Młodzi gniewni

Dzisiaj o nastoletnich bohaterach, których specjalnością są problemy. 

MAMA

Steve to tak zwane trudne dziecko (Antoine-Olivier Pilon), które po latach pobytu w zakładach resocjalizacyjnych wraca pod skrzydła matki. Diane, w skrócie Die (Anne Dorval) jest czterdziestokilkuletnią wdową, której wciąż nie udało się ustabilizować – ani zawodowo ani materialnie. Jest niczym wolny ptak, który nie wie, co to odpowiedzialność, opanowanie i dobre maniery. Po latach rozłąki nadpobudliwy nastolatek i jego młoda duchem matka muszą nadrobić zaległości z życia rodzinnego. Niespodziewanie w ich życiu pojawia się Kyla (Suzanne Clément), nauczycielka na urlopie, która na skutek jakieś traumy przestała odzywać się do kogokolwiek. Nie potrafi nawiązać kontaktu ani ze swoim mężem, ani kilkuletnią córką. Dopiero kiedy poznaje Die i jej syna, coś w niej pęka. Może w tej dwójce ekscentrycznych sąsiadów z naprzeciwka ujrzała coś, czego sama nigdy nie mogłaby doświadczyć: głębokiego uczucia połączonego z odrobiną szaleństwa i spontaniczności. Niezwykła więź, która rodzi się między trójką bohaterów jest jednak niczym innym jak iluzją, namiastką idealnego życia, którego nigdy mieć nie będą. Bańką mydlaną, która w końcu pęka.

kultura_kulturalnie po godzinach

Świetne dialogi, doskonale zbudowane sceny, dynamiczny montaż, muzyka. W filmie Xaviera Dolana wszystko jest przemyślane, ma sens. W Mamie nie zobaczymy reżysera po drugiej stronie kamery, za to zobaczymy dwie znajome twarze: Anne Dorval zZabiłem moją matkę oraz Suzanne Clément z Na zawsze Laurence. Dolan przyznaje, że największym wyzwaniem było to, żeby tak nimi pokierować, aby widzowie nie rozpoznali w nich postaci, w które kiedyś się wcieliły. Udało się mu to w stu procentach. Tak samo jak odkrywanie nowych talentów. Zółtodziób Antoine-Olivier Pilon o wyglądzie Macaulay Culkina skrzyżowanego z Eminemem, doskonale radzi sobie w roli nadpobudliwego nastolatka.

kultura_kulturalnie po godzinach
MUSIMY POROZMAWIAĆ O KEVINIE

Wbrew temu, co mówi tytuł filmu Lynne Ramsay nigdy nie dochodzi do dyskusji na temat Kevina, chociaż powinno. Matka (Tilda Swinton) od początku czuje, że z jej synem (cudownie intrygujący Ezra Miller) jest coś nie tak. Ale lekarze wykluczają wszelkie choroby, twierdząc że chłopiec jest zdrowy jak ryba. Wobec swojego ojca (John C. Reilly) Kevin jest potulny i grzeczny, tylko matce potrafi urządzić prawdziwe piekło na ziemi. Jest bezczelny, złośliwy i wyrachowany. Matka ukrywa prawdziwe emocje, bo jako matka nie powinna wykazywać negatywnych reakcji wobec dziecka. Zaciska zęby i znosi kolejne upokorzenia. W głębi duszy dręczy ją to, że nigdy nie potrafiła wystarczająco pokochać chłopca. Może gdyby od początku okazywała mu matczyne uczucia, nie doszłoby do tragedii. Teraz pokutuje za swoje rodzicielskie grzechy. Odrzucona przez lokalne społeczeństwo znosi obelgi i szyderstwa wściekłych mieszkańców miasta.

Musimy porozmawiać o Kevinie jest swego rodzaju układanką. Choć pomieszana chronologia wydarzeń z czasem układa się w spójną całość, to jednak wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Skąd u nastoletniego Kevina przerażający cynizm, skąd zaskakująca dojrzałość i niezwykła przebiegłość? Jakie błędy popełniła matka, czy zabrakło jej macierzyńskiego instynktu, zwykłej cierpliwości? Gdzie podziewał się mąż-ojciec, gdy był potrzebny? W końcu – czy rodzice, pomimo najlepszych chęci i umiejętności pedagogicznych, mają wpływ na rozwój i charakter dziecka?

