Titus Andronicus (Teatr Polski we Wrocławiu)

 MARATON OKRUCIEŃSTWA
Titus Andronicus, potwierdza, że Klata bynajmniej od ryzyka nie stroni. Po pierwsze, reżyser sięgnął po najsłabszy dramat w dorobku Shakespeare’a. Po drugie, postawił po przeciwnych stronach barykady niemieckich i polskich aktorów, mieszając języki i mentalność. Rezultat? Na poziomie wizualnym powstał niezwykle plastyczny obraz, zaś na poziomie przekazu, złożony spektakl, dla którego historia sporu Gotów z Rzymianami jest tylko pretekstem, by przyjrzeć się polsko-niemieckich stosunkom. To Klata w doskonałej formie, podobnej, do tej, którą niegdyś zaprezentował w Nakręcanej Pomarańczy czy Sprawie Dantona.

titus andronicus klata jan 7_6536057
Jak Shakspear dorobił się bękarta
Spektakl Titus Andronicus powstał we współpracy dwóch teatrów: Teatru Polskiego we Wrocławiu i Staatsschauspiel w Dreźnie. Oparty został oparty na dwóch tekstach, dramacie Shakespeare’a pod tym samym tytułem oraz na utworze Heinera Müllera, Anatomia Tytusa Fall of Rome. Komentarz do Szekspira. Pozwolę się na chwilę zatrzymać przy tym pierwszym. Paradoksalnie Titus Andronicus był w XVI wieku najchętniej wystawianą sztuką Shakespeare’a. Z czasem stracił jednak swoją pozycję, a krytycy wręcz nazywali go bękartem, nie mogąc uwierzyć, że spod pióra tak wybitnego dramaturga wyszedł tak słaby tekst. Uznano, że napisał go „pod publiczkę”, gdyż żądna wrażeń widownia domagała się brutalnych scen i taniej rozrywki. Trup u Sheakspeare’a ściele się gęsto (łącznie pada ich 14), niewyobrażalne okrucieństwa piętrzą się z minuty na minutę. Co więcej, dramaturg niektóre wątki zwyczajnie ściągnął od Owidiusza (historia Filomeli i Tereusa została odtworzona łącznie z jej „kulinarnym” zakończeniem).

tytus_4_natalia_kabanow
Tarantino by się nie powstydził
Przeciągnięta do granic możliwości pierwsza scena spektaklu, gdy w rytmach głośnej muzyki, zwycięski rzymski generał, Titus (Wolfgang Michalek) wnosi 21 trumien z ciałami swoich synów. Jest to kilkanaście minut testu dla widzów, z których niektórzy wiercą się i szeptają z dezaprobatą. To zarazem pierwszy sygnał, że Klata raczej nie pociągnie spektaklu w lekką, rozrywką stronę, do której niektórych zdążył już przyzwyczaić (chociażby w Ziemi Obiecanej).

Po długim wstępie, akcja nabiera tempa. Oto najstarszy syn królowej Gotów, Tomory, Alarbus (Michał Mrozek), zostaje złożony w ofierze. Titus rezygnuje z tytułu cesarza na rzecz Saturninusa (Stefko Hanushevsky), który chce pojąć za żonę jedyną córkę generała, Livinię. Okazuje się jednak, że jej sercu bliski jest Bassianius (Matthias Luckey). Ostatecznie Saturninus bierze za żonę Tomorę (Ewa Skibińska), która z powodu rozbuchanej seksualności ma problem z dochowaniem wierności. Jej kochankiem zostaje hojnie wyposażony przez naturę Murzyn, Aaron (Wojciech Ziemiański). Mściwa królowa Gotów, wraz z synami (Michał Majnicz, Marcin Pempuś) planuje zemstę za śmierć Alarbusa. Bracia w odwecie zabijają Bassianiusa, porywają i gwałcą Livinię. Obcinają jej dłonie i język, by nie mogła wyjawić swych oprawców. Jeden z synów Titusa zostaje oskarżony o te występki, Saturninus każe za to zapłacić Titusowi, własną ręką. Niebawem, jedyny ocalały syn rzymskiego dowódcy, Lucius (Robert Höller) ma poprowadzić Gotów do walki przeciw Saturninusowi. Tymczasem Tomora rodzi syna Aaronowi i każe mu go zgładzić, ten jednak zabija wtajemniczoną piastunkę i ucieka z dzieckiem do Gotów. Trafia jednak do niewoli rzymskiej, chcąc ratować życie syna, wyznaje Luciusowi całą prawdę o czynach Gotów. Tomora na spotkaniu z Titusem, odgrywa rolę bogini Zemsty, zaś jej synowie, jej pomocników: Gwałt i Morderstwo. Kobieta obiecuje zemścić się na sprawcach nieszczęść, które dotknęły rodzinę wodza. Jednak po jej wyjściu, Gwałt i Morderstwo trafiają do niewoli, a niebawem na stół w formie pasztetu, który na uroczystej kolacji kosztuje ich własna matka.

