Paryż – żadne inne miejsce na ziemi nie może być większą inspiracją dla artystów. Nawet Nowy Jork i Rzym muszą zadowolić się dalszymi miejscami na podium w konkursie popularności. Ciekawe może okazać się umieszczenie Amerykanów we francuskiej stolicy, co udowodnili w swoich dziełach chociażby Ernest Hemingway, George Gershwin, czy Woody Allen. Nic też dziwnego, że ów wątek znalazł się również w dramacie Belleville autorstwa Amy Herzog z 2011 roku. Najnowszą wersję tej sztuki można w ostatnich tygodniach oglądać na deskach teatru Donmar Warehouse, choć to nie tekst młodej Amerykanki jest największą zaletą londyńskiej inscenizacji. Belleville warto obejrzeć dla Jamesa Nortona i Imogen Poots, którym wystarczy niewiele ponad 100 minut, by zawładnąć sceną i zdobyć uznanie dość surowej londyńskiej widowni.
Zack i Abby to młode małżeństwo, które przeniosło się ze Stanów Zjednoczonych do Paryża. W pierwszym momencie sprawiają wrażenie szczęśliwych i zadowolonych z życia. Są młodzi, piękni i zakochani. On pracuje jako lekarz, ona jest aktorką i instruktorką jogi. Już po kilku minutach na idealnym obrazku zaczynają pojawiać się pierwsze rysy. Ona łyka za dużo tabletek na uspokojenie, podczas gdy on relaksuje się paląc trawkę. Ona obsesyjnie sprawdza telefon w oczekiwaniu na wieści od rodziny z USA, a on po kryjomu ogląda porno na laptopie. Z każdą kolejną minutą zaczynamy dostrzegać jak bardzo małżeństwo oddaliło się od siebie (a może nigdy nie było ze sobą blisko?). Zaczynamy rozumieć paradoks ich sytuacji. Amerykańscy bohaterowie nie czują się osamotnieni w obcym Paryżu, czują się samotni ze sobą w miejscu, które uchodzi za miasto miłości.
Tekst sztuki Amy Herzog (nie znałam dramatu przed wizytą w teatrze) nie jest specjalnie zaskakujący, łatwo domyśleć się w jakim kierunku podąży akcja. Niestety, w ostatnich scenach autorka ulega pokusie dramatyzowania, więc zakończenie trochę rozczarowuje. Gdyby nie świetna gra aktorska, spektakl dostałby raczej niskie noty. James Norton i Imogen Poots znakomicie oddają tragedię małżeństwa trawionego przez kłamstwa i niedopowiedzenia. On w końcu może pokazać cały wachlarz aktorskich emocji, takiej możliwości ostatnio bezczelnie pozbawiła go rola Alexa Godmana w serialu McMafia. Poots, po doskonałym zeszłorocznym debiucie na West Endzie w Kto się boi Virginii Woolf?, po raz kolejny gra małżonkę, która powoli odkrywa prawdę o swoim mężu, choć teraz więcej w niej przejmującego bólu i cierpienia. Odtwórcy głównych ról mają świetne wsparcie w aktorach drugoplanowych – Malachi Kirby i Faith Alabi – grających senegalsko – francuską parę sąsiadów.
Scena londyńskiego Donmar Warehouse zamieniła się w mieszkanie Zacka i Abby. Panuje tam nieład i stylowy miszmasz, jakby bohaterowie urządzali się po trochu w Ikei, po trochu na paryskim pchlim targu. Zaletą ów sceny jest jej rozmiar, gdyż – niezależnie od miejsca wyznaczonego na bilecie – aktorów masz na wyciągnięcie ręki.
(M.)