Zwykle unikam inscenizacji kronik historycznych Szekspira. Ale gdy za dzieło bierze się jeden z moich ulubionych reżyserów teatralnych (Robert Icke) i do udziału w projekcie namawia legendę sceny (Ian McKellen), to pierwsza lecę po bilety.
Reżyser Robert Icke ma na koncie już wybitnego Szekspira – Hamleta z Andrew Scottem. Wtedy nie zmienił ani linijki tekstu dramatu, tym razem musiał się natrudzić wycinając, przepisując i łącząc dwie sztuki: Henryka IV – część pierwszą i drugą. Podobnie, jak w przypadku Hamleta, akcję umieścił we współczesnej rzeczywistości, gdzie następca tronu upija się do nieprzytomności w tawernie wraz z kumplami- kryminalistami. Dzięki umiejscowieniu akcji na styku dwóch odmiennych światów, Icke może swobodnie operować humorem i podkręcać tempo opowieści, jednocześnie puszczając oko do młodszej publiczności, która kocha antybohaterów w stylu Falstaffa.
Postać Falstaffa, otyłego szlachcica, pijaka i gawędziarza, przewija się przez kilka dzieł Szekspira. I „na papierze” wypada dość ciekawie, ale ta adaptacja w połączeniu ze znakomitą kreacją Iana McKellena czyni z niego jedną z najbardziej fascynujących postaci w uniwersum Szekspira. McKellen, ubrany w pogrubiający kostium dla wzmocnienia groteskowego efektu, prowadzi swoją postać lekko i frywolnie. 85-latek zachwyca komicznym wyczuciem i energią, kradnie absolutnie każdą scenę, w której się pojawia. Toheeb Jimoh zeszłego lata oczarował mnie w szekspirowskim repertuarze, jako Romeo w Almeida Theatre. W Player Kings gra krnąbrnego następcę tronu, Hala. Aktorowi zgrabnie udaje się uchwycić przemianę tego bohatera – od lubiącego zabawę młodzieńca do przygaszonego przyszłego monarchy, któremu korona wyraźnie ciąży. Hal miota się między beztroską życia u boku Falstaffa a powagą monarchii u boku zdystansowanego ojca (świetny Richarda Coyle jako Henryk IV).
Ostatnio wielu twórców teatralnych próbuje komercjalizować Szekspira, trochę w odpowiedzi na sytuację ekonomiczną teatrów, trochę w celu ściągnięcia do teatru widzów, którzy zaglądają tam rzadko albo wcale. Opasłe teksty ulegają skróceniu i uwspółcześnieniu, a atrakcyjna, znana z filmów i telewizji, obsada zachęca do kupna biletów. Robert Icke w pewnym sensie wpisuje się w ten nurt, nawet ze swoim prawie 4-godzinnym przedstawieniem. Zastanawiam się jednak, czy ambicja reżysera troszkę mu nie zaszkodziła. Gdyby Player Kings czerpał wyłącznie z pierwszej części kroniki o Henryku IV, to moja ocena byłaby najwyższa z możliwych. Tymczasem, wyraźnie słabszy drugi akt (choć wciąż z wieloma ciekawymi pomysłami) pozostawia niedosyt. Rekompensatą jest jednak to, że możemy dłużej nacieszyć się wyborną kreacją McKellena.
📌Noël Coward Theatre, London
📅 do 22 czerwiec 2024