Bardzo subiektywny ranking wrocławskich spektakli

Stworzyłyśmy własny ranking najlepszych wrocławskich spektakli. Mamy nadzieję, że to zestawienie pomoże Wam dokonać właściwego wyboru spośród bogatej kulturalnej oferty.

kultura_kulturalnie po godzinach

1. Z gminnych kronik kryminalnych

Ja, Piotr Rivière, skorom już zaszlachtował siekierom swoją matkę, swojego ojca, siostry swoje, brata swojego i wszystkich sąsiadów swoich

Teatr Muzyczny CAPITOL, reżyseria: Agata Duda – Gracz

Elegancko ubrana (bo przecież wizyta w teatrze zasługuje na odświętny strój) wchodzę do budynku Telewizji Polskiej. Pani z obsługi widowni uśmiecha się miło i na powitanie wręcza mi szpitalne foliowe kapcie. Rozglądam się dookoła, wszyscy szeleszczą w ochronnym obuwiu, kręcę nosem, ale zakładam je na moje szpilki. Idziemy długim czarnym korytarzem, marszowi towarzyszy muzyka, a właściwie pogrywanie na flecie drażniące receptory słuchowe. Koniec wędrówki. Jeden z aktorów chwyta mnie za rękę. Przelotne, ale wnikliwe spojrzenie na moja osobę, Lekarze – mówi i prowadzi mnie do najdalej położonego sektora. Mijamy staruszkę na wózku inwalidzkim, która uśmiecha się do mnie szczerze, Blondyna – krzyczy za mną. Wdrapujemy się po schodach.  Mój tajemniczy przewodnik wciąż trzyma mnie za rękę. Wskazuje miejsce i zakłada mi lekarski fartuch (i po co było się stroić?). Siedzę w tym przebraniu i obserwuje, jak aktorzy dwójkami lub pojedynczo prowadzą widzów do sektorów. Jedni trafiają na cmentarz, inni zasiadają w kościelnych ławkach, jeszcze inni lokują się przy wychodkach. Wierni, świadkowie oskarżenia, obywatele gminy, opinia publiczna. itp. Cała publiczność podzielona, staje się nie tylko obserwatorem, ale i uczestnikiem wydarzeń. Proces Piotra Rivière czas zacząć…

 Rewelacja, poezja, majstersztyk – niezmiennie (od premiery w 2012 roku) najlepszy wrocławski spektakl.
 Pełna recenzja: tutaj

2. Children of the revolution

Sprawa Dantona

Teatr Polski we Wrocławiu, reżyseria: Jan Klata

Mówi się, że rewolucja pożera własne dzieci, tymczasem wrocławska rewolucja pod wodzą naczelnego buntownika polskiego teatru, pożera wyłącznie uwagę widzów. To niewątpliwie jeden z najlepszych spektakli w karierze reżysera. Niezwykle dynamiczny i spójny. Kabaretowe i muzyczne wstawki, które stały się znakiem rozpoznawczym Jana Klaty, jak w żadnym innym jego spektaklu, nie harmonizują tak doskonale z tekstem dramatu. Gdy dodać jeszcze do tego niezwykłe kreacje aktorskie (Marcin Czarnik jako Robespierre, Wiesław Cichy jako Danton, Bartosz Porczyk w roli Desmoulinsa), to mamy jeden z najlepszych spektakli we Wrocławiu, jeśli nie w całej Polsce. Nic też dziwnego, że od 2008 roku na stałe zagościł w repertuarze Teatru Polskiego.

3. Reymont w remiksie Klaty

Ziemia Obiecana

Teatr Polski we Wrocławiu, reżyseria: Jan Klata

Chodzi o to, panie i panowie, że chciwość jest dobra. Chciwość przynosi rezultaty. Chciwość wyjaśnia, streszcza i wyraża esencję ducha ewolucji. Chciwość, we wszystkich swych postaciach – życia, pieniądza, miłości i wiedzy – popycha w górę rozwój ludzkości. Te słowa (po angielsku i głosem zapożyczonym od Michaela Douglasa z filmu Wall Street) wypowiada Marcin Czarnik na początku spektaklu, Ziemia Obiecana. Nad jego głową migotają cztery neony z jaskrawym napisem GREED IS GOOD. I w tym zdaniu wyraża się cała kwintesencja spektaklu wyreżyserowanego przez dyżurnego buntownika polskiego teatru,

