Niespodzianka to kameralna opowieść o kobiecie, która staje przed wyborem: dzieci czy kariera? Fundacje w Polsce propagujące macierzyństwo po ostatniej medialnej wpadce powinny się uczyć od Kris Swanberg jak z klasą odpowiadać na to pytanie.

Kris Swanberg podąża ścieżką wyznaczoną przez swojego męża, Joe Swanberga, twórcy świetnych mikro-budżetowych dramatów skupiających się w dużej mierze na relacjach ludzkich (Kumple od kufla czy Nie igraj z ogniem). To słuszny wybór, bo reżyserka jest wnikliwą obserwatorką codziennego życia i wykazuje podobną wrażliwość, co jej życiowy partner.

Zaczyna się od dwóch kresek na teście ciążowym. Dla 30 – letniej Samanthy (Cobie Smulders), nauczycielki w szkole średniej i jej partnera to właśnie tytułowa niespodzianka. John (Anders Holm) szybko oświadcza się dziewczynie. Biorą skromny ślub w urzędzie stanu cywilnego – bez białej sukni i welonu, bez wzruszonych rodziców i znajomych. Po porodzie Samantha ma sobie zrobić przerwę w karierze. Taki jest plan. W tym samym czasie w ciążę zachodzi jej najlepsza uczennica Jasmine (Gail Bean). Dziewczyna, która w tym roku kończy szkołę, pragnie kontynuować naukę w college’u, tymczasem dla Sam rezygnacja z kariery wydaje się koszmarem, tym bardziej, że pojawia się wymarzona oferta pracy.

Choć przyszłe mamy pochodzą z różnych światów, potrafią znaleźć wspólny język i wspierać się w nowej życiowej sytuacji. Czasami nie jest łatwo. Jasmine szybko się przekonuje, że szkolne instytucje nie bywają tak pomocne dla ciężarnych nastolatek, jak twierdzą w akademickich ulotkach. Tymczasem Samantha musi mierzyć się z oczekiwaniami matki i partnera, które stoją w sprzeczności z jej marzeniami.

Niespodzianka jest sumą różnych doświadczeń reżyserki: pracy w publicznej szkole, ciąży jej byłej uczennicy, w końcu przygotowań do macierzyństwa. W efekcie otrzymujemy niezwykle intymne i wiarygodne kino z świetnymi kreacjami Cobie Smulders i debiutującej na ekranie Gail Bean.