W Nowym Jorku gwiazdy nam wyraźnie sprzyjały 😉 Gdy wyznaczałyśmy termin wycieczki, nawet nam się nie śniło, że na jednym wyjeździe uda nam się zobaczyć naszych ulubionych aktorów zza oceanu.
Ale o ile Jessica Chastain postawiła na dość bezpieczną klasykę w nowoczesnym wydaniu (A Doll’s House), o tyle jej kolega po fachu wybrał bardziej ryzykowny tytuł. Dramat Lorraine Hansberry nie jest zbyt popularny i wcale nie uchodzi za najlepsze dzieło amerykańskiej pisarki i aktywistki. Można odnieść wrażenie, że w mnogości postaci i historii, gubią się najciekawsze wątki i najtrafniejsze spostrzeżenia autorki dotyczące traktowania kobiet, uprzedzeń i rasizmu. To dramat, który od widza wymaga sporo cierpliwości i wysiłku. Po wyjściu z teatru trzeba sobie w głowie trochę poukładać, żeby w pełni zrozumieć to, co chciała powiedzieć autorka.
Akcja dramatu dzieje się w latach 60-tych, w artystycznej bohemie Greenwich Village. Oscar Isaac wciela się w postać Sidneya, który gra na banjo, marzy o chatce w lesie i rozpływa się nad wiejskim pochodzeniem swojej żony. Wbrew iluzji, którą buduje frywolna i seksowna pierwsza scena z udziałem młodego małżeństwa, ich związek nie jest bardzo szczęśliwy. Choć Isaac wiarygodnie kreuje postać czułego romantyka z gitarą, to ten wizerunek szybko legnie w gruzach. Sidney to bowiem beztroski facet, który trwoni ciężko zarobione pieniądze Iris na kolejne biznesowe klapy (najpierw bar, teraz gazeta) i który kontroluje partnerkę. Bywa naiwny i działa pod wpływem impulsu, o czym świadczy tytułowy transparent wiszący w oknie jego nowojorskiego mieszkania. Sidney popiera lokalnego kandydata i pomaga mu wygrać wybory, ale tak naprawdę jest tylko w pionkiem w grze bardziej wpływowych ludzi. Rachel Brosnahan wybornie gra neurotyczną kelnerkę, która marzy o karierze aktorskiej i zbyt często przymyka oko na fanaberie męża. Jednocześnie dziewczyna, słabiej wykształcona, miej obyta w świecie, zdaje się rozumieć więcej niż jej oczytany mąż.
Isaac i Brosnahan tworzą na scenie wspaniały duet i są bijącym sercem tej długiej, wielowątkowej opowieści. Tylko szkoda, że tak mało scen mają wyłącznie dla siebie.
(M.)