Świat przedstawiony przez Klatę, to świat, w którym warunki dyktuje pieniądz. On nigdy nie śpi. Tu, być albo nie być bohaterów, zależy od przyznania kredytu, od imponującego pałacu (trzeba go mieć, tak jak Müller, ale niekoniecznie w nim mieszkać), od kosztowności, którymi można się pochwalić przed gośćmi, co do perfekcji opanowała pani Trawińska (Katarzyna Strączek). Świat pieniądza to męski świat (co zresztą potwierdza płynąca z głośników piosenka  It’s a Man’s Man’s Man’s World), w którym kobiety są tylko przyjemnym dla oka dodatkiem, dlatego Klata ubrał je w gorsety i kazał tańczyć na rurze. W tej rzeczywistości, pieniądz robi pieniądz. Bogaty biznesman (Edwin Petrykat), próbując ciąć koszty generowane przez swoich pracowników, każe im płacić za prąd, bo przecież za dużo herbaty piją. Tych reżyserskich przerysowań w Ziemi Obiecanej jest zresztą wiele, ale jakże trafnie obrazują one egoistyczne, nastawione na zysk społeczeństwo. Ale nawet w tym zepsutym społeczeństwie czasem odezwie się czyjeś gryzące sumienie. Takim wyrzutem sumienia jest tu tajemnicza biała postać Bum-Bum (Marcin Czarnik), który czasem coś skomentuje, czasem ugnie się pod ciężarem krzyża, a czasem (dosłownie) spali się ze wstydu.

 Pełna recenzja: tutaj 

4. Sympathy for the Devil

Mistrz i Małgorzata

Teatr Muzyczny CAPITOL, reżyseria: Wojciech Kościelniak

W zeszłym roku, po dwuletniej przebudowie, Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu powrócił na kulturalną mapę Wrocławia (do tej pory bezdomny zespół tułał się po różnych scenach w mieście). Czterokrotnie powiększony, z najnowocześniejszą technologią sceny i najpiękniejszym w Polsce modernistycznym wnętrzem – Capitol zyskał światową klasę i styl. Wielkim światem powiało również w Mistrzu i Małgorzacie – w pierwszym spektaklu zaprezentowanym w nowej przestrzeni teatru. Nie wiem, czy zadziałała magia miejsca czy miłość do książki Michaiła Bułhakowa, bo bilety wysprzedawały się z prędkością. światła (a 17 dni przed premierą sprzedano 10-tysięczny bilet). Kto wydał pieniądze, nie pożałował. Wojciech Kościelniak stworzył imponujące widowisko z różnorodną muzyką Piotra Dziubka i cudownymi piosenkami Rafała Dziwisza. Aktorzy (calutki zespół Capitolu plus goście) grają koncertowo, z doskonałym Mariuszem Kiljanem (Bezdomny), charyzmatycznym Tomaszem Wysockim z Teatru im. Słowackiego w Krakowie (Woland) i przejmującą Justyną Szafran (Kobieta). Wielkie muzyczne sceny są niezapomniane, zwłaszcza barwna restauracja u Gribojedowa ze świetną choreografią i występem jazz bandu, z cudowną Emose Uhunmwangho. Ale nie ma Mistrza i Małgorzaty bez magii variete, uciętej głowy i balu u Wolanda…Oj, dzieje się!… To trzeba zobaczyć na własne oczy…

5. Spuścić Porczyka ze smyczy

Smycz

Teatr Polski we Wrocławiu, reżyseria: Natalia Korczakowska

Zanim do Bartosza Porczyka przykleiło się określenie superstar (zwłaszcza po premierze Dziadów, których poniżej), ten niezwykle utalentowany aktor wyśpiewał sobie główną nagrodę na XXVII Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Następnie prezentowane w konkursie piosenki – Fabrykę Małp Lady Pank oraz Do Ciebie Aniu szłem Łony zgrabnie wplótł w autorski spektakl zatytułowany Smycz. Przedstawienie wyreżyserowane przez Natalię Korczakowską od 2006 roku nie może zejść z afisza Teatru Polskiego i wciąż grane jest przy pełnej widowni. Nagroda dla Porczyka zdobyta w Dublinie na Fringe Festival dowodzi jak bardzo uniwersalna jest ta teatralna historia o zniewoleniu współczesnego człowieka. Okazuje się, że piosenki Łony, Manaamu, Grechuty czy Fasolek, uzupełnione krótkimi monologami artysty, mogą zabrzmieć prawdziwie na każdej szerokości graficznej.

