Bo nie samym chlebem człowiek żyje – przez kino do żołądka

Maślany dal, aromatyczny kurczak tandoori, włoskie spaghetti z oliwą i czosnkiem, czy grillowana kubańska kanapka. Są filmy, na których lepiej nie oglądać o pustym żołądku. Można zakładać, że spora ilość kulinarnych produkcji to odpowiedź na panujący obecnie w social media trend. Na facebooku, czy instagramie nie królują już tylko fotki z wakacji, ich miejsce dumnie zajęły zmysłowe zdjęcia potraw czy foto-relacje z wyprawy do restauracji. Foodporn brzmi perwersyjnie, ale nie jest niczym innym niż pochwałą jedzenia – dobrze, smacznie i wykwintnie. Przemysł filmowy nie pozostał obojętny na kulinarny trend, ale przecież kamera już dawno zaglądała do kuchni.

Wpis obrazuje bodajże najlepszy film o tematyce kulinarnej: Ratatuj.

kultura_kulturalnie po godzinach
SZEF

Wykwintne dania restauracyjne, które tytułowy szef przyrządza na naszych oczach w początkowych scenach filmu, powoli ustępują miejsca tłustym kubańskim kanapkom z soczystym mięsem i ostrym sosem. Niezależnie czy „el jefe” przyrządza dania z ulicznego menu czy z najmodniejszej restauracji w mieście, zawsze robi to z pasją.

Carl Casper (Jon Favreau) jest szefem kuchni renomowanej restauracji w Los Angeles. Chce tworzyć kulinarne dzieła sztuki, ale powstrzymuje go konserwatywny właściciel, który w zespole bardziej ceni rzemieślników niż artystów. Awantura z krytykiem kulinarnym, w której znaczący udział ma niefortunny i niezwykle popularny wpis Carla na Twitterze oraz konflikt z właścicielem restauracji, powodują, że Carl porzuca pracę. Przy pomocy przyjaciół i byłej żony (Sofía Vergara) tytułowy szef próbuje zacząć wszystko od nowa. Wypożycza wóz i otwiera uliczną restaurację na kółkach. Wraz synem i niezawodnym przyjacielem nakarmią puste brzuchy Amerykanów w kilku stanach.

Szef to bardzo ciepły, przyjemny film (idealny na lato tak zwany feel good movie), który pod kulinarną przykrywką całkiem wiarygodnie opowiada o potrzebie pielęgnowania swoich pasji, relacjach rodzinnych i przyjaźni. Choć po bardzo treściwym obiedzie, Favreau niepotrzebnie decyduje się zaserwować zbyt słodki deser. Trochę mdli. Ale całość przyjemnie bawi, buja (cudowna ścieżka dźwiękowa!) i powoduje burczenie w brzuchu.

SMAK CURRY

Smak curry najłatwiej streścić stwierdzeniem: przez żołądek do serca. Ale bez obaw, reżyser filmu – Ritesh Batra, potrafi zgrabnie zamienić ten filmowy banał w  wykwintną ucztę. Historia jest prosta: piękna, ale nieszczęśliwa w małżeństwie Ilia (Nimrat Kaur) przyrządza obiad dla pracującego w biurze męża. W skutek pomyłki kuriera menażka z posiłkiem trafia do Saajana (Irrfan Khan) – zrzędliwego wdowca. Podejrzewając, że jedzenie nie trafiło we właściwe ręce, następnego dnia kobieta wkłada do przesyłki również liścik. Niebawem dostaje od nieznajomego odpowiedź… Tak rozpoczyna się pełna subtelnych emocji historia dwojga ludzi, pragnących nadać życiu odrobinę smaku…W filmie nie ma zbyt wiele ze sztuki kulinarnej. Co prawda widzimy jak Ilia przygotowuje posiłki (z pomocą ciotki, która co chwila służy siostrzenicy dobrą radą), ale zapewniam Was, że nie powtórzymy w kuchni tego, co widzimy na ekranie. Jednak zapach curry unosi się w powietrzu przez prawie dwie godziny seansu.

kultura_kulturalnie po godzinach
PODRÓŻ NA STO STÓP

Klasyczna i subtelna kuchnia francuska rywalizuje z aromatyczną i pełną niespodzianek kuchnią indyjską. Okazuje się, że dzieli ich niewiele – zaledwie sto stóp.

Południe Francji. Madame Malory (Helen Mirren) od lat kieruje cenioną restauracją, której sława wykracza daleko poza lokalną społeczność (jadają tu najważniejsze osoby w państwie). Wykwintne, lecz klasyczne dania serwowane w lokalu doceniono w przewodniku Michelin, przyznając mu jedną gwiazdkę. Pewnego dnia do miasteczka przybywa rodzina emigrantów z Mumbaju i otwiera skromny lokal vis-à-vis renomowanej restauracji. Madame Malory nie kryje niezadowolenia z hałaśliwego sąsiedztwa, krytykuje styl i  kulinarne nieokrzesanie przybyszów. Niejednokrotnie nieuczciwie próbuje zaszkodzić egzotycznej konkurencji. Ale pachnące curry i kardamonem dania przyciągają coraz więcej klientów do Maison Mumbai.

