Matki (oryginalnie: Motherland to kolejna świetna propozycja serialowa z Wysp Brytyjskich. Propozycja dla tych, którym do gustu przypadli Rodzice z Martinem Freemanem. Chociaż tutaj to rozrywka w czystym wydaniu, twórcy raczej wolą się z nami pośmiać z trudów dorosłości, niż nad nimi dumać. I dobrze! Takich przyjemnych wypełniczy czasu nam potrzeba, zwłaszcza po ciężkim dniu ogarniania własnego dorosłego życia.
Trochę żałuję, że Matki (podobnie jak wspomnieni Rodzice) noszą właśnie taki tytuł, bo może on odstraszać tych widzów, którzy pociech nie mają. Oczywiście, wątki parentingowe stanowią sporą część opowieści, ale jej kontekst jest znacznie bogatszy i przypadnie do gustu szerszej publiczności. Bohaterowie borykają się z problemami w związkach, próbują pogodzić intensywne życie rozdzinne z zawodowym, podejmują nowe wyzwania w pracy, docierają się ze swoimi rodzicami-seniorami. Przede wszystkimi jednak funkcjonują w dynamicznie rozwijającej się społeczności 30- /40 – latków z londyńskiej klasy średniej.
Twórcą serialu jest Sharon Horgan, która współpracuje z zespołem znakomitych scenarzystów (Graham Linehan, Helen Serafinowicz, Holly Welsh). Generalnie, fanom brytyjskiej telewizji polecam śledzenie dokonań tej irlandzkiej artystki, zarówno aktorskich (serial This Way Up, pocovidowy film Together, w którym partneruje Jamesowi McAvoyowi), jak również pisarskich (serial Rozwód czy Bad Sisters – nowość na platformie AppleTv). Widać, że Horgan najlepiej „leżą” tematy relacji w związkach i rodzinie, a jej bohaterowie (w średnim wieku) często ciągną za sobą pokaźny bagaż doświadczeń. Obyczajowe tematy okraszone humorem, to charakterystyczny styl Irlandki, który bardzo do mnie trafia.
Główną bohaterką Matek jest Julia (Anna Maxwell Martin) żona, pracująca na etat, matka dwójki dzieci. Kobieta została sama z masą domowych obowiązków, które ledwo spina. Mąż, Paul (Oliver Chris) niezbyt garnie się do pomocy, ale gorliwie zapewnia żonę, że myślami jest zawsze przy niej i w nią wierzy. W powracającym w wielu odcinkach dowcipnym motywie, Paul rozmawia z małżonką przez telefon, twierdząc, ze nie może jej akurat wesprzeć, bo musi (ale nie chce) być na meczu/treningu/wieczorze kawalerskim, itd. Julia nie może też liczyć na pomoc matki, która zwykle ma na głowie ważniejsze sprawy. W sytuacjach podbramkowych najlepszym wsparciem okazuje się grupa zaufanych rodziców, z którymi bohaterka często spotyka się w pobliskiej kafejce. Grupę wsparcia tworzą: rodzynek – jedyny w towarzystwie tata – Kevin (Paul Ready), który zrobi wszystko, by kobieca społeczność go zaakceptowała i polubiła. Zależy mu zwłaszcza na przychylności Amandy (Lucy Punch), która jest samozwańczą liderką „cool matek”. Gdyby serial opowiadał o Spice Girls, Amanda byłaby Posh– zawsze zadbana, elegancka, ale też nadęta i zarozumiała. Aby było jasne… Julia i Kevin nie należą do grona „cool”, podobnie jak Liz (Diane Morgan), samotna matka, która twardo stąpa po ziemi i nie zawraca sobie głowy byle pierdołami. Życzliwa i uczynna Anna (Phillippa Dunne) też z pewnością nie mogłaby pochwalić się wyższym statusem w grupie, gdyby nie to, że Amanda uczyniła z niej swoją osobista asystentkę (co w praktyce oznacza wykorzystywanie nieszczęsnej kobiety).
Ogromnym atutem tego serialu jest obsada. Muszę przyznać, że Anna Maxwell Martin nigdy nie należała do grona moich ulubionych aktorek, dopiero ta produkcja to zmieniła. Brytyjka nie ma lekko, bowiem nie jest łatwo przekonać widzów do niezbyt przyjemnej, złośliwej i interesownej bohaterki. Ciężko mi było wykrzesać sympatię do głownej postaci, ale jestem w stanie ją zrozumieć i wytłumaczyć jej naganne zachowania. Diane Morgan zachwyca stoickim spokojem i beznamiętnym tonem, gdy wypowiada najdowcipniejsze linijki scenariusza. Moimi absolutnym ulubieńcami są jednak Paul Ready i Lucy Punch. On gra poczciwego mężczyznę, trochę chaotycznego i nadgorliwego który przejmuje większość obowiązków domowych od żony. Kobiety nie widzą w nim mężczyzny, stał się mamą w męskim ubraniu. Kevin łaknie akceptacji, podczas gdy wyniosła, mierząca wysoko Amanda na takich „Kevinów” patrzy z pogardą. Losy tej dwójki bohaterów ciekawie się splatają, pokazując że pozornie różne światy mają ze sobą wiele wspólnego.
Od czasu do czasu na ekranie pojawiają się aktorzy, którym wystarczy krótka scena i kilka linijek tekstu, by bezczelnie skraść scenę. Olivier Chris przez telefon mentalnie wspiera wyczerpaną obowiqzkami żonę, a Joanna Lumley, jako oziębła matka Amandy, wpada na drętwą kolację z równie oziębłą córką. Szkoda, że twórcy nie zdecydowali się rozwinąć wątków tych dwóch postaci. Z drugiej strony, zostawiają widzów z przyjemnym uczuciem niedosytu i oczekiwania.
Wszytkie trzy sezony „Matek” dostępne są na HBO Max . Na razie nie ma oficjalnego potwierdzenia kontynuacji, ale bardzo na to liczę. Byłabym zaskoczona, gdyby dobrze przyjęty przez krtytyków i widzów serial nie doczekał się kolejnej odsłony.
(M.)