Sierpień w hrabstwie Osage

Rodzinne zapasy w stylu wolnym
Rodzinne rozgrywki w filmie Johna Wellsa nie różnią się zbytnio od zawodów zapaśniczych. Okrągłą matę zastąpił niewielki dom położony w spalonym słońcem hrabstwie Osage, a czerwony lub niebieski trykot po kolei przywdziewają członkowie klanu Westonów. Po stoczonej walce płaczą i liżą rany. Wszyscy poza Vi (Meryl Streep), która stoi z podniesioną głową, z ustami wykrzywionymi w ironiczny uśmiech. Poprawi perukę, łyknie pigułkę i znów rzuci się do ataku. Tytuł mistrzowski należy do niej.

Klimat filmu jest równie duszny i nieznośny, co temperatura w Osage, niewielkiej mieścinie w Oklahomie. Co za idiota popatrzył kiedyś na tę płaską, gorącą pustkę, wetknął tu amerykańską flagę i wytłukł z tego powodu Indian? – pyta jedna z bohaterek. Ale temperatura powietrza to błahostka w porównaniu z temperaturą panującą w domu Westonów. Ta często osiąga poziom wrzenia, zwłaszcza po tym, jak patriarcha klanu, Beverly (Sam Shepard) walkowerem oddaje przywództwo swojej małżonce, uzależnionej od leków furiatce, Violet. Uroczystości pogrzebowe, zamiast zbliżyć rodzinę do siebie, stają się areną rozgrywek między Vi a jej trzema córkami oraz pozostałymi krewnymi.

Scenariusz filmu powstał na podstawie nagrodzonej Pulitzerem sztuki Tracy’ego Lettsa. Zanim sztuka trafiła na szklany ekran, wielokrotnie gościła na deskach teatralnych, w tym na Broadway’u, a nawet warszawskim Teatrze Studio (2012 r.). Trzeba przyznać, że Johnowi Wellsowi nadzwyczaj łatwo udało się zatuszować teatralny rodowód scenariusza, choć zdradzać go może jedynie kreacja Streep, nazbyt manieryczna, ale o tym za chwilę.

Sierpień… rozpoczyna się od dość banalnego cytatu z Wydrążonych ludzi T. S. Eliota: Życie jest bardzo długie. Zresztą, obsarwacje na temat życia rodzinnego zawarte w scenariuszu nie są ani zaskakujące, ani odkrywcze, czasami nawet ocierają się o telenowelowe atrakcje (np. wątek kazirodztwa). Na szczęście Letts serwuje je widzowi z niewiarygodnym wyczuciem, przełamując dramatyzm niektórych scen ironią i absurdem. Taki scneariusz to wymarzony materiał dla aktorów, którym daje możliwość pokazania całej skali emocji. W tym kontekście najbardziej trafny wydaję się być amerykański plakat promujący film,  ukazujący scenę bójki Meryl Streep z Julią Roberts. Sierpień… to bowiem pojedynek tych dwóch aktorek, który wygrywa … Roberts z najlepszą rolą w swojej karierze. Streep, która dopracowała postać Vi w najdrobniejszych szczegółach, raz zachwyca, raz drażni, bo panoszy się i szarżuje. Na szczęście na planie towarzyszą jej znakomici aktorzy, którzy doskonale bronią się przed jakąkolwiek próbą stłamszenia. Margo Martindale wypada doskonale jako rubaszna ciotka Mattie Fae w towarzystwie Chrisa Coopera – chyba najbardziej normalnego członka pokręconej rodzinki. Bawi naiwna Juliette Lewis w duecie z Dermotem Mulroneyem – podstarzałym playboyem w czerwonym sportowym aucie. W końcu – jako dyżurni nieudacznicy rodu – urzekają Julianne Nicholson oraz Benedict Cumberbatch. Filmowe duety doskonale prezentują kondycję współczesnych związków, cierpiących na różne schorzenia: od niedopasowania, lęku przed samotnością, po zdrady i kłamstwa.

John Wells nie tylko zebrał plejadę wybitnych aktorów, ale również dał do dyspozycji świetny scenariusz, dzięki któremu mogą błyszczeć swoim aktorskim kunsztem. To odróżnia Sierpień w hrabstwie Osage od produkcji w stylu all-star cast, tam wystarczą chwytliwe nazwiska na plakacie. Błyszczą nieliczni.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s