Co roku polskie kina omija sporo interesujących tytułów. Na szczęście coraz więcej filmów można znaleźć na płytach dvd lub w kinach internetowych (w temacie nowości, polecamy zwłaszcza cineman.pl). Dziś prezentujemy 8 obrazów, które nie trafiły do regularnej dystrybucji kinowej, a zasługują na szczególną uwagę.
Inne ciekawe propozycje spoza repertuaru kinowego znajdziecie w poprzednich wpisach z tego cyklu, pod tagiem POZA REPERTUAREM.

Tajemnicza katastrofa wyludniła ziemię. Ann (Margot Robbie) mieszka w miejscu, które cudem zachowało swoją urodę. To niemal raj na ziemi. Dziewczyna mieszka sama, ukochanego ojca – pastora i młodszego brata straciła w czasie kataklizmu. Został jej tylko wierny pies. Jej samotny żywot przerywa niespodziewane pojawienie się mężczyzny, który nieświadomy zagrożenia, wchodzi do skażonej wodzie. Ann zabiera go do domu i opiekuje się schorowanym nieznajomym. Dr. John Loomis (Chiwatel Ejiofor) okazuje się być zdolnym naukowcem, który w drodze wdzięczności za przywrócenie go do świata żywych, pomaga dziewczynie na farmie. Gdy zaczyna w nich kiełkować uczucie, znikąd pojawia się młody i przystojny Caleb (Chris Pine).
Craig Zobel znakomicie oddaje atmosferę napięcia i fascynacji, zaś aktorzy uwikłani w miłosną relację dają popis swoich umiejętności. Obdarta z glamour Margot Robbie jest słodka i skromna (zupełnie nie przypomina kobiety – wampa z Wilka z Wall Street), Chris Pine jest tajemniczy i czarujący (ale na inny sposób niż jego Prince Charming z Tajemnic Lasu), zaś Chiwetela Ejiofora najtrudniej rozgryźć. Trudno przewidzieć jak zakończy się ta osobliwa love -story. Ale gdy pojawią się napisy końcowe powinniśmy czuć satysfakcję.

Dwoje nieznajomych spędza ze sobą noc rozmawiając o życiu i miłości. Ona została okradziona, nie zdążyła na pociąg powrotny do domu, bez pieniędzy i telefonu błąka się po Nowym Jorku. Pomoc oferuje jej uliczny muzyk.
Chris Evans nie tylko wyreżyserował film, ale również zagrał główną rolę (jak to zwykle bywa w przypadku debiutów reżyserskich). Jego partnerką jest zjawiskowa Alice Eve, którą możecie kojarzyć z równie przegadanego filmu, Poranek Velvet. Evans i Eve stanowią piękną parę. Trudno od nich oderwać wzrok. Jest między aktorami chemia, która pozwala uwierzyć w stopniowo rosnącą fascynację dwójki nieznajomych. Jest romantycznie i zabawnie. Niestety również trochę nierówno. Świetne sceny przeplatają się ze słabymi. Nudna rozmowa niespodziewanie w następnej scenie robi się ciekawa. Arytmiczność scenariusza zapewne wynika z faktu, że pracowało nad nim kilka osób, a początkujący reżyser ma problem ze sklejeniem wizji kilku scenarzystów w filmową całość. Before We Googląda się przyjemnie dzięki zdjęciom John Guleserian (Do szaleństwa), który uchwycił magię spowitego nocą Nowego Jorku. W tle przygrywa przyjemna dla ucha muzyka, przewijają się jazzowe standardy.

