Szczęściarze & Szczęśliwe święta

Te dwa obrazy, Szczęściarze i Szczęśliwe święta różni w zasadzie wszystko. Zarówno historie, jak i klimat. Mają jednak wspólny mianownik. Za podpowiedź mogą posłużyć ich tytuły. Pogoń za szczęściem i poszukiwanie własnej drogi przez bohaterki spina te filmy w jedną klamrę. I nie szkodzi, że Ellie (Toni Collette) ze Szczęściarzy ma co najmniej 10 lat więcej i ciągnie za sobą większy bagaż życiowych doświadczeń niż Jenny (Anna Kendrick) – bohaterka Szczęśliwych świąt. Bo w chwili zagubienia wiek czy znajomość życia wynikająca z metryki nie ma nic do rzeczy.

 

Szczęściarze (Lucky Them). Wyobraź sobie, że pracujesz jako krytyk muzyczny w jednym z ostatnich papierowych wydań czasopisma, a Twój szef mówi ci, że jedyny sposób, żeby pisma nie zamknęli to znalezienie chwytliwego tematu. W końcu tonący brzytwy się chwyta. Gdy okazuje się jednak, że propozycja szefa jest jedną z tych „nie do odrzucenia” zastanawiasz się, czy warto. W takiej właśnie sytuacji znalazła się Ellie Klug, która dla dobra czasopisma zmuszona jest grzebać w przeszłości pewnego muzyka Matthew Smitha (ponad dekadę temu, u szczytu kariery zaginął bez śladu) i jednocześnie walczyć z bolesnymi wspomnieniami (Matthew był byłym wtedy jej kochankiem). W śledztwo niespodziewanie zostanie zaangażowany przyjaciel Ellie ze szkolnych lat -Charlie (Thomas Haden Church). który nie rozstaje się ze swoją kamerą. W poszukiwaniach zaginionej gwiazdy rocka widzi bowiem okazję na nakręcenie amatorskiego filmu dokumentalnego.
Lucas_EXT_STAX
Szczęściarze to zabawny portret kobiety, której trudno dorosnąć. Po nieszczęśliwym związku z Matthew przez wiele lat szuka pocieszenia w szklance whisky, rockowej muzyce i seksie z przygodnymi, młodszymi facetami (zawsze muzykami). Powrót do przeszłości staje się dla niej lekcją życia i pokory. Sprawia, że w przyspieszonym tempie dorasta i mądrzeje. Film lekki, ale z przesłaniem. Warto zobaczyć dla elektryzujący duetu Collette-Church oraz cameo popularnego aktora. I tylko szkoda, że niektóre media zdradziły, kogo zobaczymy na ekranie.

Szczęśliwe święta (Happy Christmas) to kino, które ogląda się z ogromną przyjemnością, głównie za sprawą realizmu. Joe Swanberg podobnie jak w Kumplach od piwa (jeden z ciekawszych obrazów ubiegłorocznego AFF) pokazuje życie takie, jakim jest, bez zbędnych ulepszeń, korekt czy photoshopa. Swanberg tym razem wziął pod lupę przeciętną amerykańską rodzinę (wersja 2+1), której spokój domowy zostaje zachwiany przez przyjazd młodszej siostry.
 photo_01
Jenny (Anna Kendrick) po rozstaniu z chłopakiem szuka schronienia u starszego brata, Jeffa (w tej roli sam reżyser) i szwagierki Kelly (Melanie Lynskey). Jednak jej niedojrzałość, zamiłowanie do alkoholu i trawki nie podobają się gospodarzom. Usprawiedliwieniem wybryków Jenny i doskonałym alibi wydaje się być młodość i niedojrzałość. Ta jednak jest już dziś obca rodzicom dwuletniego syna. Konfrontacja młodości z dorosłością przyniesie jednak oczyszczenie obu stronom. Szczęśliwe święta ponownie udowodniają jak dobrym obserwatorem życia jest Swanberg. Chociaż w mojej opinii reżyserowi znacznie lepiej udała się analiza damsko-męskiej przyjaźni w Kumple od kufla niż mierzenie się z dorosłością w Happy Christmas. Swanberg pozostał jednak wierny kameralnemu, wyciszonemu klimatowi, do jakiego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. I nawet gwiazdorska, jak na warunki kina niezależnego, obsada nie zdołała tego klimatu zmienić (obok Kendrick, niewielka rola przypadła popularnej ostatnio Lenie Dunham).

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s