kultura_kulturalnie po godzinach
SPRING BREAKERS

Jedno jest pewne, po tym filmie, rodzice nastolatków, nie puszczą swoich pociech na wakacje. Zresztą Faith (Selena Gomez), Candy (Vanessa Hudgens), Brit (Ashley Benson) i Cotty (Rachel Korine) o tą zgodę nie pytają. O pieniądze na wyjazd też nie, bo organizują je same, napadając na przydrożną restaurację. Dziewczyny z niebywałą łatwością dopuszczają się przestępstwa, zarówno od strony technicznej (bo napadają z pistoletem-zabawką), jak i psychicznym, bo cel uświęca środki (Po prostu udawaj, że to jest pieprzona gra komputerowa, albo jakiś film). Ta zaskakująca łatwość zamiany nudnego życia na niekończącą się imprezę, powoduje, że bohaterki zatracają się w nowej rzeczywistości. Ale nie wszystkie. Religijna Faith, pierwsza opuszcza towarzystwo, zaraz po tym, jak małolaty lądują w więzieniu, a potem na łasce (i niełasce) niejakiego Aliena (James Franco), który wpłaca za nie kaucje. Druga, Cotty, musi dostać kulkę, by spakować manatki i zdecydować się na powrót do szarej rzeczywistości. Tylko Brit i Candy nie mają ochoty zakończyć tej wciągającej gry i przechodząc jej kolejne etapy, utrzymują się przy życiu dłużej niż inni, kluczowi gracze.

Harmony Korine, reżyser Spring Breakers, połączył pozornie niepasujące do siebie elementy. Do rąk kruchych nastolatek włożył broń, ulubienicom wytwórni Disneya kazał mówić wulgarnym językiem i nosić skąpe bikini, a gangsterowi dorzucił scenkę z odśpiewaniem piosenki Britney Spears, Everytime. Te, ocierające się niemalże o kicz, zabiegi filmowca pokazują, jak bardzo dzisiejsza młodzież przesiąknięta jest popkulturą. Dzieciaki już nie potrzebują myśleć, doświadczać czy uruchamiać wyobraźni. Reality shows, teledyski, filmiki na You Tube, to one bowiem podrzucają im gotowe wzorce przeżywania.

kultura_kulturalnie po godzinach
BLING RING

Sofia Coppola oparła swój najnowszy obraz na prawdziwych wydarzeniach, opisanych w 2010 roku w magazynie Vanity Fair. Paczka kalifornijskich nastolatków (18-i 19-latków) skradła ubrania i biżuterię o wartości ponad 3 milionów dolarów z hollywoodzkich posiadłości takich gwiazd, jak Paris Hilton, Lindsay Lohan, Megan Fox czy Orlando Bloom. Z portali internetowych, typu tmz.com dowiadywali się, który celebryta właśnie opuścił miasto, wyszukiwali adresy posiadłości w google i udawali się na łowy. Brali tylko dobre marki, ubrania, torebki, bieliznę, kosztowną biżuterię i zegarki. Z jednego z domów wynieśli nawet broń. Jak wpadli? Mimo, że nastoletni złodzieje wchodzili poprzez otwarte drzwi lub okna, zapomnieli o monitoringu. Ponadto nie umieli trzymać języka za zębami, chwaląc się znajomym, ile razy byli i co wynieśli z domu Hilton. Zidentyfikowanie włamywaczy było tylko kwestią czasu.

Film Coppoli trochę przypomina reportaż. Suche fakty, bez szczególnego wdawania się w analizę postępowań nastolatków. W zasadzie nie do końca znamy motywy ich działania, poza tym, że chcieli przez chwilę poczuć się jak swoi idole. Coppola nie wysiliła się na dogłębne zbadanie psychiki bohaterów, ani tego jaka była ich sytuacja materialna czy rodzinna. Może z wyjątkiem jedynego chłopaka w szajce, Marca, który kradł raczej dla towarzystwa i dla pozyskania sympatii dziewczyn, nie zaś ze zwykłej chęci wzbogacenia się. Po prostu znalazł się w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie.

kultura_kulturalnie po godzinach
KLUB DLA WYBRAŃCÓW

Riot Club powstał na bazie popularnej sztuki Posh. Autorka dramatu oraz filmowego scenariusza, Laura Wade spędziła sporo czasu zgłębiając wiedzę na temat sekretnej społeczności Bullingdon Club. Elitarny oxfordzki klub (należeli do niego między innymi: obecny premier Wielkiej Brytanii, David Cameron oraz Radosław Sikorski), który zyskał rozgłos ze względu na zamożność swych członków oraz urządzane przez nich huczne biesiady połączone z demolowania knajp, stał się  inspiracją do napisania sztuki. Choć Wade bohaterami dramatu czyni dwóch młodzieńców, to jednak wyraźnie czuć, że mniej interesują ją jednostki wchodzące w skład owej grupy, ciekawsza jest dbałość o zachowanie tradycji oraz modus operandi grupy. Możesz robić, co ci się żywnie podoba, o ile po sobie posprzątasz (co w w praktyce oznacza – o ile cię na to stać) – główna zasada działania Riot Club  może być również uznana za dosadną metaforą zachowań współczesnych elit, zwłaszcza tych, które doszły do władzy.

