnych na stronie Multikina.
Bardzo ciekawa recenzja i fajny pomysł na bloga 🙂 Na pewno jeszcze tu zajrzę.
Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba