Marsjanini, Andy Weir

Debiutancka powieść Andy’ego Weira, zanim wylądowała na drukarskiej prasie i rozeszła się w milionach egzemplarzy na całym świecie, przeszła długą drogę. Wydawnictwa nie kwapiły się bowiem z jej wydaniem. Weir jednak nie zamierzał rezygnować. Zniechęcony odmowami wydawców zaczął publikować powieść w częściach i na własnej stronie internetowej.

 

Odcinki przygód Marka Watneya uwięzionego na Czerwonej Planecie spotkały się z zaskakująco dużym zainteresowaniem ze strony internautów, dzięki czemu autor niedługo potem zaczął sprzedawać Marsjanina w wersji elektronicznej na Amazonie. Na taki stan rzeczy wydawnictwa nie mogły pozostać obojętne i zaproponowały Weir’owi wydanie powieści w tradycyjnej –  książkowej formie. Dziś już wiemy, że Amerykanin osiągnął kolejny sukces  – na ekrany kin niedawno weszła ekranizacja Marsjanina, która w mig pobiła rekordy box officowe na całym świecie.

Książka Weira na pierwszy rzut oka może wydawać się powieścią nie dla każdego. Naszpikowana technicznymi detalami i naukowym językiem z pozoru mogłaby zainteresować wyłączenie miłośników astronomii, astrofizyki, chemii czy botaniki. Nic bardziej mylnego! Choć autor przemyca w niej ogromne ilości naukowych drobiazgów, tez i równań to jednocześnie doskonale radzi sobie z wykreowaniem bohaterów z krwi i kości. Pisarzowi pomaga zresztą świetnie poczucie humoru. Weir sprawnie przenosi je na głównego bohatera, któremu przecież do śmiechu być nie powinno, bo załoga statku, którym podróżował zostawiła go na pastwę losu na Marsie, zapasy jedzenia skończą się zanim zdąży przybyć pomoc, a złowieszcza planeta stanowi śmiertelne zagrożenie. Mark jednak nie załamuje rąk. Gdy tylko coś nie idzie po jego myśli, powie: Mam przesrane, ale zakasa rękawy i bierze się do roboty. Przy okazji ze szczegółami opowie jak z tuzina ziemniaków zrobić marsjańską plantację, która zapewni mu pożywienie na kilkaset dni, jak skontaktować  się z NASA, gdy żadne urządzenie nie działa i na czym polega liczenie w systemie szesnastkowym. Pomimo dramatycznej sytuacji dobry humor nigdy go nie opuszcza.

Literatura zna wielu współczesnych Robinsonów Crusoe, ale bohater Marsjanina jest inny. Weir’owi udało się stworzyć postać z jednej strony wyjątkową, ale z drugiej – bardzo zwyczajną. Mark nie wdzięczący się do czytelnika, jest skromny, nie ośmiela swoją wiedzą i zaradnością. Być może dlatego z wypiekami śledzimy przebieg wydarzeń i kibicujemy mu od pierwszej do ostatniej strony powieści. I w tym wypadku nie ma znaczenia, czy lubimy literaturę science spod znaku fiction czy nie. Bo Marsjanin zadowoli również tych, którzy na co dzień stronią od tego gatunku.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s