Ścieżki / Tracks

Wydana w 1980 roku książka australijskiej podróżniczki, Robyn Davidson Ścieżki, dość długo czekała na swoją filmową wersję. Co nie znaczy, że Hollywood nie węszyło wokół tematu wcześniej. Ponoć w planach była adaptacja z udziałem Julii Roberts. Ale Davidson nie miała ochoty podarować bliskiej jej sercu opowieści gigantom z fabryki snów, w roli narratora filmowej opowieści widziała raczej rodaka. Ostatecznie Tracks zrealizował urodzony w Nowym Jorku, ale zamieszkały w Australii – John Curran (twórca Malowanego welonu), a główną rolę zagrała Australijka Mia Wasikowska. Można przypuszczać, że Cuaron, uchronił historię Davidson przed hollywoodzkim rozmachem i skłonnością do zbytniego dramatyzowania, tworząc kameralną i niezwykle prawdziwą opowieść o zmaganiu się z ludzkimi słabościami.

27-letnia Robyn (Wasikowska) staje do walki z żywiołem i własnymi słabościami. Planuje samotnie przejść liczący 1700 mil odcinek pustyni na zachodzie Australii. Zanim jednak wyruszy w drogę musi nauczyć się tresować wielbłądy, które mają pomóc jej w wyczerpującej podróży. Przez osiem miesięcy haruje na wielbłądziej farmie położonej niedaleko Alice Springs, ale właściciel mimo obietnic, nie oddaje jej żadnego ze swoich zwierząt. Los się niebawem do niej uśmiecha i staje się właścicielkom trzech wielbłądów: Dookie’ego, Buba i Zelly, a Goliath pojawia się niejako gratis (Robyn nie wie, że Zelly jest ciężarna). Wędrowną ekipę wspiera wierny pies dziewczyny, czarny labrador o imieniu Diggity oraz Rick Smolan (Adam Driver), fotograf National Geographic, który pojawia się na trasie raz na miesiąc, by przygotować materiał zdjęciowy do publikacji.

 

Nie trudno się domyśleć, że to nie fabuła jest głównym atutem filmu Cuarona. Akcji jest tu niewiele, choć na dzikim terenie na Robyn czyhają liczne niespodzianki, od burzy piaskowej po atak wielbłąda. Ścieżki docenimy jednak najbardziej z powodu aspektów wizualnych. Piękno australijskiej przyrody nie mógłby uchwycić lepiej nikt inny niż mieszkaniec najmniejszego kontynentu świata. Mandy Walker po raz kolejny robi to po mistrzowsku (wcześniej pracowała z Bazem Luhrmannem przy okazji dramatu Australia).

Doskonały okazał się również wybór Australijki do roli Davidson. Mia Wasikowska tworzy poruszający portret samotnej podróżniczki, która lepiej czuje się na łonie natury w towarzystwie ukochanych zwierząt niż w towarzystwie ludzi. Niewiele wiemy o jej przeszłości, nie wiemy, dlaczego wybrała samotność. Scenarzysta niechętnie zagląda do przeszłości dziewczyny, nie żeruje na rodzinnej tragedii (jej matka popełniła samobójstwo, gdy Robyn miała jedenaście lat). Wątki z dzieciństwa pokazują się tylko jako krótkie, subtelne ujęcia z rodzinnej miejscowości – widok strapionego ojca, spacer z ukochanym psem. Być może sama Davidson, która współpracowała z twórcami filmu, zakazała grzebania w przeszłości. Co zresztą uważam za słuszną decyzję, sensacje rodzinne mogłyby za nadto odwracać uwagę widza od tego co najważniejsze. Widać, że twórcom filmu zależało na wiernym odtworzeniu podróży. I nie chodzi tu bynajmniej tylko o zdarzenia, które zaszły podczas 195 dni wędrówki. Uderzające jest podobieństwo Wasikowskiej i australijskiej podróżniczki. Smukły Adam Driver w okrągłych okularkach wygląda niemalże jak Rick Smolan. Nawet aborygeński przewodnik, pan Eddy (najzabawniejszy wątek w filmie) i odtwarzający jego rolę Roly Mintuma wyglądają identycznie.

Ścieżki pokazywane są w sekcji Panorama tegorocznej edycji festiwalu Nowe Horyzonty. Kto, tak jak bohaterka filmu, marzy, by choć na chwilę uciec od ludzi i rutyny codziennego życia, ma szansę jeszcze wybrać się w podróż w głąb dzikiej Australii. Kolejny seans 2 sierpnia, o godzinie 9:45.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s