Londyńscy twórcy teatralni często sięgają po dzieła Briana Friela nazywanego „irlandzkim Chechovem”. National Theatre dopiero co ściągnął z repertuaru Translations, a już Donmar Warehouse wystawia jego kolejny dramat – Aristocrats w reżyserii Lyndsey Turner (znanej chociażby z niedawnej adaptacji Hamleta z Benedictem Cumberbatchem).
Trochę na przekór tytułowi, sztuka opowiada historię irlandzkiej rodziny katolickiej, która utraciła swoją pozycję i majątek. To interesujący portret dysfunkcyjnej rodziny, która funkcjonuje trochę w zawieszeniu – odcięta od prawdziwej władzy przez swoją religię, ale odizolowana od szerszej społeczności przez swoją klasę. O’Donnellowie zatracają się albo we wspomieniach o minionej świetności, albo lęku, depresji, czasem w alkoholu.





Spektakl zachwyca skromną, ale niezwykle elegancką formą. Ryzykowne rozwiązanie zaproponowała Es Devlin. Zamiast umieszczać akcję dramatu w wielkiej posiadłości rodzinnej, scenografka postanowiła podejść do zadnia mniej dosłownie. Akcja przedstawienia dzieje się na niemal pustej scenie i tylko miniatura domu przypomina o dawnych czasach. Milczący bohater przez cały czas trwania spektaklu zrywa kawałek po kawałku pokrywę tylnej ściany. W finale naszym widzom ukazuje się piękne malowidło z romantyczną panoramą posiadłości w latach świetności.
Dzięki doskonale obsadzie, tekst Friela wybrzmiewa naprawdę przejmująco. Davida Dawsona zachwyca w roli osobliwego Casmira, a Elaine Cassidy łamie serca jako krucha alkoholiczka.
(M.)
zdjęcia: Johan Persson