Podróż warta milion dolarów
Aleksander Payne w swoim reżyserskim dorobku ma dwa bardzo udane filmy – Bezdroża i Spadkobiercy. Nebraska to nic innego jak suma poprzednich sukcesów. Payne sprytnie wykorzystał te cechy, które znakomicie sprawdziły się wcześniej. Sprawdzone w Bezdrożach kino połączył z historią rodzinną, stanowiącą trzon fabuły Spadkobierców. Co prawda, zamiast urokliwych pejzaży skąpanej w słońcu Kalifornii i malowniczych winiarni, zwiedzamy wiejące chłodem, małomiasteczkowe speluny na trasie Montana – Nebraska, a zamiast dylematów nastoletnich córek, poznajemy parę schorowanych i niedołężnych staruszków i ich potomstwo. Payne świadomie zrezygnował z kolorów. Czarno-białe zdjęcia miały za zadanie spotęgować chłodny klimat filmu. Surowość na szczęście nie zawładnęła całkowicie ekranem, a to za sprawą błyskotliwych dialogów pełnych ciętych ripost i nieoczywistego humoru.
Podoba mi się, że twórcy Nebraski nie poszli na skróty. Wybierając na swoich bohaterów schorowanych osiemdziesięciolatków liczyli się z tym, że historia może się okazać mniej chwytliwa niż gdyby bohaterami uczynili pięknych i bogatych trzydziestoparolatków. Być może z obawy przed tym, że tematyka filmu nie zapełni sal kinowych, nasz dystrybutor nie zdecydował się na regularną dystrybucję. A szkoda, film Payne to jedna z najlepiej opowiedzianych historii, jaką widziałam w tym roku, po cichu liczę na statuetkę w najważniejszej oskarowej kategorii. Na nagrodę zasłużyli również aktorzy – seniorzy. Przede wszystkim – June Squibb. 78-latka brawurowo odegrała Kate – kobietę, która z rozbrajającą szczerością przyznaje, że za młodu każdy facet chciał dobrać się do majtek i jako jako jedyna potrafi utrzymać rodzinę w ryzach. Nie ustępował jej również Bruce Dern, w roli Woody’ego, chorego na Alzheimera staruszka, alkoholika, który po nagrodę gotów jest przemierzyć cały stan, nawet pieszo.