The Red Barn | Lyttelton Theatre London

Na ten spektakl wybrałam się z powodu obsady i uczciwie się do tego przyznaję. Nie miałam okazji poznać prozy Georgesa Simenona, choć w Polsce wyszło kilka jego kryminałów (La Main, na bazie ktorego powstał spektakl The Red Barn nie pojawił się w naszym kraju, a w Wielkiej Brytanii poprzestano na jednym wydaniu). Nie znałam wcześniej żadnej sztuki wyreżyserowanej przez Roberta Icke, wszak ten młody reżyser debiutuje w National Theatre. Jednak zetknęłam się w mediach z nazwiskiem Brytyjczyka po głośnej adpatacji 1984 George’a Orwella w londyńskim Almeida Theatre oraz w kontekście jego najnowszej sztuki – wysprzedanego do ostatniego fotela Hamleta z Andrew Scottem.

'The Red Barn' Play by David Hare performed in the Lyttelton Theatre at the Royal National Theatre, London, UK

Akcja The Red Barn toczy się w amerykańskim Connecticut podczas bardzo mroźnej zimy 1969 roku. Donald Dodd (Mark Strong) i jego żona (Hope Davis) z parą przyjaciół wracają z przyjęcia. Na zewnątrz szaleje zamieć, która nie pozwoli wszystkim bezpiecznie wrócić do domu. Ray znika bez śladu. Donald otacza opieką zrozpaczoną narzeczoną przyjaciela – Monę (Elizabeth Debicki).

kulturalnie po godzinach (2)

Tak naprawdę nie ma większego znaczenia co stało się z Rayem. Ważne jest to, co robił Donald, w czasie tych dwóch godzin, podczas których powinien szukać kolegi. Te godziny zmienią jego życie na zawsze.  Fabuła The Red Barn nie jest zbyt skomplikowana. Kryminalną zagadkę można rozgryźć bardzo szybko. Ale w sztuce, do której dramaturgię napisał David Hare, liczy się bardziej to, co zawarte jest między wierszami.

kulturalnie-po-godzinach-10

Najciekawszym bohaterem sztuki jest Donald Dodd – mąż i ojciec dwójki dzieci. Ale sympatyczne zdjęcie rodzinne dumnie powieszone nad kominkiem to tylko pozory szczęścia. Najwyraźniej Donald nauczył się tłumić emocje, aż w ten zimny i wietrzny wieczór 1969 roku coś w nim pękło. Stał się innym człowiekiem. Mark Strong przechodzi na scenie ogromną przemianę. Aktor tak chętnie angażowany do ról „tych złych” w The Red Barn nosi perukę, by złagodzić swój surowy i poważny wygląd. Ale o ile dłuższe włosy idealnie pasują do potulnego, stłamszonego przez charyzmatyczną żonę człowieka z pierwszej części przedstawienia, to już pod koniec chciałoby się zerwać mu z głowy czuprynę, by ujrzeć dobrze znaną z dużego ekranu twarz zimnego drania. Peruka zostaje jednak na głowie aktora, co właściwie jest bez znaczenia. Bowiem Strong rozprawia się koncertowo ze skomplikowaną rolą. Kroku dzielnie dotrzymują mu sceniczne towarzyszki – Hope Davis jako władcza pani Dodd, której prawdziwy charakter trudno początkowo dostrzec spod maski sympatyczej i troskliwej żony oraz Elizabeth Debicki jako krucha i delikatna Mona, dla której dojrzali mężczyźni tracą głowę.

kulturalnie-po-godzinach-11

Choć The Red Barn może się pochwalić ciekawą historią i wspaniałą obsadą, to jednak w tym spektaklu najbardziej bedę chwalić kreatywność zespołu, który na scenie Lyttelton Theatre stworzył niezwykły świat. Za sprawą kilku ruchomych planów, stroboskopowych świateł, tekstu wygłaszanego z offu oraz efektu zamykania pojedynczych scen w sposób podobny do pstrykającej migawki w aparacie fotograficznym powstał niezwykły efekt filmowego uniwersum*. Dzięki przedstawieniu Roberta Icke doświadczyłam w teatrze czegoś całkiem nowego. Zdarzają się filmy, które w formie przypominają teatr – pewnie bez trudu rzucicie tu kilka tytułów. Ale czy zdarzyło się Wam iść do teatru i doświadczyć iście filmowych wrażeń?… Takie rzeczy tylko w Londynie…

  • ten filmik zza kulis pomoże Wam zrozumieć o czym mówię, bo naprawdę trudno ubrać wrażenia w słowa – klik
Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s