Święta czwórca

CO JEST MOJE, TO JEST TWOJE
Co jest moje, to jest twoje próbują nas przekonać Czesi w nowym filmie Święta Czwórca i chyba im się to udaje. Pomimo, że temat swingujących par może wydawać się dość kontrowersyjny, to jednak nasi sąsiedzi postarali się o to, by był podany jak należy. Przede wszystkim jest zabawnie i w granicach dobrego smaku. A to najważniejsze.

Główni bohaterowie, Vitek i Ondra, są trochę jak Pat i Mat wyjęci z czeskiej bajki o sąsiadach. Znają się jak łyse konie, nie tylko mieszkają obok siebie (nawet nie zdecydowali się na ustawienie płotu oddzielającego ich posesje, co jest zupełnie nie w smak dziadkom), ale też razem pracują (jako elektrycy).  Ba, nawet ich dorastające dzieci czują do siebie miętę (Vitek ma dwie córki, a Ondra, dwóch synów w podobnym wieku). Żony, Marie i Dita też wspólnie spędzają czas, przyrządzając kolację raz w jednym, raz w drugim domu. Tylko w sprawach łóżkowych oba małżeństwa zabija rutyna. Jak się jednak okazuje, tylko do czasu, gdy wyjadą wspólnie na odległe Karaiby (na marginesie, bardzo ciekawa destynacja podróży służbowej).W egzotycznych plenerach i prażącym słońcu, czwórka przyjaciół poczuje drugą młodość i zapragnie poeksperymentować co nieco. Pomysł dzielenia się partnerami, na który wpadł najbardziej luzacki z całego towarzystwa Vitek, ochoczo popierają Ondra z Ditą. Najtrudniej przychodzi to Marie, po pierwsze ze względów psychologicznych (Jestem gruba), po drugie, wyznaniowych. Grzech przeciwko szóstemu przykazaniu nie mieści się w głowie silnie wierzącej blondynce. Jednak i ta z upływem czasu i kurażem w postaci alkoholu, przystaje na niemoralną propozycję.

Atutem obrazu jest niewątpliwie humor. Dzięki niemu, historia czterdziestoparolatków znudzonych małżeństwem i szukających sposobów na uatrakcyjnienie pożycia seksualnego jest po prostu lekka i przyjemna. Chociaż ze względu na tematykę, trudno było uciec od nagości, to jednak ta pokazywana na ekranie, zupełnie nie wykracza poza bezpieczne granice. Krytycy zarzucają Świętej czwórcy, że fabuła jest słaba i przewidywalna. Może i mają rację, bo nie ma tu wartkiej akcji. Jednak mimo wszystko całość ogląda się bardzo dobrze. Duża w tym zasługa dowcipnych i błyskotliwych dialogów, zwłaszcza w scenach grupowych (zdezorientowane komentarze dzieciaków, dla których romansujący rodzice wydają się żałośni, wyznania babci o jej komunie w akademiku, czy wreszcie sprawa z płotem).

Jako widz, który do tej pory stronił od czeskiej kinematografii, muszę przyznać, że choć podeszłam do tego niego z dość dużą rezerwą, to jednak bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. I choć wiem, że pozostanie w mojej głowie równie krótko jak trwał, to jednak spełnił swoje zadanie. Po pierwsze: przez równe 78 minut rzeczywiście mnie bawił. Po drugie: sprawił, że bardziej przychylnym okiem spojrzę na poczynania filmowe naszych południowych sąsiadów (w końcu Polak i Czech to dwa baratanki). Po trzecie: nauczył mnie, że nie należy oceniać książki po okładce, a filmu po plakacie.
________________
tekst: Agnieszka
Święta czwórca (Svatá čtveřice)
Reżyseria:  Jan Hřebejk
Obsada: Jiří Langmajer, Hynek Čermák, Marika Sarah Procházková, Viktorie Čermáková
Czechy, 2012
 
 

Jeden Komentarz Dodaj własny

  1. Anonimowy pisze:

    Bardzo zabawny, lekki film. Kogo zresztą Czesi nie śmieszą ;-)…

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s