ZE ŚMIERCIĄ JEJ DO TWARZY
Wczoraj pierwszy raz od niepamiętnych czasów udałam się do kina na film, o którym wcześniej zbyt wiele nie przeczytałam. Nawet nie pokusiłam się o obejrzenie zwiastunów, co jest w zasadzie w moim przypadku rzeczą niespotykaną. Choć doskonale znałam nazwisko reżysera, aktorów, a nawet scenarzysty, to treść Stokera do chwili rozpoczęcia seansu była dla mnie zagadką. Teraz myślę sobie, że to było bardzo dobre posunięcie. Z pustką w głowie, bez specjalnych oczekiwań udało mi się obejrzeć film, który na moment odebrał mi mowę. Ponieważ dziś już mowę odzyskałam postaram się co nieco o najnowszym obrazie Chan-wook Parka opowiedzieć. Oczywiście w miarę możliwości bez zbędnych spoilerów, aby nie psuć zabawy tym, którzy jeszcze nie mieli okazji go zobaczyć.
Jesteśmy rodziną, nie musimy się przyjaźnić, czyli w wolnym tłumaczeniu: z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. To zdanie najlepiej oddaje relacje, jakie panują w domu Stokerów. W rodzinie, w której tragedia miesza się z namiętnością, a każdy z domowników kryje w sobie mroczną i przerażającą tajemnicę. Matka nie kocha własnego dziecka, nieznany wujek nagle okazuje się nad wyraz opiekuńczy, a piątkowa uczennica niekoniecznie jest aniołem.
Indię poznajemy w momencie, gdy w wypadku samochodowym traci swojego ukochanego ojca. Tego, z którym dzieliła każdą chwilę i tego, który nauczył ją polować. Ale India na pogrzebie nie płacze, jest dziwnie spokojna, ale zarazem zaintrygowana pojawieniem się wujka Charliego, o którym, mimo, że jest bratem jej ojca, nigdy nie słyszała. Tym nie mniej dziwi ją fakt, że wuj zamierza z nimi zamieszkać. Z natury podejrzliwa dziewczyna nie zamierza grzecznie podporządkować się ani krewnemu, ani nawet matce, wyraźnie oczarowanej gościem. Tylko guwernantka wydaje się nieco zaniepokojona przyjazdem Charliego, jakby coś zwęszyła bądź była w posiadaniu jakiejś wiedzy, o której India nie ma jeszcze pojęcia.
Kilka nazwisk na zachętę
Stoker to pierwszy film Chan-wook Parka nakręcony poza Koreą, do którego zaangażował aktorów o najbardziej gorących nazwiskach w Hollywood. To bodaj, jedyny film, którego nie był scenarzystą lub chociażby współscenarzystą. Nazwisko scenarzysty warte jednak jest uwagi, jako, że jest nim sam Wentworth Miller, czyli Michael Scofield z popularnego serialu Prison Break (czyżby kolejny człowiek-orkiestra wśród aktorów?). Nicole Kidman (w roli Evelyn) czy Mia Wasikowska (India), to nazwiska, których nie trzeba nikomu przedstawiać. W męską rolę, wujka Charliego wcielił się za to aktor ze znacznie mniejszym dorobkiem aktorskim, Matthew Goode. Choć grał u Allena (we Wszystko gra) i Forda (Samotny mężczyzna), to jednak nigdy nie miał okazji wcześniej zabłysnąć na dużym ekranie. Aż do Stokera, ale o tym za moment…
Świat po koreańsku, czyli każdy detal ma znaczenie
Stoker to filmowy majstersztyk. Nie boję się użyć tego słowa. Tu każdy gest, każde słowo, czy najmniejszy detal jest dopracowany wręcz z przesadną dokładnością. Nie ma słów rzuconych na wiatr, fałszywej nuty i niepotrzebnych ujęć. Tak, jak w idealnej mozaice, każdy element jest dokładnie po coś, a bez niego całość straciła by swój efekt. Ujęcia spacerujących pająków, odgłosy tłuczonej skorupki od jajka, zasłyszane szepty służących budują obraz mrocznego i przerażającego domu Stokerów. Dom zresztą ma wszystkie potrzebne atrybuty, aby czuć się w nim niepewnie. Ogromny, surowy i mimo bogactwa, urządzony dość skromnie, budzi niepokój. Położony gdzieś na odludziu, mógłby stać się miejscem zbrodni rodem z horrorów, gdzie spokojnie można zakopywać zwłoki w ogrodzie, a problemy rodzinne zamiatać pod dywan. Do tego przerażająca spiżarnia, z wielką zamrażarką oblepiona pajęczymi nićmi.
