Kilka lat temu Amerykanin, John Ridley napisał scenariusz do obrazu Steve’a McQueena Zniewolony. 12 Years a Slave i otrzymał Oskara. O uciskaniu czarnoskórych i problemie niewolnictwa mówił opisując wydarzenia z połowy XIX wieku. W najnowszym miniserialu Guerrilla, który nie tylko napisał, ale i współreżyseruje, nie porzuca całkowicie tematu. Zamienił jednak amerykańskie plenery na Londyn z początku lat siedemdziesiątych, a handlarzy niewolników na tajną komórkę wywiadowczą brytyjskiej policji.
W centrum uwagi serialu jest Jas (Freida Pinto) i Marcus (Babou Ceesay). On jest bezrobotnym nauczycielem, który ze względu na kolor skóry nie może znaleźć zatrudnienia. Ona wyemigrowała z Indii. Trudna relacja z ojcem, aktualnie odsiadującym wyrok polityczny w jednym z hinduskich więzień, pcha ją do działania. Za dnia pracuje w londyńskim szpitalu, a w wolnym czasie wraz z Marcusem biegają na wiece w obronie mniejszości albo poprzez edukację resocjalizują więźniów. Czują się oszukani przez brytyjskie władze, które właśnie uchwaliły wysoce dyskryminującą ustawę imigracyjną. Los z uporem maniaka udowadnia im, że pokojowym podejściem niczego nie załatwią. Gdy na jednym z protestów policja brutalnie bije, a w konsekwencji zabija ich przyjaciela, postanawiają zmienić taktykę.
Serial to opowieść o transformacji od aktywisty do żołnierza. Choć w przypadku bohaterów Guerrilli ta przemiana była bardzo szybka, to na szczęście twórcom serii udaje się zachować wiarygodność. Zręcznie poprowadzona fabuła nie daje prawa wątpić, że działania podjęte przez tę dwójkę były jedynymi słusznymi w owych, trudnych czasach.
Jas i Marcus mają jednakowe priorytety, oboje widzą konieczność aktywnej walki z dyskryminacją rasową, lecz popierają odmienne sposoby działania. Dziewczyna to typ bojowniczki, która chce walczyć, za wszelką cenę, niezależnie od konsekwencji. Marcus jest bardziej ostrożny i zachowawczy. Musi mieć bodźce do działania. Jednak miłość do dziewczyny każe mu podążać za swoją partnerką.
Frieda Pinto wypada świetnie w roli wojowniczej Jas. Aktorka potrafi być tak samo delikatna i wyciszona, jak i wojownicza i zdecydowana. Udowadnia tym samym, że powierzenie głównej roli aktorce o indyjskich korzeniach (w filmie opowiadającym przecież o dyskryminacji czarnoskórych), to był dobry pomysł. Twórcy serii, którzy wielokrotnie spotkali się z tym castingowym zarzutem na etapie produkcji i dystrybucji serialu, mogą sobie tylko pogratulować wyboru.
Ciekawie wygląda również drugi plan. Idris Elba, który jest również producentem serialu wciela się w postać Kenta. Jego bohater to przywódca i mentor, który działa na rzecz równości, ale niechętnie używa do tego celu przemocy. Z Jas łączy go wspólna przeszłość i uczucie, które najwyraźniej do końca nie uleciało. Ciekawa, nieco odmienna od dotychczasowych ról kreacja aktora.
Na koniec jeszcze Rory Kinner, którego przywykliśmy widzieć w rolach dwuznacznych (pierwszy odcinek serialu Black Mirror). W Guerrilli jest jedną z najbrutalniejszych postaci. Nieprzewidywalny policjant z Black Power Desk, czyli tajnej komórki wywiadowczej brytyjskiej policji potrafi szantażem uzyskać potrzebne informacje, rozpętać piekło na demonstracji, a nawet dla przykładu wydać wyrok śmierci na czarnoskórego. Jakby chciał zrekompensować sobie nieudane życie rodzinne. A wszystko na dodatek podszyte pewnym mrocznym sekretem.
Guerrilla to ważny głos w sprawach mniejszości, powrót do przeszłości, o której nie każdy z nas zdawał sobie sprawę. Powrót do czasów, gdy kraj zalewała fala protestów, a biali z ogromną agresją występowali przeciwko czarnym. Londyn, jak skutecznie udowadniają nam twórcy, był w tym czasie miejscem bezdusznym i niegościnnym, gdzie rasizm i uprzedzania były na porządku dziennym. Oglądając serię aż trudno uwierzyć, że niecałe pięćdziesiąt lat temu w Londynie, który dziś dumnie obnosi się ze swoim multikulturowym charakterem czarnoskórym żyło się tak źle.