Będzie bolało to jeden z najlepszych seriali tego roku. A podchodziłam do niego trochę sceptycznie. Książkę Adama Kaya czytało się dobrze, ale spełniała ona moje oczekiwania tylko w kategoriach totalnej rozrywki. W pamiętniku były lekarz (obecnie scenarzysta i komik) kładzie nacisk na to, co śmieszne, absurdalne i obrzydliwe w pracy początkującego ginekologa – położnika. I choć wspomina o trudach pracy młodego lekarza – niekończących się dyżurach, trudnych egzaminach, wyścigu szczurów i znieczulicy przełożonych i kolegów – to jednak ten gorzki przekaz łatwo umyka pośród dowcipnych opowieści, często o ludzkiej kreatywności (lub głupocie), które kończą się na ostrym dyżurze. Być może też w książce fragmenty o wyczerpanym medyku, po całym dniu tyrania w szpitalu, nie uderzają tak mocno, jak podkrążone oczy i szara, upaćkana krwią twarz Bena Whishawa. W serialu BBC bohater często wygląda jakby właśnie wrócił z pola bitwy, a nie z gabinetu lekarskiego. Tak tu pokazany jest każdy dzień z życia niedoświadczonego lekarza. Każdy dzień to walka, nie tylko ta najważniejsza, czyli o zdrowie i życie pacjentów, ale to też walka z biurokracją i niewydolnością systemu zdrowia, walka o własną reputację, której zagrażają skargi pacjentów, walka o życie prywatne, na które ledwo starcza sił i czasu, w końcu walka o siebie i swoje zdrowie psychiczne. Przyznam uczciwie, że po pierwszym odcinku spodziewałam się, że scenarzysta Adam Kay zaserwuje nam opowieść w podobnym tonie, w jakim spisywał swoje wspomnienia z początku kariery. Telewizyjną historię otwiera bowiem pełna absurdów przygoda z porodem, który zaczyna się jeszcze pod bramą szpitala. Spóźniony na dyżur lekarz Adam (Whishaw) dostrzega rodzącą pacjentkę (z ciężarnej wystaje już rączka niemowlaka). Windą przemysłową wiezie ją na oddział, gdzie niebawem na świat przychodzi zdrowy dzieciak. Sukces sukcesem, ale przełożony (Alex Jennings) kręci nosem na łamanie procedur, narażanie życia pacjentki (czytaj: winda, z której trzeba wyskakiwać), spóźnienie i nieprofesjonalny wygląd położnika. Tego typu zabawnych przygód w 7-odcinkowym sezonie będzie sporo. Ale nawet więcej będzie tych cierpkich i smutnych wątków. Więc, o ile w czasie czytania książki, bolała głównie przepona od śmiechu, tak w czasie oglądania serialu, będzie bolało, ale inaczej…
W zasadzie nie powinniśmy darzyć Adama sympatią. Nie jest to zbyt uprzejmy gość. Rzuca kąśliwe uwagi w kierunku pacjentów i kolegów (czasem powtrzyma się i powie coś uszczypliwego tylko nam, w zaufaniu – do kamery). Nie jest wspierającym szefem, o czym przekona się młoda studentka medycyny, Shruti (Ambika Mod). Nie jest dobrym synem, nie zależy mu na poprawie relacji z zimną, nieprzytępną matką (Harriet Walter). Nie jest nawet dobrym partnerem dla opiekuńczego Harry’ego (Rory Fleck Byrne). Zawodzi na wszystkich frontach, no może właśnie poza medycyną. Tu radzi sobie znakomicie. Trafnie diagnozuje, przyjmuje trudne porody, ratuje życie, ale również wie, jak dotrzeć do pacjentów, niezależnie czy jest to zawstydzona nastolatka, która okaleczyła się probując doścignąć nierealne standardy piękna czy starsza, zrzędliwa pani, chorująca na raka. Ale nawet najlepszemu lekarzowi zdarzają się błędy. Jeden z nich zaważy na dalszej karierze Adama, nie tylko dlatego, że bohater będzie musiał wyspowiadać się ze swoich działań przed izbą lekarską, ale przede wszystkim dlatego, że będzie musiał się wyspowiadać ze swoich emocji sam przed sobą. Wątek błędu lekarskiego, a w zasadzie jego konsewkencje, przewija się przez cały sezon i decyduje o jego cierpkim klimacie. Ale nie jest to jedyny punkt zwrotny w karierze i życiu bohatera. Rozpadający się długoletni związek z Harrym oraz historia pogrążonej w depresji Shruti otworzą Adamowi oczy. Będzie musiał odpowiedzeć sobie na pytanie, czy medycyna to coś, czemu gotowy jest poświęcić się całkowicie.