6 . Siedzę z matką na bagnach Missisipi

Utwór o matce i ojczyźnie

Teatr Polski we Wrocławiu, reżyseria: Jan Klata

Spektakl kompletny. Spójny, harmonijny, przemyślany w najdrobniejszym szczególe. Trochę mniej niż zwykle znajdziemy tu odniesień do popkultury, z których przecież słynie reżyser, Jan Klata. Ale tylko on tak sprawnie potrafi powiązać opowieść Bożeny Umińskiej-Keff o relacjach na linii matka – córka / ojczyzna – obywatel / kobieta – mężczyzna z Frodo Bagginsem czy Ellen Ripley zObcego – ósmego pasażera Nostromo. Klata zaczyna od zdania: Siedzę z matką na bagnach Missisipi, i osadza swój spektakl w bagiennych oparach, przywołujących skojarzenia z kulturą afrykańskich niewolników w Ameryce. Twarze bohaterów ozdabia wojennymi barwami i nakazuje im tańczyć plemienne tańce. Paulina Chapko, Dominika Figurska, Anna Ilczuk, Kinga Preis, Halina Rasiakówna i przebrany w sukienkę Wojciech Ziemiański doskonale odgrywają rytuały duetu Keff – Klata. Manifest feminizmu przedziera się w genialnie przerwotnej scenie finałowej przedstawienia.

7. Szoł must go on!

Jerry Springer

Teatr Muzyczny CAPITOL, reżyseria: Jan Klata

Jerry Springer. The Opera nie jest dla każdego. Nie zabrałabym na ten spektakl mojej mamy czy babci, bo poziom wulgarności języka i perwersyjna treść nie mieści się w ich poczuciu estetyki. Właściwie w moim też nie. To jednak nie przeszkadza wystawić musicalowi najwyższą ocenę (…) W opisie spektaklu znajdziemy ostrzeżenie: Spektakl dla dorosłych. Zawiera wulgaryzmy, ekstremalne sceny i odniesienia religijne, mogące urazić niektórych widzów. To wszystko prawda, wulgarne słowa wystrzeliwane są z ust aktorów z prędkością karabinu maszynowego, bez zażenowania rozprawia się o wszelkiego rodzaju upodobaniach seksualnych, bez skrupułów depcze się wartości religijne. Trzeba mieć duży dystans do świata, by to wszystko na raz znieść. I trzeba mieć odwagę, by podjąć się realizacji takiego musicalu. Na szczęście Klacie nigdy jej nie brakowało.

(…)

Paradoksalnie musical jest kwintesencją tego wszystkiego, od czego na co dzień uciekamy, właśnie do teatru. A uciekamy od chamstwa, wulgarności, taniej sensacji, Drzyzgi, pudelków kozaczków itp. A tu, w czasie dwugodzinnej wizyty w teatrze dostajemy tym wszystkim w twarz i jeszcze wychodzimy zadowoleni.

Pełna recenzja: tutaj

8. Nowy Jork leży nad Odrą

Rat Pack

Teatr Muzyczny CAPITOL, reżyseria: Konrad Imiela

Trudno zliczyć papierosy wypalone na scenie i wypity alkohol (który tak naprawdę jest sokiem, bo jak dowcipnie podkreślają twórcy – teatr oszczędza). Jeszcze trudniej zliczyć wszystkie opowiedziane żarty i wykonane przeboje, które wybrzmiewają na scenie Teatru Muzycznego Capitol. Jednak dzięki polskim przekładom (Rafał Dziwisz) takie standardy jak Fly Me To The Moon, New York, New York, czy Sway zyskują nowy wymiar. Imiela rezygnuje z wykonywania piosenek po angielsku, bo w ojczystym języku były gwarancją lepszego dialogu z publicznością. I ta rzeczywiście bawi się wyśmienicie co chwila nagradzając artystów gromkimi brawami.

Tytuł spektaklu Rat Pack, czyli Sinatra z kolegami może być mylący, bo kumple bezczelnie kradną Frankowi show. Konrad Imiela jako Sammy Davis Jr. nosi zdecydowanie za krótkie spodnie i duże okulary, uwodzi mocnym głosem, bezbłędnie parioduje Louisa Armstronga, a jego nogi nieustannie pląsają w rytm muzyki. Maciej Maciejewski jako Dean Martin uroczo przechadza (a właściwie zatacza się) po scenie z nieodłączną szklaneczką złotego płynu w dłoni i uwodzicielsko śpiewa Mambo Italiano i Everybody Loves Somebody. Wygląda to to, że twórcy spektaklu za punkt honoru przyjmują przybliżenie widowni sylwetek tych mniej rozpoznawalnych artystów. Opowiadają o nich wiele historii i anegdot, podczas gdy legendarnego Franka Sinatrę zapowiadają jednym zdaniem i dopuszczają do mikrofonu, by zaśpiewał kilka swoich niezapomniancyh piosenek. Nic też dziwnego, że przy tak skonstruowanym scenariuszu Błażej Wójcik (doskonały jako Korowiow w Mistrzu i Małgorzacie), nie ma szans zabłysnąć. Jego występ zapamiętamy jednak przede wszystkim za sprawą nastrojowych ballad: Fly Me To the Moon i My Way. 

