KRÓLIK Z KAPELUSZA CZYLI ILE MAGII W MAGII?
Iluzja to dobrze wyreżyserowana bajka, z fantastycznymi efektami specjalnymi i doborową obsadą. Nie pomoże jednak uwierzyć w magię. Wprost przeciwnie, pokoleniom wychowanym na pokazach Davida Copperfielda udowodni, ze magiczne show to jedne wielkie oszustwo, za którym najczęściej stoi facet z grubym portfelem. Nie zaszkodzi to jednak świetnie się bawić na filmie, bo funkcję rozrywkową Iluzja spełnia bez zarzutów.
Louis Leterrier ściągnął do filmu nie byle kogo. Jesse Eisenberg, jeden z bardziej obiecujących młodych aktorów, Woody Harrelson, który sprawdza się w każdej roli, Isla Fisher – zapewne „złowiona” do filmu na fali sukcesu Wielkiego Gatsby’ego, francuskie dobro eksportowe (po roli w Bękartach wojny) – Mélanie Laurent, Mark Ruffalo, a nawet Morgan Freeman i Michel Caine. Efektowny zwiastun spowodował, że w kinie tłumnie zjawili się zarówno kinomaniacy, jak i poszukiwacze sobotniej rozrywki. I myślę, że jedni i drudzy dostali w dużym stopniu, to po co przyszli.

Daniel (Eisenberg), Merrit (Harrelson), Henley (Fisher) i Jack (Dave Franco, brat Jamesa) to nie tyle magicy, co hochsztaplerzy i drobni oszuści. Już w ramach swoich własnych „działalności” nabierali ludzi, przy czym niektórzy robili to z mniejszą (Daniel) czy większą (Merrit) korzyścią dla siebie. Zawsze podczas swoich pokazów gromadzili tłumy. Gdy z tajemniczych powodów dostają kartę wskazującą miejsce spotkania, wszyscy jak jeden mąż stawiają się w umówione miejsce. Tak tworzą trupę magików, która spektakularnie, a to rabuje bank we Francji, a to przekazuje środki z konta bogacza na konta widzów z widowni. Odpowiedzi na pytanie, czy to czary czy zwykłe złodziejstwo szuka agent FBI, Dylen Rhodes (Ruffalo), który zmuszony zostaje do współpracy z agentką z Inerpolu (Laurent). Gdyby tego było mało, po piętach trupie depcze jeszcze Thaddeus (Freeman), pragnący dowieść, że czwórka magików to zwykli oszuści.

Czy jest magicznie? Raczej nie. Widowiskowo? Tak, to dobre słowo. I właśnie w tej widowiskowości należy się doszukiwać sukcesu
Iluzji. Aktorzy grają koncertowo, bo co można zarzucić zawsze rewelacyjnemu Eisenbergowi, czy starym wyjadaczom, jak Freeman czy Caine? Nawet znacznie mniej doświadczony Dave Franco jest czarujący, jak przystało na magika, a Isla Fisher udowadnia, że to jest jej czas. Mam jednak nieodparte wrażenie, że aktorzy są tu tylko dodatkiem do szybkiej i efektownej akcji. Twórcy filmu nie pokusili się bowiem o bardziej wyraźne portrety postaci, a przecież materiał był. Daniel grany przez Eisenberga to utalentowany i przemądrzały karciarz, Merrit (Harrelson) – dziwak i outsider. Prosiło się też o uchylenie rąbka tajemnicy, co tak naprawdę łączyło Davida z Hanley (ten wątek miłosny byłyby o wiele ciekawszy, aniżeli ten, który ostatecznie zaproponował nam reżyser). W zamian za doskonałe postaci czy poprawny scenariusz (choć ma sporo luk i niedociągnięć), Leterrier zafundował nam zapierające dech w piersiach efekty specjalne. Dziury w scenariuszu sprytnie ukrył, niczym magik królika pod kapeluszem, mamiąc nasze oczy spektakularnymi pokazami magii, albo superszybkimi pościgami po ulicach Nowego Orleanu (to zawsze działa!).
Jednak te niedociągnięcia scenariuszowe są jeszcze do przyjęcia. Zresztą widz, który musi poradzić sobie z szybkością akcji i natłokiem informacji nie jest w stanie wyłapać ich od razu. Jednak jedna rzecz w Iluzji jest nie do wybaczenia. Finał. Banalny, jakby scenarzysta uznał, że się wystarczająco dużo napracował i resztą sił dopisał wyjątkowo marne zakończenie. I tym sposobem Iluzja ze świetnego filmu stała się tylko dobrym filmem rozrywkowym. Wszak idealnym na sobotni wieczór.
_____________________________________
tekst: Agnieszka
Iluzja (Now You See Me)
Reżyseria: Louis Leterrier
Obsada: Jesse Eisenberg, Woody Harrelson, Isla Fisher, Dave Franco, Mélanie Laurent, Mark Ruffalo, Morgan Freeman, Michel Caine
USA, 2013
Dodaj do ulubionych:
Polubienie Wczytywanie…
Film niezły, ale bardzo słabe zakończenie.
PolubieniePolubienie