titus-andronicus-jan-klata-teatr-polski-fot-natalia-kabanow-006-900x600
 Okrucieństwo nie do przyjęcia
Zabójstwa, gwałty, odcięte języki, głowy, kończyny, niebywałe, jak na teatr, nagromadzenie brutalności…tekst Shakespeare’a to gotowy scenariusz na horror. Ale Klata doskonale prowadzi ten maraton okrucieństwa. Ucięte kończyny, niczym mrożone mięso, zawinie się w folie spożywczą, z widowni niespodziewanie poszybuje czyjaś odcięta dłoń, z głośników poleci niemiecki hitu disco Fancy, Flames of Love. Ucztę otworzy, przebrany za kucharza Titusa, który pasztet z Gotów pokroi w rytm piosenki o znamiennym tytule Slice Me Nice. Reżyserowi udaje się rzecz z pozoru niewykonalna. Z jednej strony idealnie buduje napięcie, które za chwilę, niespodziewanie rozładuje za pomocą wstawki muzycznej lub kabaretowej. W kategorii rozśmieszania nagroda się należy duetowi: Pempuś –Majnicz. Do łez doprowadza scena, w której nie mogą się zdecydować, który pierwszy zgwałci Lavinię oraz gra w kalambury, którą kończą iście polską wiązanką słowną.

z12476348Q,-Titus-Andronicus--Szekspira-w-rez--Jana-Klaty
Polak i Niemiec – dwa bratanki?
Niemieccy aktorzy wcielili się w rolę cywilizowanych Rzymian, Polacy zostali barbarzyńskimi Gotami. Klata nie boi się prowokować i bezczelnie przepisuje historie, odcinając Polaków od roli umęczonego, biednego narodu. Reżyser ubrał Rzymian w wojskowe buty i koszulki z wojennymi motywami podczas, gdy Gotom przygotował niegustowne koszule i spodnie z trzema pasami. Bo przecież w mniemaniu Polaków, każdy Niemiec miał dziadka/ojca w Wehrmachcie, a w oczach Niemców, każdy Polak to cwaniak w adidasach.

Klata pozwolił obu narodom mówić w ojczystym języku. Posunięcie dość ryzykowne, bo plątanina języków z pewnością nie ułatwia odbioru treści. Reżyser zdaje się tym wcale nie przejmować i zarządził językową gimnastykę. W scenie spotkania bogini Zemsty z Titusem, Michalek mówi po polsku, akcentując, niczym Doda, wszystkie ogonki (ę, ą) na końcu wyrazów, zaś  Skibińska odpowiada w języku scenicznego partnera zachowując jego „grrrroteskową” twardość. W innej scenie synowie Titusa łamaną polszczyzną odśpiewują pieśń patriotyczną, Pierwsza Brygada (Na stos rzuciliśmy nasz życia losNa stos, na stos…).

464337_m644
Wespół w zespół
W tej polsko – niemieckiej machinie wszystko chodzi jak w zegarku. Każdy najdrobniejszy gest jest pieczołowicie dopracowany przez dyżurnego wrocławskiego choreografa, Maćko Prusaka. Dość minimalną, ale bardzo pomysłową scenografię Justyny Łagowskiej, uzupełniają kostiumy Mateusza Stępniaka. Zarówno wrocławska, jak i drezdeńska ekipa aktorska stanęła na wysokości zadania, a może nawet powyżej. Jakże wymowna jest rola Pauliny Chapko, a przecież niema. Jej postać utkana jest z bólu i cierpienia, podobnie, jak rola Titusa, świetnie zagranego przez Wolfganga Michalka. Plastyczne postacie malują niemieccy aktorzy, zwłaszcza Torsten Ranft jako trybun Marcus oraz Stefko Hanushevsky w roli nowego cesarza. Ewa Skibińska znów doskonale sprawdza się w roli femme fatale, a Pempuś i Majnicz odsłaniają swoją kabaretową naturę.

Wybitny zespół aktorów i współpracowników poprowadzony sprawną ręką reżysera-wizjonera, w tym przede wszystkim należy upatrywać sukcesu Titusa Andronicusa. Pomimo, że Jan Klata nieco odszedł od swojej lekkiej stylistyki i dobitnej ironii, to jednak kolejny raz stworzył jakże charakterystyczny dla siebie teatr. Teatr, gdzie forma stanowi tak samo ważną część sztuki, jak jej treść. Ale to już było! – ktoś zarzuci reżyserowi. Może i było, ale Klata, to jeden z tych nielicznych twórców, którym powtarzalność po prostu się wybacza.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s