Nałogowo oglądam brytyjskie i amerykańskie seriale telewizyjne. Rzadko przyglądam się temu, co wyprodukowano w innych częściach świata. I to chyba błąd. Ostatnio produkcja zatytułowana 4 Blocks przekonała mnie, że warto czasem zrobić wyjątek i dać szanse nieanglojęzycznym produkcjom. Można się naprawdę wciągnąć.
Niemiecki serial debiutował w lutym na festiwalu filmowym w Berlinie, od 8 maja można go oglądać na kanale TNT. Oceniam dwa z sześciu odcinków – oczywiście bez spoilerów.
4 Blocks pokazuje mroczną stronę Berlina. W dzielnicy Neukölln każdy właściciel pubu, a nawet sklepu z dywanami musi płacić, by zapewnić sobie pozorny spokój. Ale uciążliwe dla mieszkańców haracze to tylko jeden z kilku filarów, na których Toni, przywódca arabskiego klanu, zbudował pozycję rodziny Hamadich. Kasa płynie również z prostytucji, klubów go-go, handlu kokainą, ale przede wszystkim z automatów do gier. Dobra passa jednak nie może trwać wiecznie. Szwagier Toniego, Latif zostaje aresztowany, a klan boryka się z trudnościami po ostatnim nalocie policji. Z chwilowo słabszej kondycji rywala próbuje skorzystać lokalny gang motocyklowy, który coraz śmielej poczyna sobie na terenie kontrolowonym do tej pory przez Hamadich.
Twórcy serialu wiele wysiłku włożyli w zbudowanie ciekawych i wiarygodnych postaci. Na pierwszym planie znajduje się Toni (w tej roli Kida Khodr Ramadan), którego charakterystyka składa się właściwie z samych sprzeczności. W towarzystwie żony i córki sprawia wrażenie oddanej, troskliwej, wręcz łagodnej osoby, ale gdy załatwia interesy jest twardy i bezwzględny. A gdy wymaga tego sytuacja nie zawaha się użyć pięści (lub młotka) by załatwić sprawę. Stoi na czele prężnej kryminalnej organizacji, ale w głębi duszy chciałby się od niej odciąć i zapewnić swojej rodzinie bezpieczne i stabilne życie. Dlatego po 26 latach spędzonych w kraju stara się o niemieckie dokumenty i prawo do stałego pobytu. Wygląda to wręcz groteskowo, gdy ten siejący postrach na ulicach Neukölln brodacz, w urzędzie staje się potulnym i przykładnym obywatelem.
Tak naprawdę Toni chętnie powierzyłby interes bratu, ale ostatnie wydarzenia zmuszają go do pozostania u steru. Co więcej, udręką stają się dla niego władcze zapędy Abbasa, jego porywczy temperament, a przede wszystkim konsekwencje podejmowanych przez niego decyzji. Abbas (w tej roli debiutujący na ekranie rapper – Veysel Gelin) woli bowiem kierować się tym, co podpowie mu serce, a nie rozum. Najważniejszy jest dla niego szacunek i honor rodziny – zrobi wszystko, co konieczne, by go bronić. Kolejną kością niezgody między rodzeństwem staje się niespodziewane pojawienie się Vince’a (Frederick Lau) – dawnego przyjaciela Toniego. Abbas nie potrafi zaufać Niemcowi, podczas gdy starszy brat bez oporów odsłania przed nim kulisy rodzinnych interesów. I choć łatwo można się domyśleć się roli Vince’a w całej historii (nawet zanim zrobią to twórcy serialu w drugim odcinku), to jednak trzeba przyznać, że jego postać ciekawie urozmaica fabułę, sugerując jednocześnie, że w świecie, w którym żyją bracia Hamadi, nie ma ucieczki od przestępstw i intryg.
Na tym małym wycinku Berlina , który pokazują nam twórcy 4 Blocks, mamy swoisty mikrokosmos. Multi-kulti – powie o nim szyderczo Toni. Tu mieszają się różne wpływy i nacje. Mamy tutaj zatem arabskie klany, niemieckie gangi motocyklowe i mówiących po angielsku hipsterów. Mamy nawet polski akcent w postaci dziewczyny Abbasa (Karolina Łodyga), posługującej się wyjątkowo kwicistym językiem. Neukölln to świat pełen kontrastów. Jest szalone życie nocne, tętniące życiem kluby nocne, drogi alkohol, narkotyki i szybki seks. Obok toczy się zupełnie zwyczajne, rodzinne życie. Bo nawet dla typów spod ciemnej gwiazdy, nie ma nic ważniejszego niż rodzina.
4 Blocks to spójna, dobrze opowiedziana historia, z dopieszczonymi postaciami centralnymi ma świetne tempo. Wątki gasterskie sprawnie łączą się z obyczajowymi, a całość wzbogaca interesujące tło społeczno – kulturowe. Serial jest efektownie zrealizowany (koniecznie zwrócice uwagę na napisy w czołówce). Zdjęcia czasami przywodzą na myśl teledyski niemieckich rapperów, nic więc dziwnego, że rap, który stale słyszymy w tle, tak dobrze nam do tych obrazów pasuje.
Przyznam szczerze, że podchodziłam dość niepewnie do tej niemieckiej produkcji – tak, jak podchodzi się do czegoś nowego, nieznanego. Jednak ku mojemu zaskoczeniu najnowszy serial telewizji TNT przyniósł mi sporo satysfakcji. Po pierwszych dwóch odcinkach nabieram ochoty na więcej.
Losy bohaterów serialu 4 Blocks możecie śledzić w poniedziałki o godzinie 21:55 w TNT.
Tekst powstał we współpracy ze stacją TNT.