FRANCUSKA CARRIE BRADSHAW WOLI MŁODSZYCH
Historia tej dwójki nie jest ani specjalnie oryginalna, ani zaskakująca. Jak można na przypuszczać, chłopak zakocha się po uszy w starszej, ale niezwykle atrakcyjnej kobiecie, a ona przeżyje drugą młodość i zyska w oczach szefach. Wszystko ładnie, pięknie do czasu, gdy na jaw nie wyjdzie, że Bathazar to tylko narzędzie niezbędne do zdobycia awansu…
Choć czasami odnosi się wrażenie, że twórcy filmu sili się na zrobienie francuskiej komedii a’la amerykańskie znane produkcje, typu Sex w wielkim mieście (w końcu Alice aspiruje do roli redaktorki naczelnej ekskluzywnego pisma o modzie), to jednak wyszła z tego dość fajna satyra na współczesny świat mody, gdzie żądzą niedostępne i zimne kobiety, a karierę można zrobić jedynie dzięki skandalom.
Jednak mimo z pozoru banalnej fabuły Miłość po francusku ogląda się po prostu świetnie. Jeden dowcip goni drugi, jedna zabawna sytuacja powoduje następną. Miło patrzy się na Virginie Efira w roli Alice. Nic dziwnego, Belgijka to etatowa aktorka komedii romantycznych (Tylko nie miłość, Jak kochać, to we dwoje). Za to jej młodszy partner, Pierre Niney, aktor paryskiej Comédie-Française wręcz zachwyca. Idealnie radzi sobie z rolą młodego, lekko zakręconego chłopaka, który jeździ różowym skuterem tylko dlatego, gdy go kupował zdjęcia w ofercie były czarno-białe. Poza tym jest niezwykle zabawny i szarmancki, a ubrany w garnitur i gładko uczesany wygląda jak młodszy brat Jeana Dujardina.
Miłość po francusku nie jest filmem, który odmieni wasze życie, pewnie nawet nie pozostanie na długo w pamięci, jednak jestem pewna, że zagwarantuje dużo śmiechu i ogromną dawkę optymizmu. Wychodzi na to, że Francuzi potrafią mówić zabawnie o miłości…
_________________________
tekst: Agnieszka
Miłość po francusku (20 ans d’écart)
Reżyseria: David Moreau
Obsada: Virginie Efira, Pierre Niney, Charles Berling
