Hostages

KAŻDY MA JAKIEŚ TAJEMNICE, CZYLI HOSTAGES NOWA OBIECUJĄCA SERIA

Trudno stawiać mnie jako przykład jeśli chodzi o oglądanie seriali. Zwyczajnie nie bywam im wierna. Zaczynam oglądać, po czym szybko się nudzę, zapominam i nie wracam. W całym moim życiu byłam wierna tylko Przyjaciołom , Jak poznałem waszą matkę i aktualnie The New Girl. Wyjątek zrobiłam też dla Dextera (choć przyznam się bez bicia, że nie udało mnie się już dotrwać nawet do przedostatniej serii, ale obiecuje sobie, że wrócę do tego serialu…kiedyś). Z nowości dzielnie śledziłam House of Cards i Hannibala, ale głównie z racji aktorów grających pierwszoplanowe role (ach, ten Mads!).

Jak sami widzicie nie było tego zbyt wiele. Z sezonu na sezon jednak seriale wyrastają jak grzyby po deszczu, mało tego są coraz lepszej jakości, nie wspominając o tym, że grają w nich pierwszoligowi aktorzy, do tej pory kojarzeni z wysokobudżetowym, bądź zwyczajnie dobrym kinem (na początku 2014 premierę będzie miał chociażby serial kryminalny z Matthew McConaughey i Woody Harrelsonem). Trudno oprzeć się tej nowej serialowej fali, zwłaszcza teraz na jesieni, kiedy telewizja atakuje nas nowościami ze zdwojoną siłą.

Nie chcąc decydować się na pierwszą, lepszą telewizyjną nowość, przejrzałam zwiastuny kilku, a może nawet kilkunastu serii. Okazało się, że wiele z nich jest godnych uwagi. Jednak trailerem, który wzbudził największą moją ciekawość okazał się serial Hostages zrealizowany przez CBS. Trzeba przyznać, że trailer jest świetnie dopracowany, choć jego wadą jest to, że zdradza dość dużo z pilotowego odcinka. Jeśli planujcie zmierzyć się z Hostages proponuję pominąć trailer i przejść od razu do pilota. Gwarantuję, że zaskoczenie będzie większe…

O czym? Dr Ellen Sanders (Toni Collette), wysokiej klasy specjalistka dostaje propozycję przeprowadzenia operacji. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że pacjentem jest sam prezydent Stanów Zjednoczonych. To, co mogłoby być sukcesem lekarki staje się dla niej przekleństwem. W przeddzień operacji do jej domu wchodzi zamaskowana grupa terrorystów na czele z agentem FBI, Duncanem Carlisle (Dylan McDermott), która w zamian za życie rodziny, żąda śmierci prezydenta podczas operacji.

Dlaczego warto? Fabuła na początku wydaje się dość oczywista, w końcu ile to razy w amerykańskim kinie czy telewizji zabijano prezydenta? Kto jednak skusi się na ten political fiction nie będzie żałował. Intryga jest bardziej skomplikowana, niż się to początku wydaje. Każdy z bohaterów ma bowiem swoje tajemnice, kochający mąż niekoniecznie będzie wierny swojej żonie, dorastające dzieci mają swoje mniejsze lub większe problemy, nieugięci terroryści od czasu do czasu okażą ludzkie odruchy, a sam agent Carlise wygląda na to, że nie bez powodu (jeszcze dokładnie nie wiem jakiego) wplątał się w sprawę prezydenckiego życia (albo raczej śmierci).

Pilot serialu jest dość przewidywalny, co nie znaczy, że jest do kitu. Wprost przeciwnie. Wszystko dzieje się szybko, a każda postać czy wątek są w serialu należycie wyważone. Toni Collette, jak zawsze radzi sobie świetnie, nie gorzej wypada również jej partner, Dylan McDermott, do tej pory zupełnie mi nieznany. Oglądając pilot początkowo miałam wrażenie, że fabuły starczy tylko na jeden odcinek, tymczasem scenarzyści tak pod koniec skomplikowali akcję, że jestem przekonana, że kolejne odcinki będą jeszcze ciekawsze.

Czekam z niecierpliwością…