Zwierzęta nocy

Wszystko to prawda, co słyszeliście po weneckiej premierze najnowszego filmu Toma Forda. Zwierzęta nocy to dzieło doskonałe, tak samo w sferze wizualnej, jak i fabularnej. Warto było czkać aż 7 lat, bo tyle minęło od premiery Samotnego mężczyzny, na kolejny film sławnego projektanta mody.

kulturalnie-po-godzinach

Ford odkurza nieco zapomnianą pozycję literatury amerykańskiej, opierając scenariusz drugiego w swojej karierze filmu na powieści Austina Wrighta zatytułowanej Tony i Susan (oczywiście tuż przed premierą filmu wznowiona edycja książki nosi w Polsce tytuł Zwierzęta nocy).  To opowieść o wiodącej dostatnie, ale niekoniecznie szczęśliwe życie Susan Morrow (Amy Adams). Pewnego dnia otrzymuje ona przesyłkę od byłego męża, którego porzuciła przeszło dwadzieścia lat wcześniej. Edward (Jake Gyllenhaal) – pisarz, w którego talent nigdy wystarczająco nie wierzyła, przesyła jej manuskrypt swojej nowej powieści. Kobieta z rosnącym zainteresowaniem pochłania historię Tony’ego Hastingsa i jego rodziny, których uporządkowane życie niespodziewanie zbacza z ustalonego kursu. Wkrótce Susan z niepokojem odkrywa, fikcyjna opowieść o zbrodni i karze jest tak naprawdę metaforą jej burzliwego związku z Edwardem.

kulturalnie-po-godzinach-4

Trzeba przyznać, że reżyser i scenarzysta w jednej osobie sprawnie lawiruje na kilku płaszczyznach czasowych (teraźniejszość i migawki z przeszłości) i fabularnych (teraźniejszość i fikcja z książki). Zręcznie łączy dwa zupełnie różne światy.  Świat wyższych sfer, w której obraca się Susan wraz z „dziarskim i pięknym” mężem Huttonem (Armie Hammer) jest nudny, zepsuty, powierzchowny. I – podobnie jak w poprzednim filmie Forda – przygnębiająco smutny. Zimne, stylowe posiadłości świetnie jednak nadają się na kryjówkę dla samotnych i rozczarowanych życiem dusz. Tymczasem na teksańskich bezdrożach, które przemierza literacki bohater Edwarda, panuje bestialstwo, szaleństwo i bezprawie. Tu z pozoru słabe, pozbawione bohaterskiego pierwiastka jednostki, muszą znaleźć w sobie siłę, by postawić się barbarzyństwu. Czy jednak wymierzenie kary za wyrządzone krzywdy przyniesie ulgę? To pytanie Zwierzęta nocy pozostawiają bez odpowiedzi.

kulturalnie-po-godzinach-2

U Forda estetyka kadrów jest na najwyższym poziomie, ale w zasadzie czego innego można się spodziewać po jednym z najzdolniejszych projektantów mody na świecie. Mroczny klimat filmu potęguję znakomita muzyka Abla Korzeniowskiego. Aktorsko jest wyśmienicie. Jake Gyllenhaal i Amy Adams grają po dwie wersje swoich postaci. Za sprawą subtelnej charakteryzacji (on ma krótko przystrzyżone włosy i gładko ogoloną twarz, ona falujące włosy i lekki makijaż) w migawkach z przeszłości są piękni, młodzi i szaleńczo zakochani. Dwadzieścia lat później są zupełni innymi ludźmi. Ich twarze skrywają ból i cierpienie, a rany przeszłości nie chcą się zagoić. Gyllenhaal w końcu znalazł film na miarę swojego talentu, choć przekornie nie jest to najlepsza rola w karierze Amerykanina. Jednak znakomicie przyjęty przez krytyków i widzów film Toma Forda może mu dać znacznie więcej (rozgłosu, nominacji, nagród?) niż jego poprzednie projekty, w których może stworzył lepsze kreacje, ale film ostatecznie nie dorównał jego umiejętnościom (jak w przypadku trochę wtórnego Do utraty sił) albo nie został wystarczająco wypromowany (niezależny Wolny strzelec). W Zwierzętach nocy interesująco jest również na drugim planie . Świetnie wypada Michaela Shannon w roli znudzonego odznaką strażnika Teksasu oraz Aaron Taylor-Johnson w roli nieobliczalnego bandziora. Dla tego ostatniego może jest to rola życia – jak oceniają krytycy – ale kino widziało już niejednego wybitnie zagranego wariata – więc kreacja młodego Brytyjczyka jest dla mnie tylko bardzo dobra, z pewnością warta odnotowania, ale niekoniecznie wielkich słów. U Forda gwiazdy błyszczą również w epizodach, między innymi: Laura Linney w roli surowej matki głównej bohaterki oraz Michael Sheen i Andrea Riseborough jako ekscentryczne małżeństwo z artystycznej bohemy.

Tom Ford rzadko porzuca swoją pracownię na rzecz planu filmowego. Ale gdy już to robi, efekt zawsze jest olśniewający. Dajcie się oczarować 18 listopada, idźcie do kina.

 

Jeden Komentarz Dodaj własny

  1. Aydi pisze:

    Świetna recenzja, bardzo przyjemnie się czyta. Nie mogę doczekać się filmu! Uwielbiam i Toma i Jake’a, więc jestem ciekawa co wynikło z ich współpracy :).

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s