Nikt tak celnie nie wyprowadza ciosów jak Martha. Nie musi nawet używać rąk, by znokautować przeciwnika. Wystarczy bystry i czujny umysł oraz cięty język, który zamieni gniew i rozczarowanie w soczyście okraszoną jadem wiązankę obelg. Czy ona nigdy nie ma dość? Czy ona w ogóle się męczy? – można pomyśleć, gdy obserwuje się Imeldę Staunton w trakcie prawie trzygodzinnego spektaklu Harold Pinter Theatre transmitowanego w ramach NT Live. Ale przecież wcale nie chcemy by zwolniła – nawet na chwilę. Za dużo frajdy sprawia nam patrzenie na nakręconą aktorkę, która w jakiś magiczny sposób magazynuje w swoim niewielkim ciele takie pokłady energii, że rozsadza cały teatr.
Wyborna sztuka Edwarda Albee’go to aktorski kwartet, rozpisany na dwie małżeńskie pary. George to starzejący się profesor historii, stłamszony przez władczą, dojrzałą, ale wciąż atrakcyjną żonę Marthę. Tymczasem Nick – biolog na początku całkiem obiecującej kariery oraz nieśmiała Honey są młodym małżeństwem, które po suto zakrapianej akademickiej uroczystości trafia na after-party do pierwszej pary. Z czasem to niewinne spotkanie dwóch obcych sobie par przybierze niespodziewaną formę. Salon gospodarzy przeistoczy się bowiem w bokserski ring, na którym zmierzą się wszyscy uczestnicy przyjęcia. Tutaj wszystkie chwyty będę dozwolone. Poleje się krew i polecą łzy. Runą od dawna pielęgnowane pozory, na jaw wyjdą głęboko skrywane tajemnice…
Po premierze na West Endzie sztuka otrzymała najwyższe noty – po 5 gwiazdek – od krytyków The Guardian, Evening Standard, The Independent i The Telegraph. Nic też dziwnego, przedstawienie wyreżyserowane przez Jamesa Macdonalda to perfekcja w każdym calu. Ciepły, przytulny salon, w który zamieniła się scena Harold Pinter Theatre jest tłem dla okrutnej zabawy, którą po mistrzowsku rozgrywa aktorski kwartet. W przedstawieniu prym wiedzie niezmordowana Imelda Staunton jako bezwzględna Martha. Ale zarówno ona, jak i reszta doskonałej obsady – Conleth Hill, Imogen Poots i Luke Treadaway tworzą barwne i wielowymiarowe kreacje, które pozwalają wierzyć, że pijackie rozgrywki bohaterów to coś więcej niż nieudolna próba zagłuszenia wewnętrznej pustki. W ich ustach wybitny tekst Albee’go wybrzmiewa szczerze … do bólu… Czasem do bólu przepony …
Choć przed nami sporo ciekawych propozycji z brytyjskich teatrów. Zaryzykuję stwierdzenie, że Kto się boi Virginii Woolf? to jedno z najlepszych przedstawień, jakie zobaczycie na ekranach polskich kin w tym sezonie. Nie przegapcie!
(M.)