Podróż na sto stóp to kino poprawne i subtelne, niemalże jak potrawy serwowane w restauracji Madame Malory. Trochę brakuje w nim spontaniczności. Główna bohaterka w jednej ze scen mówi: kuchnia to nie stare, znudzone małżeństwo, to płomienny romans. Szkoda, że w filmie ten ogień trochę przygasł. Produkcje ratują zabawne dialogi (zwłaszcza sceny z udziałem Helen Mirren i Om Puri) oraz doskonała gra aktorska. Po seansie ma się jednak ochotę zajrzeć do indyjskiej restauracji.

JULIA I JULIA

Film, który z pewnością na pięć gwiazdek nie zasługuje, ale bez którego żadne zestawienia kina o tematyce kulinarnej nie mogłyby istnieć. Bowiem Julia Child była niegdyś w Ameryce tak popularna, jak teraz w Wielkiej Brytanii Nigella Lawson (nie mogłam znaleźć trafnego polskiego porównania). Film Julia i Julia krzyżuje dwie historie życiowe – Julie Powell (Amy Adams) oraz jej idolki Julii Child (Meryl Streep). Powell w 2002 roku rozpoczęła projekt, który polegał na zrealizowaniu przez nią w ciągu jednego roku wszystkich przepisów zawartych w książce Child: Mastering the Art of French Cooking. Swoje doświadczenia na bieżąco opisywała w internecie, a w 2005 roku wydała w formie książki zatytułowanej Julie & Julia: 365 Days, 524 Recipes, 1 Tiny Apartment Kitchen(tytuł zmieniono w późniejszym wydaniu na Julie and Julia: My Year of Cooking Dangerously). Niestety, klasyczne przepisy Julii Child nieco straciły na atrakcyjności w dzisiejszych czasach, jednakże obraz Nory Ephron warto zobaczyć ze względu na popisową rolę Maryl Streep.

CZERWONA OBSESJA

Głównym bohaterem dokumentu Warwicka Rossa i Davida Roacha Czerowona obsesja jest wino ze słynnego regionu Bordeaux. Autorzy zastanawiają jaki wpływ ma współczesna sytuacja ekonomiczna na jakość i cenę cudownego czerwonego napoju. Jak się okazuje, prawdziwy szał na francuskie wino zapanował w Chinach. Czy Chińczycy wypiją nam całe Bordeaux? – zastanawiamy się z twórcami dokumentu. Film, który w Polsce pokazywany był w ramach Food Film Fest, ogląda się świetnie. Wypowiedzi ekspertów i ekonomistów doskonale uzupełniają malownicze zdjęcia Francji, świetnie dobrana muzyka i – oczywiście – cudowny głos narratora – narratora Russella Crowe’a.

HANNIBAL

Pornfood w wersji serialowej. Pominę fakt z czego przygotowywane są potrawy serwowane przez doktora Hannibala Lectera. Wyglądają jednak znakomicie. Nic też dziwnego, konsultantem kulinarnym produkcji został światowej sławy szef kuchni, José Andrés, ale na planie zdjęciowym w Toronto nad wyglądem potraw pracuje stylista żywności, Janice Poon. Osoby o mocnych nerwach mogą odwiedzić blog Poon Feeding Hannibal, na którym są nie tylko przepisy, ale i historie z planu.

NIEBO W GĘBIE

Jeden z najbardziej klasycznych film w całym zestawieniu, zupełnie jak kuchnia pani Hortense Laborie. Klasyczna, ale solidna. Obraz Christiana Vincenta inspirowany jest prawdziwą historią Daniele Mazet-Delpeuch – osobistej kucharki prezydenta Francji – François Mitteranda. Hortense, grana przez Catherine Frot, czyni z prywatnej kuchni prezydenckiej twierdzę prowincjonalnej tradycji. W obronie smaków z dzieciństwa staje w szranki z kuchnią centralną, która zawzięcie walczy o uznanie prezydenta. Jednak to jajecznica z borowikami i trybulą, kapusta nadziewana szkockim łososiem oraz tort ptysiowy w wykonaniu szefowej kuchni skradną serce prezydenta Francji. Być może potrawy serwowane w Pałacu Elizejskim skradną również serca widzów, ale Niebo w gębie – niezbyt wyróżniające się na tle innych kulinarnych produkcji – już niekoniecznie. Propozycja dla mniej wybrednych.

*

Filmy, o których wspominałam powyżej oczywiście nie wyczerpują listy produkcji o tematyce kulinarnej. Są to jednak obrazy, które mówią o miłości do gotowania, o tym, jak powinno się przyrządzać i serwować potrawy. Ale w filmach i serialach sporo jest również scen (odcinków), które mogłyby posłużyć jako instrukcja jak nie gotować. Od razu przychodzi mi do głowy epizod Jess i chłopaki, w którym tytułowa bohaterka uparła się, że przyrządzi indyka na uroczysty obiad…

 

Dodaj komentarz