W dobrze przyjętym na festiwalu Sundance Mississippi Grind Ryan Reynolds wciela się w postać Curtisa, który lubi sobie czasem zagrać partyjkę pokera albo obstawić wyścig. Nie zależy mu jednak na wygranej, w przeciwieństwie do Gerry’ego (Ben Mendelsohn) – hazardzisty, który wisi kasę wielu osobom. Mężczyźni poznają się przypadkiem. Garry wierzy, że Curtis przynosi mu szczęście. Garry ma plan. Wspólnie wyruszają na południe, aż do Nowego Orleanu. Tam mają zagrać o największą pulę w życiu.
W filmie Anny Boden i Ryan Flecka Reynolds obsadzony jest trochę wbrew schematom, na które kino niezależne może sobie pozwolić. W hollywoodzkich produkcjach to raczej młodszy aktor byłby przystojnym hazardzistą, a dojrzały – jego przewodnikiem i wybawcą. Tutaj rolę się odwracają, co daje aktorom znacznie więcej możliwości. Niezwykle wiarygodne i intrygujące postacie stworzone przez duet Reynolds – Mendelsohn to jeden z wielu atutów tej retro hazardowej historii (retro, bo dziś w partyjkę pokera częściej niż przy stole, rozgrywa się przed ekranem komputera).

Ogień miłości przygasa w małżeństwie Dona (Adam Sandler) i Rachel (Rosemarie DeWitt). Przygnębiony mąż nie robi nic, by pokonać kryzys. Satysfakcję znajduje jedynie w oglądająniu porno w internecie, na komputerze – ku jego zaskoczeniu – obeznanego w temacie nastoletniego syna. Tymczasem Rachel szuka wrażeń na portalach randkowych. Najseksowniejsza cheerleaderka w szkolę Hannah (Olivia Crocicchia), marzy o sławie. W spełnieniu marzeń pomaga jej matka Donna (Judy Greer) i wedle sugestii lokalnej agencji talentów zakłada córce stronę internetową, na której pojawiają się odważne zdjęcia dziewczyny. Matka nieśmiałej nastolatki (Jennifer Garner) ma świra na punkcie bezpieczeństwa swojej pociechy, kontroluje każde wciśnięcie klawisza na klawiaturze. Z kolei Allison cierpi na zaburzenia odżywiania, a pomysłów na „niejedzenie” szuka na blogach, pragnie stracić dziewictwo, by zaimponować koleżankom ze szkoły. Zajęci sobą rodzice dziewczyny niczego się nie domyślają.
Jason Reitman, autor znakomitych Juno, W chmurach oraz Kobiety na skraju dojrzałości, jak zwykle pod lupę bierze relacje międzyludzkie. Uwiązani to historia kilku rodzin, które nie potrafią się odnaleźć w cyfrowej erze nieskończonych możliwości. Internet nie tylko ogranicza kontakt z drugim człowiekiem, ale również pogłębia konflikty między rodzicami i dziećmi, którzy mają coraz więcej problemów ze znalezieniem wspólnego języka. Może brzmi to banalnie, ale filmowa opowieść ani na chwilę nie przyjmuje moralizatorskiego tonu.

Film w reżyserii Jamesa Ponsoldta był jednym z najciekawszych tytułów 6. edycji American Film Festival. To przeniesiona na ekran historia wywiadu przeprowadzonego przez Davida Lipsky’ego (Jesse Eisenberg), dziennikarza Rolling Stone z uznanym amerykańskim powieściopisarzem Davidem Fosterem Wallace (Jason Segel). Choć wywiadu nigdy nie opublikowano na łamach magazynu, stał się podstawą napisanej kilkanaście lat później książki Lipskiego.
Zafascynowany prozą Wallace’a, dziennikarz i początkujący pisarz przyjeżdża do domu Wallace’a, promującego w tym czasie przełomową dla swojej kariery książkę Infinite Jest. Początkowo formalna i kurtuazyjna relacja przeradza się w intrygującą grę między dwoma wrażliwymi mężczyznami.
James Ponsoldt (Cudowne tu i teraz) udowodnia, że nawet ze zwykłego wywiadu prasowego można zrobić porywającą historię filmową. Na uwagę zasługuje znakomita rola Jasona Segela, aktora kojarzonego głównie z bardziej z komediowym repertuarem (Sekstaśma, serial Jak poznałem waszą matkę). To była jedna z najbardziej komentowanych kreacji aktorskich w czasie zeszłorocznego festiwalu filmów niezależnych Sundance.

