Na pierwszy rzut oka najnowszy serial HBO nie grzeszy oryginalnością. Twócy dobierają głównych bohaterów na doskonale sprawdzonej zasadzie odmienności charakterów, całości nadają mroczne barwy, a w fabułę wplatują modne ostatnimi czasy jelenie rogi i zabójstwo będące następstwem bliżej nieokreślonego rytuału. Gdyby tego było mało, pseudofilozoficzne wywody jednego z bohaterów, ewidentnie walczącego z niespokojnymi duchami przeszłości, rażą w pierwszych minutach odcinka. Na szczęście ostatecznie gubią się w ciętych ripostach drugiego. Nic z powyższego nie zagraża jednak popularności serialu.
Największym walorem serii jest bowiem gra aktorska, a same nazwiska McConaughey-Harrelson gwarantują , że Detektyw nie będzie tylko kolejnym serialem kryminalnym. Na szczęście doczekaliśmy się czasów (przynajmniej na Zachodzie), kiedy to pierwszoligowi aktorzy chętnie biorą udział w produkcjach telewizyjnych.
Partnerów, podobnie jak rodziców się nie wybiera, twierdzi Martin i choć niejednokrotnie scyzoryk mu się w kieszeni otwiera, musi znosić tajemniczego Rusta. Czasami każe mu się zwyczajnie zamknąć. Ale i tak za namową żony, zaprasza na kolację. Potem żałuje, bo Rusty przychodzi w szok pijany. No, cóż początki bywają trudne…
HBO decydując się na nadanie pierwszego odcinka w paśmie odkodowanym podjęło słuszną decyzję. Złożę się, że wielu z nas, kto na co dzień nie ma dostępu do tego kanału, zakupi pakiet. I chyba warto. Nie tylko dla aktorskich talentów. Mistrzowskie zdjęcia Adama Arkapava i fenomenalna, tworząca niesamowicie mroczny nastrój muzyka T Bone Burnetta (znanego chociażby z Crazy Heart czy Co jest grane, Davis?) to kolejne elementy pasujące do tej układanki. Ja całkowicie uległam tej historii i gęstej, niepokojącej atmosferze Detektywów.
Też się wciągnę. Mam jednak wrażenie że twórcy troszkę na siłę chcieli kupić jak najwięcej widzów, żeby zainteresować jak największą liczbę widzów. Normalnie parę spraw powinno rozłożyć się na 3-4 odcinki.
PolubieniePolubienie
Serial po pierwszym odcinku zapowiada się ciekawie. Uczepić mogę się tylko długości odcinka. Mimo aktorów, dobrej muzyki i zdjęć odcinek mnie znudził. Liczyłem że skończy się po 40 minut a tu BUM jeszcze 20. Ale chyba też się w niego wkręcę 😉
PolubieniePolubienie
I jak wrażenia po kolejnych odcinkach? Przyznam, że na pierwszym przysnęłam, tak jak poprzednik sądzę, że było 20 minut za długo;p Niemniej dałam kolejną szansę i muszę przyznać, że n ostatnim czwartym odcinku byłam szalenie zaciekawiona i z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki 😉
Magda L.
PolubieniePolubienie
Świetnie, wkręcam się w tę historię coraz bardziej. Tylko nie podoba mnie się, że muszę czekać tydzień na kolejny odcinek 😉
PolubieniePolubienie