JAKIEGO ROBAKA ZALEWAMY TYM RAZEM?
Zobaczyć wyraz zapijaczonej (wybaczcie!) gęby Johnny’ ego Deppa, bezcenne! Dziennik zakrapiany rumem ogląda się dobrze, choć miejscami jest nudo i dość przewidywalnie. Tylko talent aktorski Deppa zdaje się wybiegać znacznie poza możliwości filmu.
Dziennik zakrapiany rumem jest adaptacją książki, Hunter S. Thompsona, amerykańskiej ikony dziennikarstwa. Pisarz, który sam od używek nie stronił, chętnie ową słabość przypisuje bohaterom swoich książek. Na podstawie, Lęk i odraza w Las Vegas, powstał znany film Terry’ ego Gilliama, zatytułowany Las Vegas Parano. Główny bohater, dziennikarz, Raoul Duke (to zresztą pseudonim Thompsona), jedzie do amerykańskiej mekki hazardzistów, by napisać relacje z wyścigów motocyklowych. Ale zamiast tego, wraz ze swoim towarzyszem, ochoczo konsumują alkohol i narkotyki, po czym wszczynają burdy w kasynach. Ot, taka rozrywka.
Nie tylko słabość do procentowych trunków i profesja głównego bohatera jest wspólnym mianownikiem obu ekranizacji. Filmy łączy też osoba Johnny’ego Deppa, prywatnie oddanego przyjaciela Thompsona. Paul Kemp, właśnie dostaje pracę w portorykańskim San Juan Star. Naczelny szmatławca (Richard Jenkins) woli jednak niewygodne i ryzykowne tematy ukrywać, jak swoją łysinę pod tupecikiem. Dlatego też, Paul, dziennikarz z dużym potencjałem trafia do działu horoskopów. Jego niespełnione ambicje dziennikarskie od tej pory płyną wraz z hektolitrami pirackiego napoju.
Między pijackimi ciągami, Kemp poznaje zamożnego Sandersona (Aaron Eckhart) i jego dziewczynę – uwodzicielkę, Chenault (Amber Heard). Bogacz chce z dziennikarzem ubić interes, ale Paula interesuje tylko blond piękność. Sprawa się komplikuje, gdy dziewczynie wpadnie w oko ten pyskaty moczymorda. Dalszy ciąg wydarzeń łatwo odgadnąć. Wątek jest nudny i ograny do granic możliwości. Postaciom stworzonym przez atrakcyjną parę Eckharda & Heard brak wyrazistości, a ich bogaty i elegancki świat wieje nudą w porównaniu do dzikiego i nieprzewidywalnego świata wielbicieli procentowych trunków.
Wesołe jest życie pijaczka
Paul nie pije bynajmniej sam. Towarzyszami od kielicha są redakcyjni koledzy, Bob Sala (Michael Rispoli) oraz flejtuchowaty Moburg (Giovanni Ribisi), którego jednym z wielu dziwactw jest słuchanie wystąpień Adolfa Hitlera. Cała trójka prezentuje się wyśmienicie. Oczywiście to Depp błyszczy najjaśniej, choć wiele w nim z Jacka Sparrowa z Piratów z Karaibów. Ale nie ma się co dziwić, po rumie, trunku piratów, faluje w głowie tak samo, jak na pirackim statku. Pijacki świat jest barwny. Walki kogutów, nocne mordobicie w knajpie, w końcu areszt. Panowie nie stronią też od eksperymentów, zaaplikować sobie do oka tajemniczy specyfik, po którym na świat patrzysz z innej perspektywy? Dlaczego nie?
Co powiedziałby Thompson?
Szkoda, że film Bruce Robinsona wypadł tak słabo. Ciekawa jestem, co na tą ekranizację powiedziałby sam Hunter S. Thompson, gdyby żył (zmarł w 2005 roku). Zachwycony obrazem Withnail i ja, ponoć sam pisarz naznaczył Robinsona na twórcę ekranizacji Dziennika rumowego. Bezdyskusyjny był udział Deppa w tym projekcie. Po pierwsze, aktor znał go lepiej niż ktokolwiek inny, po drugie, po roli w Las Vegas Parano, w którym zagrał alter ego dziennikarza, jego następne wcielenie wydawało się normalną koleją rzeczy.
Bo to dziwny człowiek był
O tym, jak barwną i nieobliczalną postacią był Hunter S. Thompson świadczy jego testament. Dziennikarz zażyczył sobie, by po śmierci jego prochy wystrzelić z gigantycznej armaty. Znalezienie odpowiednio dużej armaty i prawne aspekty wystrzelenia gościa w kosmos, przysporzyły znajomym tak wiele wysiłku, że nikt nawet nie myślał opłakiwać pisarza. Ot, tak to sobie cwaniak wymyślił.
____________________________
tekst: Magdalena
Dziennik zakrapiany rumem (Rum diary)
Reżyseria: Bruce Robinson
Obsada: Johnny Depp, Amber Heard, Aaron Eckhart, Giovanni Ribisi, Michael Rispoli
USA, 2011
Zdjęcia: facebook.com/RumDiaryMovie