Kilka lat temu zachwyciła mnie Rzeź Romana Polańskiego – skromny, zamknięty w kilkudziesięciu metrach kwadratowych mieszkania, dramat, w którym słowny wrestling ćwiczą wybitni aktorzy: Judie Foster-Christoph Waltz-Kate Winslet-John C. Reilly. W podobnym stylu konfrontuje swoich bohaterów Paolo Genovese w filmie Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie. Pochodzący z Rzymu reżyser co prawda nie ma do dyspozycji hollywoodzkich gwiazd, ale zapewniam Was, że efekt osiągnięty z włoską obsadą (z polskim akcentem w postaci Kasi Smutniak) jest podobny.
Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie to historia towarzyskiego spotkania siedmiorga przyjaciół, którzy – jak twierdzą – nie mają przed sobą sekretów. Zanim dojdziemy do części rozrywkowej tego wieczoru, warto poznać jej uczestników. Gospodarzem jest małżeństwo z wieloletnim stażem i nastoletnią córką, która właśnie przechodzi okres młodzieńczego buntu. Ona naprawia mózgi, a on cycki – tak dowcipnie mówią o sobie terapeutka – Eva (Smutniak) oraz chirurg plastyczny – Rocco (Marco Giallini). Zwykle sprzeczają się o metody wychowawcze i terapię, której on (ponoć) unika jak ognia. Następnie mamy małżeństwo z dwójką małych dzieci. Lele (Valerio Mastandrea) jest mistrzem ukradkowego wysyłania sms-ów, a Carlotta (Anna Foglietta) miłośniczką napojów wysokoprocentowych. Punktem zapalnym ich rozmów jest mieszkająca z nimi matka mężczyzny oraz oziębłość w związku. Bianca i Cosimo (Alba Rohrwacher i Edoardo Leo) to najmłodsza stażem para, która właśnie stara się o dziecko. Jeśli się kłócą, to o byłego narzeczonego dziewczyny, z którym śliczna pani weterynarz wciąż utrzymuje kontakt. I jest jeszcze Pepe (Giuseppe Battiston) – rozwiedziony nauczyciel w-fu, który właśnie stracił pracę. Na kolacji miał się pojawić z nową dziewczyną, ale niespodziewanie rozłożyła ją gorączka.
Gdy podczas kolacji rozmowy schodzą na temat małżeńskich zdrad, gospodyni proponuje zabawę polegającą na dzieleniu się między sobą treścią każdego SMS-a, e-maila lub rozmowy telefonicznej, jakie otrzymują tego wieczoru. Nie wszyscy przyjmują propozycję udziału w ryzykownej grze z entuzjazmem, nie wszyscy chętnie wyciągają swoje telefony na stół, ale doskonale wiedzą, że pozostawienie go w kieszeni lub torebce może oznaczać tylko jedno – zdemaskowanie.
Paolo Genovese utrzymuje swój film w konwencji farsy. Owszem, zabawy i radości w trakcie seansu jest co niemiara, ale potem przyjdzie refleksja i już do śmiechu nam nie będzie. Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie to bowiem trafna obserwacja na temat natury i kondycji współczesnych związków. Włoski reżyser i współscenarzysta obwinia przede wszystkim egoistyczną postawę bohaterów, którzy stawiają indywidualne szczęście przed szczęściem związku i rodziny. Chęć spełnienia wciąż rosnących własnych potrzeb i zaspokojenia nienasyconego ego usprawiedliwia skok w bok, a nowinki technologiczne tylko ułatwiają sprawę. Nie martwcie się jednak Genovese nie ulega pokusie moralizowania. W przewrotnym zakończeniu swojej tragikomedii zostawia nam przestrzeń na własną interpretację i ocenę.
ooo, właśnie widziałam, że będzie u mnie w studyjnym i się zastanawiałam, a teraz jak zobaczyłam recenzję, to pójdę koniecznie >>>
PolubieniePolubienie
Nie zawiedziesz się 🙂
PolubieniePolubienie