Creed: Narodziny legendy jest godnym spadkobiercą filmowej serii o słynnym pięściarzu z Filadelfii. Choć czerpie z niej pełnymi garściami, to może się spodobać również tym, którzy do tej pory stronili od filmów o Rockym.
Reżyser, Ryan Coogler, do tematu podchodzi ze sporym dystansem, ale również pewną dozą nostalgii. Gdyby dziś kręcono Rocky’ego z Sylvestrem Stallone w roli głównej, pewnie trafiłby do programu prestiżowego festiwalu Sundance. Podobnie jest z obrazem Cooglera, który bardziej przypomina skromne niezależne kino niż produkcję, która potrafi rozpalić emocje fanów na całym świecie.
A jednak rozpala.
W Creed historia zatacza koło. W filadelfijskiej restauracji Rocky’ego Balboa pojawia się Adonis – nieślubny syn jego rywala i przyjaciela. To właśnie od walki z Apollo Creedem zaczęła się wielka kariera „Włoskiego ogiera”. Adonis nie miał okazji poznać swojego ojca, zna go z opowieści i sportowych materiałów archiwalnych. Nie ulega jednak wątpliwości, że boks ma we krwi. Rzuca świetną pracę i stawia na realizację marzeń. Nieakceptowany przez środowisko zawodowców wsparcie znajduje ostatecznie u legendarnego Rocky’ego. Czysto profesjonalna relacja szybko przeradza się w głębszą, ojcowsko – synowską więź.
Ryan Coogler sprawnie splata losy dwóch bohaterów, na pierwszy rzut oka tak bardzo od siebie różnych. Ich podobieństwa uwidoczniają się jednak z każdą minutą. Obaj przechodzą coś na kształt terapii. Rocky pomaga podopiecznemu zmierzyć się z legendą ojca, zaś – dzięki chłopakowi – odkrywa w sobie wolę walki w dramatycznym momencie swojego życia.
Choć znakomity Michael B. Jordan znajduje się w centrum historii, to jednak jej sercem jest Sylvester Stallone. Prawie 70 – letni aktor spełnia się w roli podstarzałego boksera, który odsunął się w cień własnej legendy. I choć na ringu robi miejsce młodszym od siebie kolegom, w wyścigu po filmowe nagrody już niekoniecznie. Na razie zdobył Złotego Globa, dziś okaże się, czy powalczy o Oskara.
Świetnie przyjęty przez krytykę i publiczność Creed: Narodziny legendy (bardzo dobre wyniki w box officie) zapewne będzie trampoliną do sławy dla twórców i obsady, czego dowodzą ostatnie doniesienia prasowe. Tessa Thompson (ukochana Adonisa w bardzo subtelnie poprowadzonym wątku miłosnym) właśnie negocjuje występ obok Natalie Portman w Annihilation w reżyserii Aleksa Garlanda (Ex Machina). Reżyser Ryan Coogler, który poza bokserskim dramatem na koncie ma również sundance’owy hit Fruitvale Station (zresztą z Jordanem w roli głównej), już znalazł się w centrum zainteresowania wytwórni Marvel. Amerykanin nakręci zaplanowaną na 2018 rok produkcję – Black Panther. Ale rok wcześniej ponownie stanie na ringu ze Stallonem i Jordanem w planowanym sequelu Creeda.