Trochę ostatnio zaniedbałyśmy pisanie na blogu o amerykańskim kinie niezależnym. Na szczęście, tylko pisanie, bo wciąż oglądamy mnóstwo niszowym produkcji zza oceanu. Dzisiaj krótkie zestawienie kilku filmów, po które warto sięgnąć, jeśli i Wam bliskie jest kino spod znaku indie. Wszystkie tytuły dostępne są w Polsce, na legalnych portalach streamingowych.

Trudny, szokujący, potrzebny. To skojarzenia, które pojawiają się w mojej głowie, gdy myślę o autobiograficznym obrazie Jennifer Fox, zatytułowanym po prostu Opowieść. Film tematycznie wpisujący się w erę #MeToo, został bardzo dobrze przyjęty przez krytyków i publiczność festiwalu Sundance w 2018 roku. Główną bohaterką jest Jennifer (świetna rola Laury Dern, za którą dostała nominację do Złotego Globa), kobieta spełniona prywatnie i zawodowo. Pewnego dnia w jej ręce wpada dziennik, który prowadziła jako nastolatka. Opisuje w nim bliską relację z instruktorami jazdy konnej (Jason Ritter, Elizabeth Debicki). Początkowo Jennifer będzie miała trudności ze zrozumieniem szyfru, którym posługiwała sie jako dziecko. Potem jednak powrócą bolesne wspomnienia, które przez lata całkowicie wyparła ze swojej głowy. Film dostępny jest na platformie HBOGo.
[trailer]

Private Life w reżyserii Tamary Jenkins, to perełka w katalogu filmów niezależnych na Netflixie. Bohaterami obrazu są Rachel (Kathryn Hahn) i Richard (Paul Giamatti) – para nowojorskich intelektualistów po czterdziestce, którzy pragną dziecka. Próbują wszystkiego, od naturalnych metod, po adopcję i invitro. Ich życie prywatne całkowicie podporządkowane jest ciągłym wizytom lekarskim, niezliczonej liczbie badań i zastrzyków. Gdy zaczynają już tracić nadzieję na potomstwo, w ich mieszkaniu pojawia się młodziutka córka przyjaciółki… Jenkins opowiada o problemie, który dotyka wiele współczesnych małżeństw. Mogłaby to robić zachowując śmiertelną powagę, ale ona woli rozładować emocje subtelnym humorem. Hahn i Giamatti doskonale czują się w tej konwencji, a ich zwyczajni bohaterowie bez trudu zaskarbiają sobie sympatię widzów.
[trailer]

Najnowszy film Dana Gilroya bardzo dzieli widzów. Twórca najbardziej niedocenionego obrazu ostatnich lat wysoko postawił sobie poprzeczkę. Wolny strzelec był celną satyrą na zepsuty świat mediów, w którym trwa nieustanna pogoń za sensacją. W Velvet Buzzsaw Gilroy umieszcza pod lupą świat sztuki – artystów, właścicieli galerii i krytyków. Po tym, jak ambitna asystentka (Zawe Ashton) i jej szefowa – wyrachowana właścicielka galerii (Rene Russo) przywłaszczają sobie obrazy zmarłego artysty, dochodzi do makabrycznych sytuacji. Punkt wyjściowy opowieści jest ciekawy i ma potencjał. Niestety, historia miejscami rozłazi się w szwach, a twórca nie mogąc się zdecydować czy iść w stronę horroru czy satyry, serwuje wszystkiego po trochu, nie puentując jednoznacznie tego co chciał wyrazić. Film oceniłabym góra na trzy z plusem, ale Jake’owi Gyllenhallowi w roli krytyka sztuki przyznałabym zasłużoną piątkę. Dla niego warto skusić się na seans.
[trailer]

Przegapiłam ten film w kinach w zeszłym roku, więc ucieszyłam się, gdy niedawno pojawił się w katalogu HBOGo. W końcu duet Diablo Cody i Jason Reitman nigdy mnie nie zawiódł (Juno, Kobieta na skraju dojrzałości), W Tully twórcy opowiadają o trudach macierzyństwa. Lekko, szczerze, bez zadęcia, za to z humorem. Charlize Theron wciela się w postać Marlo, niegdyś luzaczki z Brooklynu, która teraz utknęła z rodziną na przedmieściach Nowego Jorku. Kobieta jest na skraju załamania nerwowego, nie radzi sobie z nadpobudliwym synem, a na męża nie może liczyć. Właśnie urodziła kolejne dziecko, więc mordercze nocne pobudki i wieczne niedospanie stają się jej codziennością. Pewnego wieczoru w jej życiu pojawia się tajemnicza niania o imieniu Tully (Mackenzie Davis).
[trailer]

Frank (Nick Offerman) to zrzędliwy wdowiec w średnim wieku, który prowadzi oldschoolowy sklep z winylami. Wieczorami wraz z dorastającą córką Sam (Kiersey Clemons) tworzy muzykę. Pewnego razu bohater umieszcza w serwisie Spotify piosenkę ich „zespołu”. Po niespodziewanym sukcesie utworu, Frank zaczyna poważnie myśleć o muzycznej przyszłości rodzinnego duetu. Czy odezwały się w nim niezrealizowane marzenia z lat młodości? A może to próba ratowania się przed samotnością, gdy dorastająca córka wyfrunia z gniazda? Hearts Beat Loud to ciepłe, podnoszące na duchu kino. Nic wybitnego, a jednak pozostawia z poczuciem przyjemnie spędzonych chwil. Tytuł dostępny jest na platformie Chili.
[trailer]

Przegapiłam, gdy ten film był w repertuarach kin, na szczęście zadniedbanie nadrobiłam ostatnio na platformie HBOGo. Reżyser nakręconej komórką, Mandarynki, znów portretuje niziny społeczne, ale tym razem sprytnie zmienia optykę. W Florida Project patrzy na świat oczami beztroskiej dziewczynki , zarażając widza jej dziecięcym entuzjazmem. Baker wyraźnie nie chce, by w centrum obrazu stał społeczny komentarz, ale powoli i z wyczuciem wprowadza do fabuły sygnały o bezradności ludzi zepchniętych na margines społeczny. Nie boi się przy tym eksperymentować. Do filmu zatrudnił i gwiazdę (znakomity William Defoe w roli menedżera hotelu) i ludzi bez doświadczenia aktorskiego. Aż trudno uwierzyć, że kilkuletnia Brooklynn Prince nigdy nie stała przed kamerą, podobnie jak jej filmowa matka – Bria Vinaite (wypatrzona przez reżysera na Instagramie).
[trailer]
(M.)
„Opowieść” obejrzałam kiedyś w telewizji, tak zupełnie zwyczajnie się na nią włączyłam 🙂 to chyba jedyna rola Elizabeth Debicki, w której mi się ona naprawdę szczerze podoba. „Tully”… czy film z Charlize Theron może być czymś innym, niż kinem gwiazdorskim? 😉 tymczasem internet aż huczy od plotek o następnej roli Mackenzie Davis… „Florida Project” mam nagrany, ale jeszcze nie obejrzany. Mojej mamie się podobał 😛
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja polecam uwadze Private Life, chyba najbardziej mi się podobał z tytułów wymienionych w zestawieniu 😉
Pozdrawiam, Magda
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Na szczęście i Tully i Florida Project mi nie uciekły 🙂
PolubieniePolubienie