W kręgu miłości

Muszę się Wam do czegoś przyznać. Dość łatwo się wzruszam. Czasem czuję się z tym źle, bo głupio tak chlipać w kinie. Ale na dzisiejszym seansie specjalnie się tym nie przejmowałam, tym bardziej, że w rzędzie przede mną chusteczki również poszły w ruch. Nie myślcie jednak, że W kręgu miłości to zwykły wyciskacz łez. Bo zwykłe melodramaty nie wyciskają łez przy muzyce bluegrass. A jeśli uważacie, że muzyka country jest obciachowa, to po seansie możecie zmienić zdanie.

Zamknięci w miłosnej bańce.  Didier (Johan Heldenbergh) rzadko się goli i strzyże, zaś Elise (Veerle Baetens) jest miłośniczką tatuaży. Mieszkają na wsi, wśród koni i kur, biegają nago po podwórku, mieszkają w przyczepie. Wieczorami dają koncerty z bluegrassowym zespołem Didiera. Beztroskie życie przerywa jednak wiadomość o ciąży, bo mężczyzna wyraźnie nie jest przygotowany do roli ojca ( A może ja tego nie chcę? – mówi – Może nie chcę decydować o cudzym życiu?). Chwilę później remontuje dom, bo dziecko nie może przecież mieszkać w przyczepie. Barwni bohaterowie, wbrew pozorom, okażą się perfekcyjnymi rodzicami. Ale wszystko, co piękne nie może trwać wiecznie. Życie to w końcu odbierze – tak rozgoryczona Elise powie po latach mężowi. Mała Maybelle zachoruje na raka, ale choroba odbierze im nie tylko córkę, ale zniszczy również związek. Miłosna bańka pęka, upada miłosny mit. W obliczu takiej straty nawet dźwięki ukochanej muzyki nie zawsze dają ukojenia. Ale pocieszeniem może być również religia. Elise szuka ukojenia w tym, co nieracjonalne – jedynym ratunkiem wydaje się wiara, że córka nawet po śmierci może wrócić jako gwiazda albo ptak. Zaś Didier jest zagorzałym ateistą, który uważa wiarę w Boga za chorobę społeczną. Niestety różnice światopoglądowe tylko pogłębiają kryzys związku.

Mikrokosmos dźwięków. Scenariusz filmu powstał na podstawie sztuki teatralnej Heldenbergha The Broken Circle Breakdown Featuring the Cover-Ups of Alabama. Reżyser, Felix Van Groeningen, postanowił nieco zrównoważyć smutny i ciężki klimat dramatu, dopisując lekkie, radosne sceny. Zaszalał też z chronologią zdarzeń, historię związku poznajemy z retrospekcji. To zabieg niezwykle udany, podobnie jak komentowanie wydarzeń za pomocą piosenek (które zaaranżował belgiski muzyk bluegrassowy, Bjorn Eriksson). Zaś tematyka filmu przywodzi na myśl znakomity obraz Blue Valentine Dereka Cianfrance’a, choć Van Groeningen poddał związek Didiera y Elise znacznie trudniejszej życiowej próbie.

W kręgu miłości zostało docenione na tegorocznym festiwalu filmowym w Berlinie  – nagroda publiczności – oraz w Toronto – zasłużona nagroda za najlepszej aktorki (choć Johan Heldenbergh wypada równie rewelacyjnie)  i najlepszego scenariusza. Pora byście docenili go i Wy. Tylko weźcie ze sobą do kina zapas chusteczek, niektórym się przydadzą.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s