Wydaje mi się, że ta produkcja nie ma słabych punktów. Scenariusz jest świetny, zarówno w komicznych, jak i dramatycznych momentach. Kay tak zręcznie przeskakuje z jednych na drugie, że nawet najsmutniejsza scena niespodziewanie zakończona dowcipną puentą wybrzmiewa jak należy. Rozbudowane wątki: rodzinny i romantyczny (prawie pominięte w książce) dają nam wgląd w życie prywatne bohatera i pozwalają zrozumieć jak niszczycielski wpływ ma praca na tę sferę życia. Wątek depresji (poprowadzony w książce pobieżnie, za pomocą postaci spoza środowiska medycznego) wybrzmiewa tu bardzo przejmująco. Choć Kay porusza wiele palących i ważnych społecznie wątków (obsesja idealnego ciała, przemoc domowa, rasizm), to nigdy nie odbiera się tego jak odhaczanie listy ważnych tematów. Wątki wplatają się w fabułę naturalnie, czasem serwowane są na poważnie, czasem na wesoło. To nie jest odpicowana amerykańska produkcja, której daleko od rzeczywistości. Będzie bolało pokazuje służę zdrowia w całej okazałości – braki w zaopatrzeniu, braki w personelu, tłumy czekające w kolejce do lekarza, zepsute alarmy wyjące co kilka minut, spadające na pacjentów sufity. Obraz publicznej służby zdrowia wypada jeszcze bardziej niepokojąco i ponuro w zestawieniu z prywatną kliniką (do której na jeden dyżur trafia główny bohater). Ta ostatnia jawi się niczym luksusowy hotel z uśmiechniętym i zawsze wypoczętym personelem.
Kolejnym mocnym elementem produkcji jest obsada. Ben Whishaw, aktor o chłopięcej urodzie, z powodzeniem może grać znacznie młodszych od siebie bohaterów. Chociaż scenarzysta stara się ze wszystkich sił, byśmy za bardzo nie polubili tej postaci (patrz 2 akapit), to Whishaw pozwala na nią spojrzeć łagodniej. A nie jest to łatwe zadanie, bo Adam zbyt często zachowuje się jak skończony kretyn, bywa uszczypliwy i nigdy się nie uśmiecha. Ale myślę, że Whishaw zbudował postać z krwi i kości, skomplikowaną, która zdaje sobie sprawę z ciężaru swojej pracy i nie zawsze chce nim obarczać swoich bliskich. Wytrwałość Adama, jego poświęcenie i nieugiętość w pracy jest godna podziwu. Świetnie wpada też młoda Ambika Mod z niewielkim jeszcze aktorskim doświadczeniem – jako rzucona na głeboką wodę studentka medycyny, która nie mogąc licząc na mentora z prawdziwego zdarzenia, musi polegać na ulubionej metodzie Adama, czyli: „See one. Fuck one up. Teach one”.
Dwoje aktorów kradnie show: Alex Jennings oraz Harriet Walter. Jennings wciela się w postać przełożonego Adama, który w przeciwieństwie do swoich podwładnych, ma nie tylko pieniądze (jeździ wypasioną furą), ale również czas (zjawia się w szpitalu od czasu do czasu, by posprzątać bałagan, który narobił jego zespół) i święty spokój (czasem, w raportach z wypadków, nagina rzeczywistość i tego samego oczekuje od swoich lekarzy). Walter, grająca matkę bohatera, błyszczy w wyśmiencie napisanych dialogach z Wishawem. Status społeczny i materialny, calkowicie przysłonił Veronique obraz rzeczywistości. Kobieta gardzi tym, co pospolite i tanie, na innych patrzy z pogardą. „Temperatura spada o kilka stopni, gdy ona się pojawia” – twierdzi Adam. To fakt, kobieta nie jest czuła i wylewna. Nie ulega jednak wątpliwości, że dla swojego syna chce jak nalepiej. Zawsze uważa, że zasłużył on na coś więcej (bardziej na Helen niż Harry’ego, a skoro musi być gejem – to przynajmniej w związku z prawnikiem, a nie grafikiem).
Pomimo sukcesu Będzie bolało, producenci na razie milczą o kolejnym sezonie. Chociaż zakładam, że Kayowi, który napisał kilka książek i regularnie występuje ze swoim stand-upem w Wielkiej Brytanii, pomysłów na kolejne przygody doktora Adama nie brakuje. Mocno ściskam kciuki, by Ben Whishaw w kitlu powrócił niedługo na mały ekran.
(M.)