Śnieżny ptak zgrabnie łączy stylistykę baśni i mrocznego klimatu. W domu siedemnastoletniej Kat Connor (Shailene Woodley) nikt nie zazna ciepła ani miłości. Wieje chłodem, jak w snach, które nawiedzają dziewczynę, po tym jak niespodziewanie znika jej matka, Eva (Eva Green). Broke, głowa rodziny (Christopher Meloni) wydaje się być przygaszony utratą żony, chociaż doskonale wie, że ta nigdy go nie kochała. Kat próbuje poradzić sobie z nagłą stratą. Szuka pomocy u psycholożki (Angela Bassett). Opowiada jej o dziwnych sennych wizjach, w których szuka swojej matki w śnieżnej zamieci. Ale bardziej niż terapia pomagają jej wieczory w towarzystwie przyjaciół: żywiołowej grubaski i pstrokatego geja oraz seks ze swoim chłopakiem Philem albo 40-letnim detektywem, który prowadzi sprawę jej matki.
Bohaterów Śnieżnego ptaka dręczy ich własna seksualność. Eva – w przeciwieństwie do koleżanek Broka z pracy – nie dostrzega w swoim mężu mężczyzny. Jest zimna i wyrachowana . Eva pragnie miłości i męskiej adoracji, dlatego bezczelnie flirtuje z przystojnym chłopakiem córki. Najwyraźniej nie może pogodzić się z utraconą młodością i całą frustrację przerzuca na Kat. Z kolei nastoletnia córka dopiero odkrywa swoją kobiecość. Sprawdzianem jej seksualności jest próba uwiedzenia 40-letniego policjanta, trochę by zaspokoić ciekawość, trochę, by zaimponować znajomym.

Obraz Fredrika Bonda w kooprodukcji amerykańsko-rumuńskiej świetnie radzi sobie jako kino sensacyjne, dużo tu krwi, okrucieństwa i dobrego tempa akcji. Nieco gorzej jednak wypada jako kino wrażliwe, choć to miłość stanowi trzon całej fabuły. Jednak na plus przemawiają: świetnie utrzymane tempo, rewelacyjna muzyka (Moby), piękne, choć dość niebezpieczne zakątki Bukaresztu, wreszcie – niezwykle wiarygodny Shia Lebeouf w roli nieśmiałego Charliego. Z jednej strony twórcy filmu dość przewidywalnie obsadzili Madsa Mikkelsena i Tila Schweigera w rolach bandziorów, podczas gdy, dość niespodziewanie Rupertowi Grint (niezapomniany Ron Weasley w serii o Harrym Potterze), trafia się rola bezwstydnego mieszkańca hostelu, marzącego o roli w filmie porno.
Necessary Death of Charlie Countryman to film pełen sprzeczności, jednak dość wciągający. Warto obejrzeć i przekonać się samemu, czy forma, którą zaproponował Bond, jest dokładnie tym, czego szukamy w kinie niezależnym.