Creepy girl
India to jedna z ciekawszych postaci, jaką miałam okazje ostatnio zobaczyć w kinie. Wzorowa nastoletnia uczennica, ubierająca się jak pensjonarka (idealnie wyprasowana koszula, spódniczka i obowiązkowe sznurowane buty, których zamiana na szpilki a’la Louboutin, sugerują przemianę dziewczyny w świadomą kobietę) jest nie lada zagadką, również dla jej rówieśników ze szkoły. Nie chodzi na szkolne imprezy, ani do baru, za to świetnie poluje i gra na fortepianie. Wyjątkowo wyostrzony zmysł słuchu powoduje, że słyszy, to co dla innych jest niedostępne. Choć początkowo nie jest tego świadoma, z wujkiem Charliem łączy ją coś więcej niż pokrewieństwo krwi. Charlie okazuje się jej bratnią duszą. Wasikowska, która nie pierwszy raz zagrała rolę tego typu, znów czuje się jak ryba w wodzie. Każde jej słowo i gest są po prostu autentyczne.
Creepy guy
Twórcy filmu ryzykowali obsadzając mało znanego Brytyjczyka w kluczowej roli. Jednak podejrzewam, że nie tylko ja jestem zdania, że Goode skradł film swoim filmowym partnerkom. A ukraść film Kidman nie jest wcale łatwo! Na pierwszy rzut oka, ciężko uwierzyć, że ten przystojniak z przyklejonym do twarzy uśmiechem może być kimś więcej niż tylko ładnym dodatkiem do Australijki. A tu proszę, Goode w roli tajemniczego wujka Charliego nie ma sobie równych! Stworzył kreację niesamowicie autentyczną. Udało mu się idealnie odzwierciedlić erotyczne napięcie jakie panujące między nim a Indią (rewelacyjna scena gry na fortepianie).
Nie wiem, na ile to zasługa reżysera, a na ile sprawnego pióra scenarzysty, ale niezaprzeczalnie ich współpraca zaowocowała obrazem ponadprzeciętnym. Podoba mi się zwłaszcza zawieszenie tej współczesnej historii w dawnym świecie. Bo, gdyby nie pojedyncze ujęcia szkoły czy baru, można by przypuszczać, że fabuła ma miejsce wiele lat temu. Wskazuje na to starodawne wychowanie Indii, jej zamiłowanie do fortepianu i sposób ubierania.
Creepy story
Pokuszę się o stwierdzenie, że gdyby nieco inaczej rozpisać wątki dotyczące Indii i Charliego, można by stworzyć na jego podstawie bardzo dobry serial, który bez wątpienia przebiłby popularnością Motel Bates i inne tego typu serie.
Na deser, kilka spraw, które powinny znaleźć się w tej recenzji, ale zgubiły się gdzieś po drodze…
O czym nie wspomniałam, a powinnam
Muzyka. Ścieżka dźwiękowa do filmu Stoker to osiemnaście melodii. Dwie jednak zasługują na szczególną uwagę: Summer Wine, duetu Nancy Sinatra & Lee Hazelwood, co jakiś czas powracający w filmie temat muzyczny oraz wykorzystany w końcówce, bardziej współczesny numer Becomes The Color, w wykonaniu Emily Wells.
Jacki Weaver. Mała rola, a cieszy. Choć Jacki Weaver występuje w filmie w zaledwie jednym epizodzie, to wystarczyło, by stworzyła rewelacyjną rolę troskliwej cioci.
Fabuła ujęta w poetycką klamrę. Wiem, że nie jest to żadna nowość w kinie, to jednak zaproponowana przez twórców Stokera tworzy piękną i zgraną całość. Choć zaraz na początku filmu zapominamy o dziewczynie w szpilkach, to jednak to one okazują się tu jednym z najważniejszych symboli.
Żeby nie było aż tak miło. Film ma też swoje wady, a w zasadzie jedną wadę – zakończenie. Aby dochować słowa danego na początku, tj, nie zdradzać szczegółów fabuły, powiem tylko tyle, że na finiszu scenarzysta się zagalopował i dopisał kilka scen całkiem niepotrzebnie. Wystarczyło historię uciąć i zostawić co nieco wyobraźni widza.
______________________________
tekst: Agnieszka
Stoker
Reżyseria: Chan-wook Park
Obsada: Mia Wasikowska, Nicole Kidman, Matthew Goode, Jacki Weaver
USA, Wielka Brytania, 2012
Reżyseria: Chan-wook Park
Obsada: Mia Wasikowska, Nicole Kidman, Matthew Goode, Jacki Weaver
USA, Wielka Brytania, 2012
Świetne zdjęcia i muzyka.
PolubieniePolubienie
Becomes The Color. Super!
PolubieniePolubienie