Sebastián Lelio tematem swojego filmu uczynił materię niespecjalnie filmową. A postać, która świetnie sprawdziłaby się na drugim planie postawił w samym centrum. W piękny sposób uchwycił poezję codzienności, nie unikając małych osobistych dramatów, ale i nie szczędząc drobnych przyjemności. Stworzył przy tym prawdziwą, napędzaną emocjami, historię bliską każdemu, niezależnie od wieku.
Bohaterką Glorii jest atrakcyjna rozwódka w średnim wieku. Gloria (Paulina García) mieszka sama, a z dorosłymi dziećmi widuje się rzadko. Kobieta żyje pełnią życia, uczęszcza na zajęcia jogi, spotyka się ze znajomymi, a wieczorami chętnie odwiedza dancingi. Podczas jednej z tanecznych nocy poznaje czarującego dżentelmena Rodolfa (Sergio Hernández). Gloria nabiera ochoty na płomienny romans. Jak się jednak okazuje kobiecie i mężczyźnie po przejściach nie tak łatwo dostroić się do życia we dwójkę. A romantyczne wyobrażenia mogą nie wytrzymać zderzenia z rzeczywistością, nawet jeśli obie strony mocno pragną być ze sobą.
Chilijski reżyser (rocznik’ 74) wiarygodnie portretuje pokolenie swoich rodziców. Główną bohaterką czyni kobietę, która szuka swojego miejsca na świecie, który nie jest jej zbyt przychylny. Pomimo rozczarowań i samotności, nie zamierza się poddawać. Chce czerpać z życia jak najwięcej, chce śpiewać, tańczyć, chce kochać. I trzeba przyznać, że ta jej niegasnąca chęć życia jest zaraźliwa.
Motorem napędowym opowieści są emocje. Ale częściej niż w słowach są one wyrażane w muzyce. Ścieżka dźwiękowa jest oczywiście bliska pokoleniu Glorii. Mnóstwo w niej zarówno międzynarodowych hitów jak i utworów popularnych w Ameryce Południowej. Mamy tu trochę disco, salsy, romantycznych ballad, trochę rock’n’rolla i bossa novę. I jest jeszcze finałowa Gloria.
Scenariusz Glorii powstał z myślą o Paulinie Garcíi, to ona jest sercem tej historii. Kamera nie opuszcza jej ani na krok, jest niemal w każdym ujęciu. A my nawet na chwilę nie chcemy od niej odpocząć. Aktorka zrosła się ze swoją postacią. Nic też dziwnego, że z festiwalu w Berlinie wyjechała ze Srebrnym Niedźwiedziem w kieszeni.