Trzy billboardy za Ebbing, Missouri

W czasie podróży po Stanach Zjednoczonych, Martin McDonagh dostrzegł przy jednej z ulic małego miasteczka billboardy, na których matka bestialsko zamordowanej córki oskarżała lokalnego szeryfa o brak postępów w śledztwie. Reżyser przez lata przechowywał ten smutny obrazek w swojej podświadomości, aby wreszcie wykorzystać go jako punkt wyjścia najnowszego filmu.

W Trzech billboardach za Ebbing, Missouri nastolatka zostaje brutalnie zgwałcona, a następnie zamordowana. Okoliczności zbrodni, jak i jej sprawca pozostają nieznane. Matka – Mildred Hayes (Frances McDormand) – pełna gniewu i bólu po stracie dziecka nie zamierza siedzieć bezczynnie.  Choć za zaistniałą sytuację częściowo obwinia samą siebie (gdyby była lepszym rodzicem, pewnie zdołałaby zapobiec nieszczęściu), to nie zamierza też odpuścić lokalnej policji. Ta – w mniemaniu kobiety – nieszczególnie kwapi się do rozwiązania zagadki  i schwytania mordercy. Do walki z opieszałością  miejscowego szeryfa Billa Willoughby’ego (Woody Harrelson) posłużą jej trzy niszczejące bilbordy stojące na wjeździe do rodzinnego miasteczka. Hayes wykupując tablice z prowokacyjnym komunikatem przeczuwa, że rozsierdzi miejscowych mundurowych. Nie przypuszcza jednak, że staną się one początkiem serii zdarzeń, których uczestnikami będą mieszkańcy Ebbing, w tym jej bliscy.

kulturalnie po godzinach (2)

Po wcześniejszych filmach McDonagha (Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj, 7 psychopatów), w których prym wiedli mężczyźni, scenarzysta i reżyser wreszcie pozwolił dojść do głosu kobiecie. I to nie byle jakiej. Zgorzkniała Hayes jest pewna siebie i potencjalnie niebezpieczna. Bywa pozornie surowa i niedostępna, ale jednak kryje w sobie pokłady empatii, choć niekoniecznie lubi się z tym afiszować. Doskonale obsadzona Frances McDormand próbowała szukać inspiracji w kobiecym świecie, ale ostatecznie znalazła ją w męskim. Padło na Johna Wayne’a i chyba słusznie, zwłaszcza, że Trzy billboardy można uznać za współczesny western, w którym główny bohater prowadzi samodzielną walkę o sprawiedliwość. McDormand zachwyca, podobnie jak niegdyś w roli nieustraszonej policjantki w filmie Fargo. Na konferencji prasowej w Wenecji, gdzie Trzy billboardy… miały swoją światową premierę, aktorka żartowała, że na jej nagrobku znajdzie się imię jej bohaterki z 1996 roku – Marge Gunderson. I tu McDormand może się mylić, gdyż Mildred Hayes właśnie rozbija bank z nominacjami i najważniejszymi nagrodami branżowymi.

kulturalnie po godzinach (1)

Choć Martin McDonagh napracował się przy portrecie centralnej postaci, to pary nie zabrakło mu na stworzenie osobliwej galerii postaci zamieszkujących prowincjonalne miasteczko w stanie Missouri. Tu niemal każdy skrywa jakąś tajemnice, dźwiga bagaż doświadczeń, zmaga się z demonami przeszłości lub bolesną teraźniejszością. Mało kto jest jednoznaczny. Porywczy Jason (doskonały Sam Rockwell) nie stroni od alkoholu, bójek w knajpie i wyraźnie obnosi się ze swoim rasizmem i nienawiścią wobec homoseksualistów. Agresją wobec słabszych próbuje zrekompensować sobie nie do końca udane życie z despotyczną matką u boku. Oficer Dixon w końcu dojrzeje, tragiczne wydarzenia oraz słowa przyjaciela – szeryfa Billego Willoughby’ego (świetny Woody Harrelson) wyznaczą kierunek jego wewnętrznej przemiany. Ponoć Martin McDonagh pisał scenariusz pod konkretnych aktorów. Być może dlatego postaci, choć miejscami groteskowe, wydają nam się nad wyraz prawdziwe.

kulturalnie po godzinach (3).jpg

Kto zna poprzednie osiągnięcia Brytyjczyka, zarówno te filmowe, jak i sceniczne (jest autorem doskonałych dramatów, m. in.: Kaleka z Inishmaan, Kaci), ten wie, że ów twórca ma wyjątkowe poczucie humoru. Dlatego dość sporym zaskoczeniem był dla mnie ton, w którym utrzymał swój najnowszy film. Tym razem McDonagh ostrożnie dawkuje dowcip, jakby bał się podważyć ciężar i powagę głównego wątku. W jednym z wywiadów z reżyserem przeczytałam, że  pierwsze wersje montażowe Trzech billboardów… miały w sobie znacznie więcej humoru, ale w obawie o właściwe brzmienie całości, filmowiec podjął bolesną decyzję o wycięciu kilku zabawnych scen, w których aktorzy wznieśli się na wyżyny komediowego kunsztu. Mam jednak nadzieję, że te fragmenty ujrzą kiedyś światło dzienne. Póki co, trzymam kciuki za wspaniały zespół aktorski w wyścigu po Oscary (a szykuje się bratobójcza rywalizacja Rockwella i Harrelsona w kategorii Najlepszy aktor drugoplanowy) oraz za wyróżnienia dla Martina McDonagha.

 

(A.)

 

 

Jeden Komentarz Dodaj własny

  1. Co do humoru, to siłą tego filmu jest m.in. to, że brzmi on równie mocno, co dramat, choć widz czasem zastanawia się: czy wypada się śmiać? A jednocześnie śmieje się z ulgą, by potem znów wsiąknąć w tragedię. Prawdziwa huśtawka emocjonalna. Sam Rockwell genialny w swojej roli, ale podobała mi się też dynamika relacji matka-syn – każde z nich jest na innym etapie żałoby.

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s