Nauka spadania

Londyn to miasto co najmniej dziwne. Pełne desperatów. Tu nawet z dachu nie można skoczyć spokojnie, a już na pewno nie w samotności. Za plecami od razu kłębi się tłum ponuraków, niecierpliwie czekających na swoją kolej. Gdyby jeszcze czekali bezszelestnie, niezauważalnie…Nic z tego, rzucają komentarze, pożyczają drabinę, a na koniec spontanicznie zawierają pakt, na mocy którego żaden z niedoszłych samobójców nie może targnąć się na swoje życie przed walentynkami. Sześć tygodni, jak w mordę strzelił. Wytrzymają?

Nie dajcie sie jednak zwieść reżyserowi Pascualowi Chaumeil, który na swoim koncie ma przeciętne komedie romantyczne (Heartbreaker. Licencja na uwodzenie, Wyszłam za mąż, zaraz wracam). Tuż po przewrotnym początku zafunduje nam już tylko długą drogę w dół. Kierunek ruchu zgodny z tytułem powieści Nicka Horby’ego (A Long Way Down), szkoda tylko, że filmowa podróż ostatecznie prowadzi donikąd. Nauka spadania nie bardzo śmieszy, tym bardziej nie wzrusza. I ostatecznie ląduje w najbardziej niewygodnej katagorii filmów: obejrzeć i zapomnieć.

Przypadkowe spotkanie czwórki samobójców na dachu biurowca, to dość oryginalny początek historii o pokonywaniu przeciwnosci losu. Cóż z tego, skoro w kolejnych scenach świeżością już nie powieje. Reżyser serwuje nam zlepek utartych schematów: dziewczyna z dobrego domu musi sprawiać klopoty, młodzi muszą w końcu poczuć miętę (tyle wystarczy, nie chce spojlerować). O ile powieść napisana lekkim piórem Hornby’ego moze te wszystkie oklepane chwyty znieść ze spokojem, o tyle w 90- minutowym filmie tworzy to ciężkostrawną papkę, którą ławiej przełknąć tylko dzięki aktorskim wysiłkom.

Toni Collette, kolejny raz z powodzeniem wciela się w postać wymyśloną przez Hornby’ego (wcześniej była Fioną w Był sobie chłopiec). W Nauce spadania tworzy pełną ciepła postać Maureen, matki samotnie wychowującej niepełnosprawnego syna. Poprawnie wypada Pierce Brosnan, który odkąd zrzucił smoking agenta 007, specjalizuje się w rolach amantów w średnim wieku. Ciekawiej wypada młodsze pokolenie aktorów. Aaron Paul i Imogen Poots już wcześniej partnerowali sobie na planie Need for speed. W Nauce spadania ich postacie dobrane są na zasadzie kontrastu, przy czym rola szalonej Jass daje zdecydowanie większe pole do popisu. Poots zaraża energią, uwodzi silnym brytyjskim akcentem i kolorowym wizerunkiem w stylu London look. Dość ryzykowne było powierzenie roli tajemniczego J.J. aktorowi znanemu z popularnego serialu Breaking Bad. Aaron Paul jako Jesse Pinkman siedzi w świadomości widzów zbyt głęboko, że nic tylko czekać, jak z ekranu poleci Yo, bitch! Na szczęście Paul wychodzi z aktorskiego zadania obronną ręką.

Nauka spadania przypadnie do gustu wielu widzom, bo wpisuje się w popularny nurt filmów lekkich, które krzepią serce. Szkoda tylko, że terapia zastosowana przez Pascala Chaumeil ma krótki termin ważności.

 

 

 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s