Alistair Ryle (Sam Claflin) oraz Miles Richards (Max Irons) to studenci pierwszego roku na Oxfordzie, którzy  jednocześnie starają się o uczestnictwo w elitarnej 10 – osobowej grupie. Dla pierwszego dostanie się do elitarnego klubu to kwestia honoru. Jego starszy brat, który uchodzi za legendę Riot Club, wysoko zawiesił poprzeczkę. Ryle wyraźnie nie radzi sobie z konkurencją, gdy w pewnym momencie przewagę zyskuje Richards, chłopak nie waha się ani chwili i zadaje cios poniżej pasa. I nie ma znaczenia fakt, że rywalizacja ma charakter zabawy, bo miejsca w klubie wystarczy dla obu. Tymczasem Milesowi wyraźnie schlebia propozycja przyłączenia się do klubu, ale nie dąży do niej za wszelką cenę. Podczas uroczystej kolacji, gdy sprawy obierają niespodziewany obrót, tylko on – pomimo buzującego w głowie alkoholu – potrafi myśleć w miarę logicznie. Ale wówczas już jest za późno. The damage is done.

kultura_kulturalnie po godzinach
ZABIŁEM MOJĄ MATKĘ

Pod mrocznym tytułem debiutanckiego filmu Xaviera Dolana wcale nie kryje próba krwawego rozprawienia z rodzicem, ale subtelna wizja toksycznej relacji podszytej miłością i nienawiścią między 16-letnim synem gejem (Dolan) a nadopiekuńczą matką (Anna Dorval). Oboje nie uznają kompromisów, a każda konfrontacja kończy się kłótnią i rozdrapywaniem starych ran. Hubert szczerze nienawidzi wszystkiego co związane jest z jego matką: jej kiczowatego stylu, zachowania i poglądów. Nie ma też żadnych skrupułów w komunikowaniu tego matce, która zresztą nie pozostaje mu dłużna. Uśmiercenie rodzicielki (bohater w odruchu złości okłamuje swoją nauczycielkę, że jego rodzice nie żyją) to symboliczny gest odcięcia pępowiny, zaakcentowanie swojej odrębności w stosunku do osoby, która była mu niegdyś niezwykle bliska.

W momencie realizacji filmu Xavier Dolan miał zaledwie 20 lat, może dlatego jego pełne rozgorączkowania obrazy wypadają niezwykle wiarygodnie. Kanadyjczyk jest świetnym obserwatorem ludzkich relacji, zwłaszcza tych opartych na sprzecznych emocjach. Bohaterowie jego debiutu odpychają i przyciągają się nieustannie. Są niekonsekwentni w swoich słowach i czynach. Rządzi nimi z jednej strony egoizm i brak wyrozumiałości, z drugiej strony pragną swojej bliskości.

kultura_kulturalnie po godzinach
FISH TANK

15-letnia Mia (Katie Jarvis) ma silny charakter, niewyparzony język i twardą pięść. Nienawidzi wszystkiego i wszystkich. Nie chodzi do szkoły, nie ma przyjaciół, bo jej agresywna postawa budzi strach rówieśników. Gdy jest sama – tańczy. I wierzy w to, że kiedyś spełni swoje marzenia. Na pierwszy rzut oka bohaterka wydaje się być twardzielką, która nie potrzebuje nikogo. Aż pewnego dnia zakochuje się w przystojnym Connerze (Michael Fassbender). Sęk w tym, że mężczyzna jest nowym chłopakiem jej matki, który pod pozorem ojcowskich uczuć kryje zgoła inne zamiary.

Fish tank w reżyserii Andrei Arnold to coś więcej niż wycinek z życia dojrzewającej dziewczyny z blokowiska. To również trafna obserwacja społecznych dołów, gdzie dzieciaki nie mają wzorców i inspiracji, bo dorośli są zbyt głusi i obojętni, by usłyszeć głos młodego pokolenia. Pomimo wszystko reżyserka potrafi wychwycić pozytywne elementy życiowej prozy. Mia ostatecznie dostanie szansę na rozwój, ale będzie musiała sporo przejść i zmienić swoją postawę względem ludzi i świata.

 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s