Dwa dni temu swoich sundance’owych faworytów prezentowała Agnieszka. Tekst znajdziecie tutaj. Postanowiłam dopisać drugą część wpisu, bo tegoroczna edycja festiwalu jest naprawdę imponująca i grzechem byłoby pominąć niektóre z festiwalowych propozycji. Ten rok dla organizatorów przeglądu niezależnych produkcji (nie tylko amerykańskich) jest przełomowy. Ponoć jeszcze nigdy w wieloletniej historii festiwalu nie pojawiło się tak wiele pozycji z gwiazdorską obsadą. Jest to niezbity dowód na to, że niezależni autorzy mają sporo do zaoferowania aktorom, może nawet więcej niż wielkie studia filmowe. Ci, którzy już zasmakowali sukcesu niszowych produkcji, coraz częściej angażują się w powstawanie kolejnych. Świetnym przykładem jest Michael Fassbender, który w zeszłym roku podbił serca publiczności we Franku w reżyserii Lenny’ ego Abrahamsona. W 2015 roku Fassy powraca już nie tylko jako aktor, ale także jako producent nowozelandzkiego Slow West.
Ten specyficzny festiwal, który toleruje grube swetry i zimowe buciory na czerwonym dywanie, to nie tylko spotkanie miłośników kina niezależnego, ale również impreza branżowa, na której często decydują się dystrybucyjne losy wielu projektów. Już dziś świętować może wielu twórców. Jeszcze przed premierą Fox Searchlight zakupiło Mistress America w reżyserii Noah Baumbacha z Gretą Gerwig w roli głównej. Cudownie! Wiadomo już, że w niedalekiej przyszłości do kin trafią: The End of the Tour z Jessem Eisenbergiem i Jasonem Segelem, The Diary of a Teenage Girl z Kristen Wiig i Alexandrem Skarsgadem, Knock Knock w reżyserii aktora Eli Rotha z Keanu Reevesem, czy The D Train z udziałem Jacka Blacka i Jamesa Marsdena. Oczywiście, to jeszcze nie oznacza, że filmy pojawią się w repertuarze polskich kin. Może prędzej pojawią się na festiwalach filmowych. Ale jest światełko w tunelu…
Ok, koniec gadania … Oto kilka moich tegorocznych faworytów.
Z for Zachariah, reżyseria: Craig Zobel
Wyprodukowany przez Tobeya Maguire’a, kameralny dramat Craiga Zobela jest skromny aktorsko (na ekranie pojawiają się tylko trzy osoby), za to bogaty wizualnie (plenery Nowej Zelandii uchwycone przez Tima Orra). To historia miłosnego trójkąta w czasach po katastrofie atomowej. Jedyną ocalałą jest kobieta – Ann (Margot Robbie). Niebawem okazuje się, że katastrofę przeżył ktoś jeszcze – Loomis (Chiwetel Ejiofor). Kobieta i mężczyzna układają sobie życie we dwójkę, ale sielankę przerywa pojawienie się intrygującego Caleba (Chris Pine).
Results, reżyseria: Andrew Bujalski
Historia miłosna pewnej pary, która znacznie lepiej zna swoje ciała niż serca. Trevor (Guy Pearce) jest bowiem właścicielem siłowni, a Kat (Cobie Smulders) trenerką personalną. Mignęły Wam te nazwiska przed oczami? Dobrze. Dodam jeszcze, że obsadę wzmacnia rzadko ostatnio widziany na ekranie Giovanni Ribisi. Reżyserem i autorem scenariusza jest Andrew Bugajski, gość, któremu zawdzięczamy nurt mumblecore. Ale Results to ponoć najbardziej „mainstream-friendly” projekt w karierze filmowca. Jak wspominałam wyżej, film już spodobał się dystrybutorom. Oby trafił do kin w Polsce.
