Dzika droga / Wild

W części fabularnej Dzika droga nie jest odkrywcza. Przywołuje na myśl Wszystko za życie w reżyserii Seana Penna, tylko, że miejsce Emile Hirscha zajęła Reese Witherspoon. Całkiem uzasadnione jest również skojarzenie ze Ścieżkami Johna Currana z Mią Wasikowski w roli głównej. Obrazy łączy historia samotnej kobiecej odysei, różni je perspektywa, zwłaszcza podejście do kwestii przeszłości głównej bohaterki.

Reese Witherspoon, po latach grania w niezbyt ambitnym repertuarze, próbuje zerwać z wizerunkiem amerykańskiej sweetheart i udowodnić niedowiarkom, że potrafi budować postacie bardziej skomplikowane niż legalna blondynka. Trzeba przyznać, że aktorka jest na dobrej drodze (udane kreacje w Uciekinierze czy Diabelskiej przełęczy), a potwierdza to rola Cheryl Strayed, kobiety, która wyrusza w samotną wyprawę, by odnaleźć siebie i sens życia. Witherspoon w Dzikiej drodze wypada wiarygodnie, nie tylko dlatego, że jej wysiłek był autentyczny (aktorka przemierzyła szlak, a reżyser kazał jej dźwigać ciężki plecak, jeść proteinowe posiłki, ponoć nawet odmawiał normalnej toalety). Paradoksalnie, najlepsze są te sceny z udziałem aktorki, które odnoszą się do jej przeszłości. Co więcej, naturalny wdzięk i młody wygląd 38-letniej Amerykanki pozwalają jej grać postacie nawet o kilkadziesiąt lat młodsze. Na drugim planie silnie wspiera ją Laura Dern, która – podobnie jak Witherspoon – doczekała się zasłużonej nominacji do Oskara.

Dzika droga tematycznie bardziej może spodobać się kobietom, ale historię samotnej podróżniczki opowiadają mężczyźni. Ze średnim skutkiem. Reżyser Jean-Marc Vallée (Witaj w klubie) i scenarzysta (świetny pisarz) Nick Hornby budują mało subtelne metafory (lis towarzyszący bohaterce na szlaku), niepotrzebnie urozmaicają fabułę wpisywanymi przez Cheryl do dzienników podróży cytatami i jej szeptanymi przemyśleniami. Próbują żartować z niezdarności podróżniczki, ale sprowadzanie jej do jednego wulgaryzmu wcale nie śmieszy.

Jean-Marc Vallée, który odpowiada również za montaż zdjęć, po raz kolejny udowadnia, że czas nie jest dla niego przeszkodą i liczne retrospektywy zgrabnie wplata w fabułę filmu. Podobnie jak w Café de flore w swojej maszynie czasu puszcza znakomitą muzykę (m.in.: Portishead – Glory Box, Bruce Springsteen – Tougher Than The Rest).  Piękne zdjęcia to zasługa Yvesa Bélangera (Na zawsze Laurence, Witaj w klubie) i oczywiście dzikiej przyrody stanu Oregon i Waszyngton.

Scenariusz filmu został oparty na biograficznej książce Dzika droga. Jak odnalazłam siebie autorstwa Cheryl Strayed (to pseudonim, stray znaczy zbłąkany, zagubiony).  Dla kobiety wycieczka szlakiem Pacific Crest Trail miała być podróżą w głąb siebie. Oczywiście nie wszystko poszło tak, jak sobie wyobrażała, było trudniej niż sądziła. Ale się opłaciło. Wróciła silna, gotowa zawalczyć o swoje życie. Udowodniła, że drogę warto wybrać sobie samemu. O ile w książce proces poznawania samej siebie jest najważniejszy, o tyle w filmie schodzi na drugi plan. Wszystko dlatego, że to, co toczy się na głównej drodze jest przedstawione mniej interesująco, niż to, co widzimy, gdy bohaterka z niej zbacza przeszukując zakamarki przeszłości.

 

 

 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s