Sztuki wyzwolone klimatem przypominają SzczęścieDziękujęProszęWięcej. Poprzedni film w reżyserii Josha Radnor nadal pozostaje w kręgu problemów trzydziestolatków, choć teraz bardziej niż na miłości koncentruje się na dojrzewaniu, czy inaczej mówiąc na starzeniu. Nadal jednak gdzieś w tle pojawia się pejzaż Nowego Jorku, a dyskusja o wyższości literatury klasycznej nad powieściami o wampirach w zabawny sposób będzie przewijała przez fabułę.
Jessy Fisher (Radnor) ma 35 lat, kiedyś studiował literaturę, nie dziwi zatem fakt, że jego pokój tonie w książkach. Jessy chętnie powraca w rodzinne strony, na uniwersytet i do byłego profesora (ponownie w obsadzie Richard Jenkins), z którym przyjaźni się od czasu ukończenia studiów. Podczas jednego z powrotów poznaje Zibby (Elizabeth Olsen), dziewiętnastoletnią studentkę, początkującą aktorkę w akademickim teatrze i miłośniczkę muzyki klasycznej. Dziewczyna wydaje się zbyt dojrzała na swój wiek, albo to Jessy jest dość infantylny (jest w tym pewnie trochę racji, mężczyzna wygląda jak nastolatek, w tenisówkach, wiecznie rozczochranych włosach i książką w ręce). Nawiązuje się między nimi więź, początkowo oparta na przyjaźni i wspólnych pasjach, dopiero później zmienia się w coś poważniejszego. Jednak wraz ze zmianą statusu ich związku w głowie Jessy’ego rodzi się pytanie, czy nie jest on przypadkiem za stary dla Zibby. Czy 16 lat różnicy to tylko, czy aż 16?
Radnor zaskakująco dobrze puentuje problem dojrzewania czy starzenia się i zważywszy na jego stosunkowo młody wiek ma się wrażenie, że nadzwyczaj dojrzale podchodzi do tematu. Potwierdza tezę, że na starzenie ani fizyczne, ani psychiczne zupełnie nie mamy wpływu. Czasami nawet ciężko jest nam w to uwierzyć, ile wiosen mamy już za sobą (bardzo wiarygodna wydaje się scena, w której Jenkins jako emerytowany profesor mówi, że nadal wydaje mu się, że ma 19 lat, choć zdecydowanie bliżej mu niż dalej na tamten świat).
Ale Sztuki wyzwolone to nie tylko film o edukacji, relacjach międzyludzkich, życiu i starzeniu. To również hołd złożony literaturze i sztukom klasycznym. Reżyser musi być w życiu prywatnym miłośnikiem literatury, co i w piękny sposób udowodnił swoim obrazem.