Pełna recenzja: tutaj

9. Tarantino by się nie powstydził

Titus Andronicus

Teatr Polski we Wrocławiu, reżyseria: Jan Klata

Titus Andronicus, potwierdza, że Klata bynajmniej od ryzyka nie stroni. Po pierwsze, reżyser sięgnął po najsłabszy dramat w dorobku Shakespeare’a. Po drugie, postawił po przeciwnych stronach barykady niemieckich i polskich aktorów, mieszając języki i mentalność. Rezultat? Na poziomie wizualnym powstał niezwykle plastyczny obraz, zaś na poziomie przekazu, złożony spektakl, dla którego historia sporu Gotów z Rzymianami jest tylko pretekstem, by przyjrzeć się polsko-niemieckich stosunkom (…) Niemieccy aktorzy wcielili się w rolę cywilizowanych Rzymian, Polacy zostali barbarzyńskimi Gotami. Klata nie boi się prowokować i bezczelnie przepisuje historie, odcinając Polaków od roli umęczonego, biednego narodu. Reżyser ubrał Rzymian w wojskowe buty i koszulki z wojennymi motywami podczas, gdy Gotom przygotował niegustowne koszule i spodnie z trzema pasami. Bo przecież w mniemaniu Polaków, każdy Niemiec miał dziadka/ojca w Wehrmachcie, a w oczach Niemców, każdy Polak to cwaniak w adidasach.

Zabójstwa, gwałty, odcięte języki, głowy, kończyny, niebywałe, jak na teatr, nagromadzenie brutalności…tekst Shakespeare’a to gotowy scenariusz na horror. Ale Klata doskonale prowadzi ten maraton okrucieństwa. Ucięte kończyny, niczym mrożone mięso, zawinie się w folie spożywczą, z widowni niespodziewanie poszybuje czyjaś odcięta dłoń, z głośników poleci niemiecki hitu disco Fancy, Flames of Love. Ucztę otworzy, przebrany za kucharza Titusa, który pasztet z Gotów pokroi w rytm piosenki o znamiennym tytule Slice Me Nice. Reżyserowi udaje się rzecz z pozoru niewykonalna. Z jednej strony idealnie buduje napięcie, które za chwilę, niespodziewanie rozładuje za pomocą wstawki muzycznej lub kabaretowej.

Pełna recenzja: tutaj

10. Porczyk – superstar

Dziady

Teatr Polski we Wrocławiu, reżyseria: Michał Zadara

Michał Zadara daje prztyczka w nos wszystkim tym, którzy myślą, że polska klasyka w teatrze to nuda. Reżyser nie majstruje przy tekście Mickiewicza, każe aktorom przez niemalże pięć godzin mówić językiem ciężkostrawnej lektury szkolnej. Nie idzie na skróty i nie ulega modzie na nawiązywanie w teatrze do współczesnej sytuacji politycznej. Skandal znajduje się poza kręgiem jego zainteresowania. Mówi, że marzy mu się, by ludzie w Polsce chodzili do teatru na polską klasykę, dyskutowali o niej i na tej podstawie budowali swoją tożsamość.

(…)

IV część Dziadów może być dla widowni prawdziwym wyzwaniem, nie tylko ze względu na długość. W ostatniej odsłonie sztuka Zadary traci lekki i przyjemny charakter poprzednich części. Do głosu dochodzi nieszczęśliwy kochanek – Gustaw – który przybywa do domu księdza, swojego dawnego nauczyciela (świetny Wiesław Cichy). Bartosz Porczyk – superstar, ciśnie się na usta po dwugodzinnym show. Przyzwyczajony do formuły one-man show (Smycz, Farinelli), uwodzi ze sceny, stosuje aktorskie sztuczki: nuci, śpiewa, gra na pianinie, by przez ponad dwie godziny całkowicie zawładnąć uwagą publiczności.

 Pełna recenzja: tutaj

 

Poza dziesiątką, ale warte uwagi:

11. Termopile polskie


Teatr Polski we Wrocławiu, reżyseria: Jan Klata

Pełna recenzja: tutaj lub tutaj


12. Zamek

Wrocławski Teatr Współczesny, reżyseria: Marek Fiedor

Pełna recenzja: tutaj

13. Courtney Love

Teatr Polski we Wrocławiu, reżyseria: Monika Strzępka

Pełna recenzja: tutaj

14. Kotlina

Wrocławski Teatr Współczesny, reżyseria: Agnieszka Olsten

Pełna recenzja: tutaj

15. Król Dawid

Teatr Muzyczny CAPITOL, reżyseria: Jacek Bała

Pełna recenzja: tutaj

 

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s