Wszystko zaczęło się w 2013 roku, kiedy to 28-letni wówczas reżyser i były muzyk, Damien Chazelle na festiwalu w Sundance pokazał krótkometrażowy film zatytułowany Whiplash. W filmie bezwzględnego nauczyciela zagrał J.K.Simmons, a jego ucznia Johnny Simmons. Film zawierał między innymi scenę Rushing or Dragging, przeniesioną na długi metraż. Nagroda pozwoliła młodemu reżyserowi na stworzenie fabularnej wersji projektu, która rok później szturmem zdobyła amerykański festiwal kina niezależnego (Główna Nagroda Jury i Nagroda Publiczności). Równie entuzjastycznie został przyjęty w Cannes oraz Toronto. Dziś coraz głośniej mówi się o możliwej nominacji J.K.Simmonsa do nagrody Oskara za najlepszą rolę drugoplanową. Ten 59-letni aktor, dotąd zwykle grywał drugo- i trzecioplanowe role, choć Jason Reitman (reżyser Juno i najnowszego obrazu Men, Women & Children) żartował, że Simmons od zawsze był jego muzą i pojawiał się w każdym jego filmie. To właśnie za sprawą Reitmana ogolony na zero aktor znalazł się na planie Whiplasha. Chazelle nawet nie zdawał sobie sprawy, że do filmu o iście muzycznej tematyce zatrudnia dyplomowanego muzyka. Ba! Nie wiedział również, że Miles Teller, objawienie amerykańskiego kina niezależnego (Cudownie tu i teraz) od 15 roku życia uderza w bębny. Co prawda, panowie musieli się podszkolić w tematyce jazzowej, a Teller dodatkowo trenował grę na perkusji po cztery godzinny dziennie. Wysiłek się opłacił. Teller i Simmons tworzą jeden z najciekawszych filmowych duetów ostatnich lat. I choć zdaje się, że tylko Simmons ma szansę na upragnioną statuetkę, to rola ambitnego muzyka, utoruje Tellerowi drogę na sam szczyt. Oby tylko trafnie wybierał propozycje filmowe, odpuszczając sobie filmy o nastoletniej miłości.
Whiplash choć nie oferuje bogatej fabuły, nie zwodzi nas filmowymi sztuczkami. Chazelle w przeciwieństwie do bohatera swojego filmu nie ma najmniejszego problemu z utrzymaniem szaleńczego tempa przez ponad 100 minut. Pomaga mu w tym dynamiczna ścieżka dźwiękowa całkowicie zanurzona w jazzie. Po wyjściu z kina jeszcze długo dudnią w uszach amerykańskie standardy: tytułowy, wałkowany nieustannie przez szkolną orkiestrę Whiplash, czy Caravan. Aktorzy rzucają muzycznymi terminami, o których zapewne większość z nas nie ma zielonego pojęcia, a jednak chłoniemy każdy dialog, każdy dźwięk i każdy gest. Czasami niemal czujemy fizyczny ból bohatera, gdy ustawiona bardzo blisko aktora kamera, bez trudu wychwyci każdą łzę i każdą kroplę krwi roztrzaskującą się na instrumencie. Chazelle’ owi udaje się z filmu o pozornie nieprzystępnej tematyce zrobić film, który poruszy absolutnie każdego.
Whiplash będzie miał polską premierę na początku 2015 roku. Nie przegapcie!