Geograf przepił globus

Szczęście jest za górami, taki napis pojawia się tuż za plecami głównego bohatera już w pierwszych minutach filmu Aleksandra Veledinsky’ego. Ale, gdy tylko Wiktor spragniony popędzi do budki z piwem, odjedzie zaparkowana w pobliżu ciężarówka, naszym oczom ukazuje się sprzeczna informacja: Szczęście nie jest za górami. To gdzie ono jest? – zapytamy? Zdaje się, że nikt w tej małej, smutnej mieścinie o nazwie Perm nie zna odpowiedzi na to pytanie. Choć każdy jej mieszkaniec szuka szczęścia na swój własny sposób.

 

Wiktor Służkin (Konstantin Habienskij) z geografią tak naprawdę niewiele ma wspólnego, w końcu z wykształcenia jest biologiem. Do permskiej szkoły trafia po tym jak zostaje wyrzucony z poprzedniego miejsca pracy. Powód? No cóż, Wiktor nigdy za kołnierz nie wylewał. W małżeństwie głównemu bohaterowi się nie układa. Żona Nadya (Elena Lyadova) myśli o rozejściu się, tym intensywniej, gdy w pobliżu pojawia się dawny przyjaciel męża. Budnik (Aleksandr Robak) uwodzi Wiktorowi żonę, ale aby było przekornie, za jego przyzwoleniem. Za to bez zgody kumpla podrywa również nauczycielkę języka niemieckiego, dystyngowaną Kirę (Evgeniya Khirivskaya), która wpadła biologowi w oko. Zaś sam Wiktor jest się na celowniku sąsiadki Vetki (Anna Ukolova) oraz staje się obiektem westchnień zdolnej i pięknej uczennicy Mashy (Anfisa Chernykh). Czy z ten miłosny kogel-mogel może zakończyć się szczęśliwie?Reżyser filmu maluje nieprzyjazny obraz swojego kraju, w sporej części bazując na stereotypach na temat Rosji. Jest wszechobecna bieda (Wyliczyłem, że jeśli nie będę pił i jadł, za 152 lata uzbieram na samochód – mówi w jednej ze scen główny bohater), wszechwładni urzędnicy, szary poradziecki krajobraz. Jedynym sposobem na wyrwanie się z tej smutnej rzeczywistości byłaby ucieczka, ale jakoś żaden z bohaterów nie decyduje się na ten krok. Nic też dziwnego, że rosną niechlubne statystyki spożywania alkoholu, tylko wódka jest cudownym lekarstwem na cały ból świata.Geograf… to nie tylko film o życiowych rozczarowaniach, to także opowieść o dorastaniu, pierwszej miłości i ponoszeniu pełnej odpowiedzialności za swoje czyny. Historia, na którą patrzymy z perspektywy skomplikowanego bohatera, który – jak twierdzi – chciałby żyć jak święty (Żebym ja nie był niczyim niewolnikiem szczęścia i żeby nikt nie był moim, ale kochałbym ludzi, a ludzie mnie. Byłaby to taka idealna miłość. Miłość przez duże M.). Doskonały, w roli Wiktora, Konstantin Habienskij sprawia, że chce się śledzić zmagania tytułowego geografa z osiągnięciem świętości. Nawet jeśli wiemy, że jego wysiłek z góry spisany jest na niepowodzenie.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s