Grecki reżyser, Yorgos Lanthimos, konsekwentnie buduje swój oryginalny styl, który można określić mianem teatru absurdu podsyconego okrucieństwem i czarnym humorem. Jego ostatni film, nominowana do Oscara, Faworyta, to najbardziej przystępny obraz w karierze Greka. To dowcipna, szalenie inteligentna i okrutnie złośliwa opowieść, zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Może się spodobać się również widowni stroniącej na co dzień od kina artystycznego.

Scenariusz filmu autorstwa Deborahy Davis i Tony McNamary wykorzystuje mało znany fakt z historii Wielkiej Brytanii. Otóż, panująca na tronie brytyjskim w XVIII wieku – królowa Anna, ostatnia z rodu Stuartów, uczyniła swoją pokojówkę Abigail Hill jedną z głównych doradczyń, odsuwając tym samym od władzy księżną Sarę Churchill. To właśnie trzy wspomniane kobiety znajdują się w centrum opowieści, zaś skomplikowana (i destrukcyjna w dużej mierze), bo oparta na pożądaniu i manipulacji relacja, jest siłą napędową filmu. Rachel Weisz wciela się w postać wyniosłej i despotycznej księżnej, zaś Emma Stone gra przebiegłą i wyrachowaną służącą, którą uwiera niski status społeczny. Napięcie między bohaterkami walczącymi o względy władczyni sięga zenitu, a obie aktorki za chwilę powalczą o względy innej – Akademii Filmowej (obie zostały nominowane w kategorii Najlepsza aktorka drugoplanowa). Ale jak to się mówi, królowa jest jedna. Na jej miano zasłużyła brytyjska sweetheart – Olivia Colman, nominowana do nagrody za rolę główną. Angielka tworzy intrygującą postać kobiety tragicznie doświadczonej przez życie (Anna straciła wszystkie dzieci) i niezwykle samotnej, dla której królewskie łoże jest więzieniem. Cierpiąca na podagrę królowa za dnia umiera w łóżku z bólu i cierpienia, zaś w nocy z rozkoszy, gdy oddaje się miłosnym igraszkom z kochankami.

W świecie stworzonym przez Lanthimosa kiepsko być facetem. Tutaj kobiety rozdają karty. Decydują o losach kraju, o wojnach i podatkach. Podczas, gdy mężczyźni spędzają czas na organizowaniu wyścigów gęsi albo konkursów rzucania jedzeniem w rubasznego golasa. To banda dziecinnych i naiwych kretynów, no może z wyjątkiem hrabiego Harleya (znakomity, mocno przypudrowany Nicholas Hoult) – cwaniaka, który za wszelką cenę próbuje zdobyć większe wpływy na dworze i w parlamencie.
W Faworycie teatr absurdu serwowany jest w iście teatralnej formie.
Lanthimos dzieli swój film na akty, które oddziela od siebie czarną planszą i fikuśnym tytułem. Sceny kręcone są wyłącznie przy naturalnym świetle lub przy blasku świec. Operator (nominowany do Oscara Robbie Ryan) czasem stosuje tzw. rybie oko, które zniekształca obraz i nadaje scenie nieco komiczny wydźwięk. Piękne wnętrza, przestronne posiadłości oraz kostiumy Sandy Powell (kolejna nominacja), tworzą olśniewającą warstwę wizualną filmu, wzbogaconą dostojną klasyczną i barokową muzyką.

(M.)
Widziałam… i nie dam więcej niż 8/10. Efekciarstwo nieco zadeptało psychologię. Film jest piękny wizualnie, Olivii Colman nie sposób nie kochać, ale okrucieństwo i czarny humor trochę zbyt przybrudzone są wulgarnością i prostactwem; chociaż mniej niż w „Lobsterze”.
PolubieniePolubienie