Ten Thousand Saints, reżyseria: Shari Springer Berman, Robert Pulcini
Filmów tego typu na festiwalu w Sundance jest pod dostatkiem, a czytanie o nich może wywołać niekontrolowane ziewanie. Jednak dobrze wiemy, że pośród coming-of-age stories regularnie pojawiają się festiwalowe perełki, wspomnę chociażby takie tytułu, jak: Królowie lata, Cudowne tu i teraz, czy Biały ptak w zamieci. Niektórzy krytycy twierdzą, że Ten Thousand Saints również nie zginie w zalewie filmów o nastolatkach. Do mnie przemawia udział Ethana Hawke’a w roli ojca – hippisa. Partneruje mu zdolne młode pokolenie aktorów: Hailee Steinfeld (Prawdziwe męstwo, Zacznijmy od nowa) oraz Emile Hirsch (Wszystko za życie).
The End of the Tour, reżyseria: James Ponsoldt
Nie jestem fanką Jasona Segela. Za to bardzo lubię Jesse Eisenberga. Zatem mamy niezadowalający remis, który na korzyść filmu rozstrzyga postać reżysera. James Ponsoldt to bowiem człowiek, który dał nam Cudownie tu i teraz. Gdy dodam jeszcze nagłówki zagranicznych serwisów, które informowały o przełomowej roli Segala, to chyba dam się przekonać. Poza tym, pomysł na film wydaje się ciekawy, bo The End of the Tour to fabularna wersja słynnego pięciodniowego wywiadu, który dziennikarz Rolling StoneDavid Lipsy przeprowadził z amerykańskim pisarzem Davidem Fosterem Wallace’em.
Last Days in the Desert, reżyseria: Rodrigo Garcia
Argument za widoczny jest na zdjęciu. W filmie Rodrigo Garcíi Ewan McGregor gra podwójną rolę. Jest zarówno świętym jak i demonem zmuszonym do konfrontacji z własnym losem po tym, jak spotyka rodzinę próbująca przetrwać w pustynnych warunkach. U boku McGregora pojawi się jeden z najzdolniejszych aktorów młodego pokolenia – Tye Sheridan (Joe, Uciekinier). Zaś za kamerą stanął prawdziwy akrobata: Emmanuel Lubezki, którego artystyczne popisy można było ostatnio podziwiać w Birdmanie.
True Story, reżyseria: Rupert Goold
W True Story James Franco i Jonah Hill grają w kotka i myszkę. A przede mną znowu dylemat. Bo Hilla nie znoszę, a dla James Franco obejrzę absolutnie wszystko (nawet To już jest koniec i Wywiad ze Słońcem Narodu). Ale myślę, że autentyczna historia przeniesiona na ekran przez Ruperta Goolda (reżysera miniserialu The Hollow Crown z Tomem Hiddlestonem i Jeremy Ironsem) jest godna uwagi. Franco gra tu Christiana Longo , który po brutalnym zabiciu własnej rodziny znajduje się na liście najbardziej poszukiwanych przestępców przez FBI. Mężczyzna przez lata ukrywa się poza granicami USA pod nazwiskiem Finkel. W pewnym momencie jego życia pojawia się dziennikarz, Michael Finkel, czyli Jonah Hill. Premiera filmu zaplanowana jest na kwiecień 2015 roku.
The D Train, reżyseria: Jarrad Paul, Andrew Mogel
Pamiętacie film Richarda Linklatera Bernie z Jackem Blackiem w tytułowej roli? Tam aktor grał postać życzliwą, uczynną i powszechnie lubianą. W The D Train jest inaczej. Dan Landsman musi zabiegać o względy i szacunek znajomych. Właśnie zbliża się okrągła, dwudziesta rocznica ukończenia szkoły. Zorganizowanie zjazdu szkolnego to idealna okazja, by zabłysnąć w towarzystwie. Trzeba tylko – pod byle pretekstem – ściągnąć na spotkanie kumpla ze szkoły, a obecnie gwiazdę telewizyjnych reklamówek, Olivera Lawlessa. W tej roli wystylizowany na Jamesa Franco, James Marsden.
Mississippi Grind, reżyseria: Ryan Fleck, Anna Boden
W zeszłym roku Ryan Reynolds na festiwalu w Sundance promował absurdalną komedię Głosy, która w połowie lutego wejdzie do polskich kin (Yupi!). W tym roku aktor wraca z filmem Mississippi Grind, w którym gra rolę pokerowego mistrza i zarazem uzależnionego hazardzisty. Na ekranie pojawia się również – ostatnio bardzo popularna za oceanem – Sienna Miller (Foxcatcher, Snajper).