PUNK NIE UMARŁ
Łukasz Czuj kokieteryjnie mówi o sobie: Nie znam nut, nie mam słuchu, nie śpiewam i pewnie dlatego cały czas robię teatr muzyczny lub muzyką podszyty. We Wrocławiu zrealizował świetny spektakl Cafe Panika oraz Dawno temu w Odessie, a także wielokrotnie nagradzany Leningrad z Mariuszem Kiljanem i Tomaszem Marsem. Ten ostatni jest głównym bohaterem spektaklu Siekiera! Tańce polskie w tonacji punk!, w którym wspólnie udowadniają, że punk nie tylko nie umarł, lecz ma się całkiem dobrze.
Siekiera… rozpoczyna się dość przewrotnie, bo reżyser zestawia bogoojczyźnianą ckliwość z punkowym gniewem. Cienie muzyków spacerują po białym ekranie, by za chwilę zastygnąć na dźwięk śpiewanej a capella patriotycznej piosenki Ojczyzno ma we krwi skąpana. Przez utwór łobuzersko przebija się zdanie Tu nie będzie rewolucji z utworu zespołu 1984, którego nazwa inspirowana jest powieścią George’a Orwella. Czuj ostrzegał, że nie będzie miło. Bo w muzyce punkowej można przejrzeć się jak w lustrze, to ona gromadzi całą naszą nienawiść i frustracje, taniec zaś – nieważne, czy pogo, kujawiak, „pijany dworcowy”, goniony przez ZOMO, czy bity przez kiboli – ma przynieść oczyszczenie. Piosenki z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych takich zespołów, jak: Siekiera, Dezerter, WC, Sedes, Rdza, Honor, Kult, Variete, Akurat, sprawnie układają się w monolog pokolenia walczącego. Bo naród polski ciągle o coś walczy, jak nie przeciwko wspólnemu wrogowi, to przeciwko sobie. Ale reżyser niekiedy odchodzi od stricte punkowego repertuaru, wzbogaca spektakl o żydowski motyw: Srulek Adama Astona, prześmiewczy utwór Kazimierza Grześkowiaka Żydo – Komuno – Jezuito – Masoneria czy karykaturalne wykonanie piosenki Pedały kapeli Rdza.
Krakowski reżyser postawił na sprawdzonych muzyków. Tomasz Mars (wokal), Marek Henryk Mars (bas), Damian Mielec (perkusja) współpracowali z nim przy Leningradzie. Do grupy dołączył jeszcze Paweł Nawrocki (gitara elektryczna) oraz Aleksander Brzeziński, który nie tylko zagrał na klawiszach, lecz także przejął kierownictwo muzyczne nad projektem. Powodzenie spektaklu (a może bardziej koncertu performatywnego) w dużej mierze zależy jednak od lidera, a w tej roli doskonale sprawdza się charyzmatyczny wokalista. Przestrzeń sceniczna została zagospodarowana w minimalistyczny sposób. Ławka, blaszane kontenery, monitor z wizualizacjami, kilka rekwizytów – wszystko po to, by nie odwracać uwagi od najważniejszego elementu przedstawienia, czyli muzyki.
Punkowy spektakl Czuja po trzech latach od premiery w nowohuckim Teatrze Łaźnia Nowa w końcu trafił do Wrocławia, by zawładnąć całą publicznością i w ostatnich minutach porwać ją do spontanicznego pogo. Wcześniej sądziłam, że punkowy koncert może zachwycić tylko dzisiejszych czterdziestolatków wspominających lata młodzieńczego buntu, tymczasem wrocławska publiczność bawiła się wyśmienicie, i to niezależnie od wieku.
Dodaj do ulubionych:
Polubienie Wczytywanie…