Trójkąty miłosne to filmowy temat rzeka. Również Lynn Shelton (reżyserka Jess i chłopaki oraz Laggies) postanowiła zrobić z niego użytek. Jej skromny film Siostra twojej siostry to w telegraficznym skrócie historia 30-latków po przejściach. Jej bohaterami są zamknięci gdzieś w chatce na odludziu: lesbijka Hannah (Rosemarie DeWitt), która właśnie zakończyła związek i topi smutki w alkoholu, jej śliczna siostra – Iris (Emily Blunt) oraz nieprzytomnie zakochany w Iris życiowy rozbitek (Mark Duplass).
Blunt, DeWitt i Duplass tworzą jeden z najbarwniejszych trójkątów miłosnych w dziejach niezależnego kina amerykańskiego. Dla reżyserki – Lynn Shelton ta zwyczajna z pozoru sytuacja, to doskonały materiał na lekki i – co najważniejsze – mądry komediodramat. Zarówno do pośmiania, jak i do refleksji na temat współczesnych relacji międzyludzkich.
Super dzięki, będę oglądał. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
„Before We Go” rzeczywiście jest scenariuszowo nierówne, ale mi osobiście to bardzo odpowiadało – fakt, że rozmowa między bohaterami raz była fascynująca, a raz nudna i prozaiczna nadawał całej sytuacji realizmu. Wszak w codziennym życiu rozmowy rzadko „iskrzą” przez 100% czasu 😉 Niemniej jestem bardzo ciekawa dalszych przygód Evansa za kamerą.
Jestem również bardzo ciekawa „Mississippi Grind” – od lat twierdze, że Reynolds jest niedocenionym aktorem. Imidż niepoważnego aktora ze studenckich komedii (ewentualnie komiksowych ekranizacji) sprawia, że wiele osób nie sięga po filmy z Reynoldsem w rolach dramatycznych. A mimo pewnych niedociągnięć, filmy takie jak „Fireflies in the Garden” czy „Chaos Theory” są naprawdę ciekawym studium jego możliwości aktorskich. Że o „The Voices” czy „Burried” nie wspomnę 😉
A co do „White Bird in a Blizzard” – dziwi mnie nieco, że nie wspomniałyście, że jest to film Gregga Arakiego. Mam słabość do filmów tego twórcy i byłam ciekawa jak film (którego jeszcze nie miałam okazji obejrzeć) plasuje się na tle innych jego dzieł, zwłaszcza że większość z nich ma lekko oniryczny klimat i skupia się na ludzkiej seksualności i związkach (Mysterious Skin, Kaboom).
PolubieniePolubienie
Before We Go również oglądałam z ogromną przyjemnością, nawet pomimo tych nierówności. Alice i Chris są tak wiarygodni w swoich rolach, że w czasie seansu można się zapomnieć.
Ryana Reynoldsa mogłabym jeść łyżeczkami, cieszę się, że wybiera coraz ciekawsze projekty, w których może pokazać swoje możliwości. Niedawno sięgnęłam po Chaos Theory (zresztą znalazłam ten film w Twoim wpisie o Raynoldsie). Szalenie mi się podobał!
Rzeczywiście nie wspomniałam tu o reżyserze White Bird in a Blizzard. Wypadek przy pracy 🙂 Araki wciąż w swojej ulubionej tematyce, choć trochę subtelniejszy.
PolubieniePolubienie
„Alice i Chris są tak wiarygodni w swoich rolach, że w czasie seansu można się zapomnieć.” — o to, to! Właśnie. Miałam takie same odczucia podczas seansu 🙂
Yay! Kolejna fanka Reynoldsa! Niezmiernie mi miło, że moja notka zainspirowała Cię do sięgnięcia po „Chaos Theory” *płoni się niczym piwonia* Żałuję, że więcej osób nie widziało tego filmu; nie tylko ze względu na Reynoldsa, ale także uroczą ścieżkę dźwiękową – „Just Be Gentle With Me” to wciąż jeden z moich najulubieńszych kawałków.
O, widzisz, to dość istotna informacja, bo jestem zdania, że na filmy Arakiego trzeba być psychicznie gotowym 😉 Będę pamiętała, że na seans „White Bird…” nie muszę się tak ‚uzbrajać’ 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Najbardziej zaciekawił mnie „Charlie…”. Jestem świeżo po zaliczeniu wszystkich sezonów „The walking dead”, chyba dlatego określenia w stylu „dużo krwi i okrucieństwa” jakoś najbardziej do mnie przemawiają 😛
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo fajne zestawienie :). Ja polecam „Śnieżnego ptaka” zrobił na mnie spore wrażenie. Klimatyczny i intrygujący film ze świetną ścieżką dźwiękową z Depeche Mode i Cocteau Twins na czele.
PolubieniePolubienie
Dzięki za fajne polecenia. Widziałam tylko Z jak Zachariasz (nudny to za duże słowo, ale porywający też nie był) i Charlie musi umrzeć.
PolubieniePolubienie