Niby zaczyna się jak typowa produkcja o nastolatkach – chłopak poznaje dziewczynę… Ale brytyjski serial End of the F***ing World, oparty na nagradzanej powieści graficznej Charlesa Forsmana, wymyka się wszelkim schematom.
Zacznijmy od bohaterów… 17- letni James (świetny Alex Lawther, znany z Black Mirror – odcinek Shut Up and Dance) jest samozwańczym psychopatą. Kiedy miał 9 lat włożył rękę do frytkownicy, by coś poczuć, bo na ogół nie czuje nic. Może poza chęcią zabijania. Ma na sumieniu wiele istnień (od motyli po koty i zające), ale marzy mu się większa zwierzyna … I wtedy pojawia się ona – zbuntowana outsiderka. Alyssa (Jessica Barden) dla odmiany czuje i mówi zbyt wiele. Kocha przeklinać i prowokować. James jeszcze nie wie, gdzie doprowadzi, go ta szkolna znajomość, ale wie jak się zakończy (przed jego oczami pojawiają się wizje śmierci dziewczyny). Najpierw trzeba przywalić ojcu w nos, ukraść jego samochód i … ruszyć w drogę….
Serial wyprodukowany przez angielski Channel 4, a teraz przeniesiony na platformę Netflix, to znakomita połączenie coming-of-age story z kinem drogi w odcinkach. Trzeba przyznać, że czarny humor jest trochę ryzykowny, ale sprawdza się w stu procentach. Naiwność głównych bohaterów jest rozbrajająca. On zgrywa rolę twardziela, który zimną krwią załatwi każdego, ona pyskatą małolatę, która lubi seks. Ale maski, które przyjmują w końcu spadną, obnażając ich strach przed światem oraz rozczarowanie względem rodziców (nieobecnych lub obojętnych).
Twórcom serii udało się wprowadzić niezbędne retrospekcje, dotyczące przeszłości nastolatków, bez spowalniania akcji. Historia toczy się płynnie, co pozwala widzowi w pełni skoncentrować się na centralnych postaciach i ewolucji ich relacji. A dzięki wysiłkom dwójki utalentowanych młodych aktorów, Jamesa i Alyssę naprawdę da się polubić.
Jeśli szukacie nietuzinkowego serialu komediowego, a przy tym nie macie zbyt wiele wolnego czasu, End of the F***ing World będzie jak znalazł. W zaledwie ośmiu 20 -minutowych odcinkach udało się zmieścić kawał fajnej historii, maksimum dowcipu i kilka płyt doskonałej muzyki.
(M.)