Spektakl w Trafalgar Studios cieszył mnie z kilku powodów. Po pierwsze: nie na co dzień ma się okazję oglądać w Londynie broadwayowską sztukę. Po drugie: miałam zobaczyć na scenie mojego ulubionego amerykańskiego aktora – Jessego Eisenberga. Po trzecie: mogłam w końcu sprawdzić, jak ten zdolny aktor odnajduje się w roli dramatopisarza. The Spoils to trzecia sztuka Eisenberga. Żałuję, że do tej pory nie miałam okazji sięgnąć po poprzedni dramat Amerykanina – The Revisionist, który zainspirowany został wizytą u rodziny w Polsce (sztukę z powodzeniem wystawiano na off Broadwayu, aktorowi na scenie towarzyszyła Vanessa Redgrave).
W The Spoils Eisenberg wciela się w postać młodego niedoszłego filmowca, który żyje za pieniądze ojca w wygodnym nowojorskim mieszkaniu.
Nikt nie lubi Bena. Zdaje się, że Ben nie bardzo lubi sam siebie (choć nigdy się do tego nie przyzna). Bywa złośliwy i wredny dla wszystkich – bez wyjątku. Agresję wyładowuje najczęściej na swoim współlokatorze, dobrodusznym studencie z Nepalu, Kalyanie ( z wdziękiem i delikatnością zagrany przez Kunala Nayyara, gwiazdę serialu Teoria wielkiego podrywu). Pewnego dnia Ben dowiaduje się, że Sarah, jego sympatia z czasów szkolnych, wychodzi za mąż za nudnego karierowicza. Postanawia temu przeszkodzić…
Eisenberg wyspecjalizował się w graniu nieprzyjemnych millenialsów, którzy z trudnością odnajdują się w społeczeństwie. Taki był chociażby Mark Zuckerberg w The Social Network, oraz postać, którą dramatopisarz powołał do życia we wspomnianym The Revisionist. To zresztą, w zagranicznej prasie najbardziej zarzucają Eisenbergowi, że się powtarza, że upodobał sobie jeden rodzaj bohaterów i się ich kurczowo trzyma. Mi to zupełnie nie przeszkadza, dopóki robi to wyśmienicie. W londyńskiej sztuce do Bena można czuć odrazę, w końcu jest wrednym gnojkiem, który nieustannie wygłasza seksistowskie i rasistowskie komentarze, ale nie możemy oderwać od niego wzroku. Eisenberg na tyle potrafił oczarować widza, że ten w pewnych momentach mu nawet kibicował. Zresztą, widać to było w spontanicznych reakcjach publiczności zgromadzonej w Trafalgar Studios- śmiała się do łez, kibicowała, a nawet krzyczała:”No, no … don’t do that”, kiedy bohater chciał zrobić coś głupiego.
W drugoplanowych rolach świetnie sprawdzili się Annapurna Sriram (Billions) w roli ambitnej dziewczyny Kalyana, Katie Brayben jako dawna miłość Bena oraz Alfie Allen (Gra o tron) jako nudziarz z Wall Street. Kunal Nayyar trafił do Londynu z nowojorskiej obsady. I trudno się dziwić, to on wraz z Eisenbergiem są siłą napędową spektaklu. Tak zupełnie na marginesie: po powrocie do Polski wszyscy znajomi pytali mnie czy serialowy Rajesh rzeczywiście ma taki zabawny akcent. Odpowiedź brzmi – tak (chyba muszą go o to pytać częściej, bo aktor swoją książkę zatytułował: Yes, My Accent Is Real).
Niedawno, przy okazji recenzji Śmietanki towarzyskiej porównywałam Jessego Eisenberga do Woody’ego Allena. Ale nie chodzi tylko o neurotyczny charakter bohaterów, w których obaj wcielają się po mistrzowsku. Coraz więcej widzę podobieństw w sposobie w jaki bawią ludzi. Posługują się tym samym inteligentnym dowcipem, który przyprawia mnie o ból przepony. Jeśli i Wam po drodze z tym poczuciem humoru, zachęcam Was do sięgnięcia po książkę Eisenberga – Bream Gives Me Hiccups and Other Stories (niestety nie ma na razie polskiego wydania). Przezabawne opowiadania niebawem zostaną przełożone na format telewizyjny. A ambitny Nowojorczyk zasiądzie tym razem na fotelu reżysera. Nie mogę się doczekać!