Głosy / The Voices

PAN WĄSIK KAŻE MI ROBIĆ ZŁE RZECZY!

Zabij! – mówi kot. Nie rób tego, stary! – radzi Jerry’emu pies. W trakcie seansu Głosów cieszyłam się, że jestem właścicielką psa, nawet jeśli swoje imię zawdzięcza serialowemu mordercy, Dexterowi (Morganowi).
552180_1.1Głosy to jeden z tych filmów, o których lepiej niewiele wiedzieć przed wizytą w kinie. Jednak możecie być spokojni, choć  bardzo mnie korci, nie napiszę niczego, co mogłoby Wam zepsuć zabawę!

Kochaj albo rzuć!

Jeśli zaglądacie na Kulturalnie po godzinach, to wiecie doskonale, że stronę prowadzą wielbicielki niezależnych produkcji amerykańskich. Co prawda, Głosy to koprodukcja amerykańsko – niemiecka, a reżyserka, Marjane Satrapi, pochodzi z Iranu, ale film w 2014 roku trafił do programu festiwalu filmów niezależnych Sundance. Już wtedy miałam na niego chrapkę, choć błędnie obstawiałam, że – jako produkcja dość ryzykowna – nie trafi do regularnej dystrybucji kinowej w Polsce. Zwłaszcza, że opinie zagranicznych krytyków były mocno podzielnie. Cóż, teraz już wiem dlaczego. Satrapi nie interesują kompromisy, nie zamierza wdzięczyć się do widza. Ma własną wizję straszno – śmiesznego świata. Albo ją pokochasz, albo znienawidzisz.

Dość skomplikowany jest ten ludzki umysł

Głównym bohaterem Głosów jest młody, przystojny pracownik fabryki wanien. Jerry (Ryan Reynolds) bardzo chce, by go wszyscy lubili, a szczególnie atrakcyjna koleżanka z pracy, Fiona (Gemma Arterton). To nie twoja liga – pozbawia go wszelkich złudzeń wredny kot, Pan Wąsik. Tak właśnie, bo Jerry ma wyjątkowych życiowych doradców – zwierzęta. Ale pyskaty kot pomiata swoim właścicielem, w którym widzi jedynie dostarczyciela pożywienia. Prawdziwym przyjacielem – i niekiedy głosem rozsądku – jest pies, ale jego Jerry słuchać nie chce.

” – Pamiętasz, jak martwiłeś się, że przekroczyłeś niewidzialną granicę pomiędzy dobrem i złem, a ja zaprzeczyłem i powiedziałem, że jesteś dobry? – mówi pies

– Pamiętam. Bo co? – odpowiada Jerry

– Zmieniłem zdanie. ”

Jak się można domyśleć, wskazówki Wujka Dobra Rada oraz niestosowanie się do zaleceń psychiatry (Jacki Weaver), wpędzają chłopaka w niezłe tarapaty. 

545979_1.1Ze śmiercią mu do twarzy

Ryan Reynolds nigdy nie należał do grona moich ulubionych aktorów. Właściwie to prawie go nie pamiętam, a widziałam przecież kilka produkcji z jego udziałem. Lepiej go kojarzę z portali i magazynów mody, gdzie zwykle pełnił funkcję atrakcyjnego dodatku do swojej pięknej żony, Blake Lively. Być może dlatego bez większych oczekiwań podeszłam do roli aktora w Głosach i tym większą przyniosła mi ona radość. Reynolds doskonale radzi sobie ze zmienną tonacją opowieści. Z wyczuciem balansuje na granicy komedii i horroru. Tworzy postać wielowymiarową. Choć błysk w oku i szelmowski uśmiech zdradzają pokręcony charakter bohatera, to ów dziwak, który dopuszcza się czynów okrutnych, potrafi wzbudzać wyłącznie sympatię i współczucie. Co więcej, pies i kot mówią głosem Reynoldsa, z czego zdałam sobie sprawę dopiero po seansie ( aktor genialnie zmienia barwę głosu i akcent). Obok gadających zwierząt pojawiają się trzy aktorki, które tworzą wiarygodne kreacje aktorskie. Gemma Arterton gra nieprzystępną Brytyjkę, do której wszyscy w biurze wzdychają, królowa niezależnych produkcji – Anna Kendrick – wciela się w postać milutkiej koleżanki z pracy, a mistrzyni drugiego planu Jacki Weaver (cudowna rola w Stoker i Poradniku pozytywnego myślenia) jest troskliwym psychiatrą.

Reżyserka, Marjane Satrapi, pracuje jako ilustratorka w prestiżowych magazynach, między innymi w The New Yorker, jest autorką książek dla dzieci, nic też dziwnego, że świat przedstawiony w Głosach jest szczegółowo dopracowany i niezwykle plastyczny. Kto oglądał Kurczaka ze śliwkami, ten wie, że irańska reżyserka najbardziej lubi oderwane od rzeczywistości historie, które pod wyszukaną formą oferują całkiem sporo życiowych prawd. Choć tym razem baśniowa estetyka Kurczaka…, ustępuje miejsca makabrycznej grotesce i absurdowi, złagodzonym sporą dawką humoru z cudownie zaskakującym finałem. Konwencja filmu trochę przypomina hit lat 90-tych, Ze śmiercią jej do twarzy.

Ja na przedpremierowym pokazie Głosów bawiłam się doskonale. Choć zdaję sobie sprawę z tego, że kino, które tym razem proponuje Marjane Satrapi jest tak specyficzne, że nie spodoba się każdemu. Kto jednak lubi filmowe niespodzianki, powinien ten film zobaczyć. Najlepiej po 27 lutego, gdy obraz zagości na ekranach polskich kin.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s